Umowa społeczna nie zwiększy wydobycia, ma utrzymać miejsca pracy dla górników
Marzena Czarnecka, minister przemysłu, w rozmowie z Radiem Katowice, ujawniła, że właśnie nadeszły uwagi z Brukseli na temat umowy społecznej między rządem a górnikami. Szczegółów nie chce zdradzać, ale broni zapisów tego dokumentu. I w miliardach złotych od podatników na rzecz chwiejącego się na nogach górnictwa - też nie widzi nic złego.
Szefowa Ministerstwa Przemysłu nie lubi mediów. Jak sama przyznaje Marzena Czarnecka w rozmowie z Radiem Katowice: jest do wykonywania pracy, do której została postawiona przez premiera, a nie do tego żeby „lansować” się w mediach. Twierdzi jednocześnie, że spokój społeczny w górnictwie jest częścią jej kompetencji. Dla szefowej resortu, specjalnie ulokowanego przez Donalda Tuska w Katowicach, podpisana w maju 2021 r. umowa społeczna z górnikami cały czas ma sens. Tak jak jej jeden z najważniejszych załączników, czyli harmonogramem zamykania kopalni, który w pierwotnej wersji kończy się dopiero w 2049 r.
Daty zostaną utrzymane, jeżeli na to pozwoli geologia - ucina dyskusje o terminach w umowie społecznej minister Czarnecka.
Umowa społeczna z pytaniami od Komisji Europejskiej
Szefowa Ministerstwa Przemysłu przyznała, że w zeszłym tygodniu Komisja Europejska przesłała swoje uwagi do umowy społecznej z górnikami.
Konstruktywne, merytoryczne, dotyczące pytań. Chyba jest tam 10 punktów w zakresie tego konkretnie wskazania na stronie 16, 26 itd., itd. - wylicza Marzena Czarnecka, ale szczegółów żadnych nie zdradza.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że najważniejsza gra wcale nie toczy się o zwiększenie wydobycia, a bardziej o dobry nastrój górników na następne lata.
Więcej o umowie społecznej przeczytasz na Spider’s Web:
Umowa społeczna zakłada utrzymanie kopalń i utrzymanie tak naprawdę zatrudnienia w tych kopalniach a nie utrzymanie jakby poziomu wydobycia, który oczywiście jest zależny od sytuacji rynkowe - przyznaje Minister Przemysłu.
A co z pieniędzmi podatników, które trafiają do górnictwa mającego z miesiąca na miesiąc gorsze wyniki? Z budżetu 2025 r. ma na ratowanie naszych kopalni pójść co najmniej 8 mld zł. Dla Czarneckiej to również, jaki się okazuje, kwestia utrzymania pewnych miejsc pracy i funkcjonowania.
To poduszka finansowa dla górników
Szefowa Ministerstwa Przemysłu w żaden sposób nie odniosła się do opinii wielu ekspertów, którzy krytykują umowę społeczną z górnikami i nawołują do jej jak najszybszego wypowiedzenia.
Ta umowa to po prostu gigantyczna poduszka finansowa dla bardzo wąskiej grupy, nieobejmującej nawet wszystkich zatrudnionych w górnictwie (a jest ich w Polsce 74 tys. osób, więcej zatrudnia Biedronka) - przekonuje na platformie X Jakub Wiech, redaktor naczelny Energetyka24.com.
Wiech liczy, że umowa społeczna w pierwotnej wersji oznacza przekierowanie w sumie nawet ok. 150 mld zł na sektor górniczy.
Społeczeństwo nie może godzić się na to, byśmy wszyscy ponosili - pośrednio i bezpośrednio - koszt bezwarunkowego utrzymania grupy zawodowej, która od dawna powinna podlegać procedurom przekwalifikowania do sektorów, gdzie mamy deficyt specjalistów - twierdzi Wiech.
Polskie górnictwo cofa się o prawie 90 lat
A w tym, że polskie górnictwo ledwo stoi i chwieje się na nogach, nie ma ani słowa przesady. Żeby się o tym przekonać wystarczy prześledzić dane dotyczące wydobycia węgla w tym roku. Tylko raz (w styczniu) miesięczne wydobycie było powyżej 4 mln t. To pod tym względem zdecydowanie najgorszy rok w historii polskiego górnictwa. A ma być jeszcze gorzej.
Szacujemy, że w przyszłym roku średnia wydajność polskiego górnictwa spadnie do poziomu… 1938 roku, gdy podstawowym narzędziem był kilof, a w wielu kopalniach pracowały konie - twierdzi na platformie X Bartłomiej Durski, dziennikarz serwisu wysokienapiecie.pl.
Z powodu fatalnego wydobycie i równie kiepskiej sprzedaży - puchną zapasy węgla. W sumie (dane z sierpnia) mamy 13,15 mln t zalegającego węgla, z czego przy samych kopalniach jest 5,54 mln t czarnego złota.