Kotły z rusztem awaryjnym na liście ZUM. IOŚ tłumaczy wpadkę
Program Czyste Powietrze miał być gwarancją wsparcia dla ekologicznych rozwiązań, a stał się kolejną aferą. Kotły z możliwością instalacji rusztu awaryjnego, pozwalającego palić najgorszy opał, trafiły na listę dotowanych urządzeń. IOŚ-PIB tłumaczy się regulaminem, zawiesza piece i obiecuje zmiany, ale odpowiedzialność za chaos konsekwentnie spycha na producentów.

Świat absurdów cały czas z nami jest i ma się bardzo dobrze, wystarczy się nieco rozejrzeć. Można na przykład przeczytać odpowiedzi IOŚ-PIB na pytania dotyczące awantury w programie Czyste Powietrze, związanej z możliwością instalacji tzw. rusztu awaryjnego, co pozwala spalać opał najgorzej jakości, w tym odpady. Mamy tutaj do czynienia z klasycznym zamiataniem pod dywan.
Zespół Instytutu podchodzi z najwyższą starannością i powagą do wszystkich informacji dotyczących potencjalnych naruszeń regulaminu. W tym miejscu pragniemy podziękować za wszystkie zgłoszenia, zarówno od osób prywatnych, organizacji pozarządowych, jak i instytucji – każde zgłoszenie jest traktowane bardzo poważnie - przekonuje IOŚ-PIB.
Czyste Powietrze, czyli IOŚ dopuścił, a potem zawiesił
Ale po kolei. IOŚ-PIB jest odpowiedzialny za zieloną listę ZUM. To tutaj Polacy mogą znaleźć urządzenia dotowane w programie Czyste Powietrze, które przeszły przez podobno gęste sito weryfikacji. Niestety, ale tylko na papierze. W ostatnich tygodniach było mnóstwo sygnałów, że na owej liście znalazły się także kotły na pellet, umożliwiające instalację tzw. rusztu awaryjnego. A to już z Czystym Powietrzem ma tyle wspólnego, co pięść z nosem.
Zespół Instytutu zareagował niezwłocznie, zawieszając zgłoszone urządzenia oraz wzywając producentów do przedstawienia dodatkowych wyjaśnień i oświadczeń z akredytowanych laboratoriów dotyczących możliwości (lub jej braku) montażu rusztu awaryjnego - twierdzi IOŚ-PIB.
Ale dlaczego IOŚ-PIB w ogóle dopuścił do wpisania takich kotłów na listę? Przecież dopuszczaniem do listy zajmuje się tzw. zespół podstawowy, jak słyszymy składający się tylko i wyliczanie z fachowców.
Więcej o Czystym Powietrzu przeczytasz w Bizblog:
W skład Zespołu wchodzi pięcioro doświadczonych pracowników IOŚ-PIB, którzy na co dzień weryfikują wnioski oraz prowadzą kontrole dokumentacji urządzeń znajdujących się na Liście. Osoby z Zespołu podstawowego mają wykształcenie magisterskie, inżynierskie i podyplomowe w dziedzinie ochrony środowiska oraz wyższe wykształcenie informatyczne i z zakresu nauk o administracji. Dodatkowo w skład zespołu wchodzi osoba specjalizująca się w zakresie ochrony danych osobowych - twierdzi IOŚ-PIB.
Wszystko jasne, poza jednym. Dlaczego grupa tych fachowców dopuściła do dopisanie do listy pieców, które pózniej ta sama grupa fachowców zawiesiła? Niestety, na tak postawione pytanie nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.
Zespół odwoławczy potrzebny do precyzyjnej weryfikacji
Obecnie mają trwać gorączkowe prace nad nowym regulaminem listy ZUM. Bo dopuszczenie wadliwych kotłów, to przecież nie wina ekspertów IOŚ, tylko starego, nie do końca szczelnego regulaminu. Przy tej okazji wyszło na jaw, że IOŚ-PIB - wbrew zapisom obowiązującego regulaminu - nie powołał do życia, obok zespołu podstawowego, też zespołu odwoławczego. Dlaczego? Bo taką dają możliwość inne zapisy regulaminu, proste.
Przy weryfikacji zgłoszonych kotłów pracował zespół podstawowy, opierając się na paragrafie 7 ust. 11 Regulaminu, który mówi, że prowadzący listę ZUM zastrzega sobie prawo do usunięcia danego urządzenia lub materiału z listy ZUM w przypadku stwierdzenia nieetycznych praktyk ze strony producenta - twierdzi IOŚ-PIB.
Czyli wcześniej zespół odwoławczy tak po prawdzie nie był potrzeby, bo z jego zadaniami radził sobie doskonale zespół podstawowy. Ale to niebawem ma się zmienić.
W celu skuteczniejszej i bardziej precyzyjnej weryfikacji przyszłych zgłoszeń planujemy złożyć wniosek do NFOŚiGW, który zatwierdza regulamin Listy ZUM, o doprecyzowanie kompetencji zarówno zespołu podstawowego, jak i zespołu odwoławczego, a także rozważenie innych zmian umożliwiających bardziej szczegółową ocenę urządzeń - przekonuje IOŚ.
A to chyba oznacza, że wcześniejsza weryfikacja nie była zbyt precyzyjna jednak, tak? Ale to wina przecież nieszczelnego regulaminu a nie grupy ekspertów i czego nie rozumiecie?
Jak złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka
To z kolei cytat z innej, polskiej komedii „Młode Wilki”. Wychodzi na to, że najwyraźniej w IOŚ-PIB lubią czerpać z doświadczeń polskiej kinematografii. Bo na pytanie o to, kto jest odpowiedzialny za ten bałagan w programie Czyste Powietrze z rusztem awaryjnym, otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Regulamin Listy ZUM, który został przyjęty pod koniec kwietnia, już wprowadza surowsze wymogi dotyczące wykazania, że urządzenia nie umożliwiają montażu rusztu awaryjnego, nakładając obowiązek przedstawienia stosownych oświadczeń przez wszystkich producentów kotłów na biomasę. Dodatkowo producenci zostali zobowiązani do pilnego dostarczenia wymaganych oświadczeń, pod rygorem zawieszenia urządzeń na Liście ZUM. Działania te mają na celu zapewnienie, że wszystkie kotły znajdujące się na Liście w pełni spełniają obowiązujące kryteria - utrzymuje IOŚ-PIB.
Czyli nie jest temu winien zespół ekspertów z IOŚ-PIB. Winy, jak się teraz okazuje, nie można zwalać też na wcześniejszy regulamin. Uwagę naszą za to skupia się na producentach urządzeń grzewczych. To typowe spychanie odpowiedzialności na innych za własne grzechy. Przy okazji widać też bardzo wyraźnie, że IOŚ-PIB odpowiadając na zadane pytania korzysta z doświadczeń polityków i odpowiada na nie w ten sposób, żeby nic nie powiedzieć. Najwidoczniej takiej jest przyzwolenie zarówno w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, jak i u operatora programu Czyste Powietrze - Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.