Górnicy sami zdecydują o swoim losie? W Bielszowicach już działają
Rząd cały czas milczy jak zaklęty na temat przyszłości umowy społecznej z górnikami, która w pierwotnej wersji zakłada produkcję węgla do 2049 r. Terminy w harmonogramie zamykania poszczególnych kopalń już teraz są naruszane. Znamienne referendum organizowane jest 22 i 23 października w Ruchu Bielszowice (KWK Ruda), w którym związkowcy pytają załogę o dalszy los swojego zakładu pracy.
Naprawdę trzeba dzisiaj się mocno postarać, żeby znaleźć w Polsce eksperta, który z całą odpowiedzialnością stwierdzi, że podpisana w maju 2021 r. umowa społeczna między rządem a górnikami jest dokumentem aktualnym i jak najbardziej do zrealizowania. Wszyscy zdają sobie sprawę, że fedrowanie jeszcze przez ćwierć wieku nie wchodzi w grę. Przecież od podpisania tego dokumentu byliśmy świadkami kryzysu energetycznego i też zaostrzenia polityki klimatycznej UE. Polska zaś zrobiła, to co lubi najbardziej: stanęła w miejscu.
Tymczasem górnicza umowa społeczna już zaczęła się sypać sama. Wszak dokument zakłada zamknięcie KWK Bobrek-Piekary dopiero w 2040 r., ale ze względów bezpieczeństwa stanie się to 15 lat wcześniej - w 2025 r. I bardzo prawdopodobne, że podobny los spotka Ruch Rydułtowy w KWK ROW, który działalność miał zakończyć (zgodnie z umową społeczną) dopiero w 2043 r. Ale być może dojdzie do tego znacznie szybciej, bo w pierwszej połowie lipca doszło tam do tragicznego wstrząsu, w którym zginęło dwóch górników. Jest już pewne, że fedrowanie w tym miejscu będzie ograniczone. Teraz zaś rozstrzyga się los Ruchu Bielszowice w KWK Ruda, gdzie związkowcy zorganizowali dwudniowe referendum.
Umowa społeczna: referenda w kopalniach zmienią harmonogram?
Przypomnijmy: umowa społeczna zakładała, że już w 2023 r. dojdzie do połączenia Ruchu Bielszowice z Ruchem Halemba w kopalnie jednoruchową. Napaść Rosji na Ukrainę i kryzys energetyczny wydłużył ten czas do 2025 r.
Dzięki zastosowaniu tego rozwiązania wydobycie w Bielszowicach mogłoby potrwać dłużej - do połowy 2026 roku, a nie jak było planowane do 1 stycznia 2026 roku - tłumaczy zarząd PGG.
Więcej o umowie społecznej przeczytasz na Spider’s Web:
Jednocześnie nikt przy tej okazji ma nie stracić pracy. Ale dojdzie do przeglądu etatów. Możliwe będą alokacje na inne ruchy. Górnicy będą też mogli korzystać z Programu Dobrowolnych Odejść. Związkowcom jednak taki plan jest nie do końca na rękę. Chcą wydłużenia pracy Ruchu Bielszowice co najmniej do 2028 r.
Czy jesteś za wydłużeniem istnienia kopalni Bielszowice co najmniej do 2028 r. i popierasz działania w jej obronie? - tak brzmi jedno z pytań w tym referendum.
Być może nasze górnictwo zwiną sami górnicy
Te organizowane przez związkowców referendum może być dobrą okazją dla rządu, żeby kolejny raz uniknąć decyzji względem umowy społecznej. Niech górnicy sami o jej losie zdecydują i o losie swoich kopalń też - w specjalnych referendach. Pomysł o tyle ryzykowny, że górnicy to ta grupa zawodowa, która w żadną politykę klimatyczną nie wierzy i chce wydobywać węgiel do upadłego. I żadne argumenty tego nie zmienią. Nawet te dotyczące coraz droższego węgla z Polski. Wszak jedną z chorób, która od lat toczy polskie górnictwo, jest przerost zatrudnienia, który teraz daje o sobie coraz bardziej znać.
Bo też wydobycie węgla szura od miesięcy po dnie. Kiedy podpisywaną tę umowę społeczną - w maju 2021 r. - produkcja miesięczna węgla była na poziomie 4,41 mln t. A trzy lata później, w maju 2024 r. - wyniosła raptem 3,31 mln t. Dość powiedzieć, że w tym roku tylko raz: w styczniu ta produkcja była powyżej 4 mln t (4,12 mln t). Przy zatrudnieniu w górnictwie węgla kamiennego na poziomie prawie 75 tys. (74879 miejsc pracy, dane za sierpień 2024 r.).