REKLAMA

Kto zarobi na pogrzebie polskiego górnictwa? Ruszył wyścig o pieniądze

Do tej pory największe spory wokół umowy społecznej między rządem a górnikami dotyczyły harmonogramu zamykania kopalń, który w pierwotnej wersji kończy się w 2049 r. Ale po drodze zapomnieliśmy jeszcze o jednym: przecież na tej umowie musi przy okazji też ktoś zarobić. I właśnie zaczęła się zakulisowa rozgrywka o to, komu grzebanie polskiego górnictwa da sporo pieniędzy.

umowa-spoleczna-gornicy-likwidacja-kopaln
REKLAMA

Nie przypominam sobie żadnego eksperta górniczego, z którym rozmawiałem w ostatnich latach, a który był przekonany, że podpisana w maju 2021 r. umowa społeczna między rządem a górnikami ma jeszcze sens. Wszyscy jak jeden mąż twierdzą, że rozpisanie produkcji węgla na kolejne 25 lat to strzał we własne kolano, który i tak się nie uda. 

REKLAMA

Elektrownie węglowe przejdą do pozycji źródeł rezerwowych gdzieś w okolicach 2035 r. Niezależnie od pewnych działań lobby węglowego, wstrzymującego transformację energetyczną, będzie ona postępować, ponieważ będzie zmieniał się światowy przemysł i technologie - twierdzi w rozmowie z Bizblog.pl prof. Konrad Świrski, prezes Zarządu Grupy Transition Technologies i wykładowca na Politechnice Warszawskiej.

Ale teraz wychodzi też na to, że pilnie do obgadania jest jeszcze jedna sprawa: kto zajmie się likwidacją śląskich kopalni? To będzie kosztować fortunę i przy okazji będzie można też dobrze zarobić. I właśnie zaczął się wyścig o te pieniądze.

Umowa społeczna. Spór o to, kto będzie likwidował kopalnie

Na Śląsku coraz głośniej mówi się o tym, że likwidacją kopalń ujętych w umowie społecznej pewnie zajmie się Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK). To należąca do Skarbu Państwa spółka, która za pieniądze budżetowe zajmuje się likwidacją kopalń i zagospodarowaniem ich majątku. W zarządzie SRK znajdują się również pogórnicze mieszkania. Złośliwi mówią, że SRK to taka centralna przybudówka: sporo można zarobić, a samej pracy jest niewiele. Okazuje się jednak, że pomysł o przekazanie SRK kopalń do likwidacji nie wszystkim przypadł do gustu.

Bardzo zależy nam na tym, aby umowa społeczna mogła być realizowana przez spółki, które same będą się likwidować, a nie SRK. Nowy model, który zakładała umowa społeczna, był tak skonstruowany, że spółki, które prowadziły eksploatację kopalni, będą ją likwidowały - twierdzi Grzegorz Wacławek, prezes Węglokoksu Kraj, w odpowiedzi na ankietę serwisu nettg.pl.

Więcej o umowie społecznej przeczytasz na Spider’s Web:

Zdaniem Wacławka prawo jeszcze nie nadążyło za rzeczywistością w tym względzie, a w ustawie o górnictwie nie ma na ten temat odpowiednich zapisów. Wybór na razie jest więc taki: niech likwidacją kopalń zajmuje się jednak SRK i swoi znowu zarobią. Na razie spółce szefuje Jarosław Wiesiołek, startujący w 2010 r. w wyborach samorządowych z ramienia PiS. Ale zawsze przecież można go zamienić np. na kolegę z PSL. Drugą opcją jest powoływanie spółek celowych, mnożenie etatów i też kasa dla swoich, ale tych bardziej w terenie. Wcześniej o wskazaniu odpowiedzialnych za zamykanie kopalń mówił też Leszek Pietraszek, szef PGG, który również uważa, że potrzebna do tego jest w pierwszej kolejności nowelizacja ustawy o górnictwie.

Umowa społeczna. Czy ten dokument ma jeszcze jakiś sens?

Dyskusja o tym, jaki podmiot ostatecznie będzie odpowiadał za likwidację kopalń, jeszcze raz dobitnie pokazuje, że trzeba podpisaną ponad trzy lata temu umowę społeczną obgadać jeszcze raz. Kryzys energetyczny chyba ostatecznie przekreślił szansę na fedrowanie jeszcze przez 25 lat. Ale wychodzi też na to, że do ustalenia jest jeszcze więcej tematów, np. komu powierzyć to zadanie. Warto jednak na początku zadać sobie podstawowe pytanie: czy umowa społeczna w obecnym kształcie ma jeszcze w ogóle jakiś sens?

Przypomnijmy: zgodnie z umową społeczną w 2028 r. swoją pracę ma zakończyć KWK Bolesław Śmiały, w 2029 r. KWK Sośnica, Ruch Piast w KWK Piast-Ziemowit przeznaczony jest do zamknięcia w 2035 r., a Ruch Ziemowit - w 2037 r. Z kolei w 2039 r. eksploatację ma zakończyć KWK Murcki-Staszic, w 2040 r. ten sam los ma spotkać KWK Brzeszcze, a w 2041 r. KWK Mysłowice-Wesoła, w 2046 r. Ruch Marcel KWK ROW. Do 2049 r. pracować będą Ruch Chwałowice i Ruch Jankowice w KWK ROW, KWK Sobieski, KWK Janina oraz LW Bogdanka.

Nie wiadomo, co z notyfikacją przed Komisją Europejską

Ewentualna rezygnacja z tej umowy społecznej miałaby swoje konkretne koszty. Bo też murem za dokumentem cały czas stoją górnicy, których coraz bardziej niepokoi brak notyfikacji umowy w Brukseli - na co przystali jej sygnatariusze.

To spowodowałoby chaos. Rządzący będą mogli zamykać kopalnie bez jakiegokolwiek planu, a zatrudnieni w górnictwie utracą gwarancję pracy do emerytury. Z tym większą uwagą powinniśmy śledzić to, co dzieje się na brukselskich salonach - przestrzega przed wypowiedzeniem umowy społecznej Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.

REKLAMA

Hutek ma też pretensje do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. O co? O wdrażanie europejskiego Zielonego Ładu i o przedstawienie projektu nowego Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK).

KPEiK nie jest do końca zgodny z umową społeczną. Gdyby zrealizowano zapisane w umowie inwestycje, niezbędne dla górnictwa, być może by był, ale tych inwestycji wciąż nie ma - przekonuje szef górniczej Solidarności.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA