REKLAMA

Górnikom zostało 10 lat. Później zmiecie ich fala bezrobocia

Ważą się losy umowy społecznej między górnikami a rządem, którą podpisano ponad trzy lata temu. Związkowcy boją się, że za chwilę ustalone tam zapisy przestaną obowiązywać i nasza transformacja energetyczna pójdzie zupełnie inną ścieżką, niż to wcześniej ustalono. Warto jednak pamiętać, że już przy okazji sygnowania tego dokumentu nie brakowało ekspertów, którzy twierdzili, że wydobywanie węgla w Polsce przez następne 25 lat to raczej bujda na resorach. Rozmawiam z jednym z nich - z prof. Konradem Świrskim, prezesem Zarządu Grupy Transition Technologies i wykładowcą na Politechnice Warszawskiej.

wegiel-stanie-sie-rezerwa-do-polowie-dekady
REKLAMA

Dobrze pamiętam podpisywanie w maju 2021 r. umowy społecznej między górnikami a rządem Mateusza Morawieckiego, który później powoływał (na mniej więcej rok) kolejnych pełnomocników ds. górnictwa. Ci mieli jedno, podstawowe zadanie: notyfikować tę umowę przed Komisją Europejską, bo inaczej - jak umówiły się obie strony - jej główne ustalenia nie wejdą nigdy w życie. Wtedy też nie brakowało ekspertów, którzy od początku powtarzali, że główne założenia tej umowy są nie do obrony, zwłaszcza te dotyczące harmonogramu zamykania kopalni, który miał zakończyć się dopiero w 2049 r., czyli tylko rok przed osiągnięciem przez całą UE (a więc Polskę też) neutralności klimatycznej

REKLAMA

Górnicy byli jednak głusi na te argumenty, woleli rządowe poklepywanie po plecach i obietnicy bez pokrycia. I teraz widać jak na dłoni, że polskie górnictwo zaczyna się samo zwijać, przy tym, jak już nie potrafimy przeskoczyć produkcji miesięcznej powyżej 4 mln t, nagle zarządzono pobudkę i gotowość do rozmów. W jakim kierunku powinny podążać? Co rząd ma zaproponować górnikom? Kiedy powinniśmy pożegnać węgiel? Z tymi i innymi pytaniami zwracam się do prof. Konrada Świrskiego, prezesa Zarządu Grupy Transition Technologies i wykładowcy na Politechnice Warszawskiej

Michał Tabaka, Bizblog.pl: Jaka jest szansa na produkcję węgla do 2049 r., zgodnie z umową społeczną? Kiedy, realnie, powinniśmy odejść od węgla?

Prof. Konrad Świrski: Nie ma szans na produkcję węgla do 2049 r. (jeśli nie będzie wojen, zaburzeń gospodarczych, rozpadu UE i innych zdarzeń katastroficznych). Węgiel będzie szybko zmniejszał swój udział w energetyce, będąc wypierany przez coraz tańsze OZE, wspierane też tańszymi magazynami energii. Elektrownie węglowe przejdą do pozycji źródeł rezerwowych gdzieś w okolicach 2035 r. Niezależnie od pewnych działań lobby węglowego wstrzymującego transformację energetyczną, będzie ona postępować, ponieważ będzie zmieniał się światowy przemysł i technologie. Lepsza (zamiast pytania, kiedy powinniśmy) jest odpowiedź, kiedy to się samo stanie: koniec epoki węgla nastąpi w okolicach połowy następnej dekady – wiec już stosunkowo szybko.

Chyba wszyscy są tego świadomi (wyniki wzrostu generacji OZE za pierwszą połowę roku i szybki spadek udziału węgla są ewidentne), co widać po dość dramatycznym liście górniczych związków zawodowych do premiera. Pokazuje to, że polskie górnictwo nie jest w stanie sprzedać węgla za granicę (nie jest konkurencyjne na światowym rynku), a polskie elektrownie węglowe będą zmniejszać produkcję szybciej.

 class="wp-image-2531530"
Nie ma szans na produkcję węgla do 2049 r. - przekonuje prof. Konrad Świrski

Czeka nas fala górniczego bezrobocia, czy przynajmniej część górników będzie mogła znaleźć zatrudnienie w szeroko rozumianym sektorze OZE?

Niestety jestem sceptyczny co do przebranżowienia górników na monterów OZE (informacje prasowe o stu kilkudziesięciu górnikach uczestniczących w szkoleniach nie napawają optymizmem). Ale w chwili obecnej jest stosunkowo niskie bezrobocie i wiele różnorodnych miejsc pracy. I właśnie teraz szybkie działania transformacyjne (wspierane pieniędzmi UE np. Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji) mogłyby przynieść najlepszy skutek. Niestety, obawiam się, że będzie jak zawsze – tzn. opór związków i całego sektora węglowego będzie spowalniał odchodzenie od węgla – ale to i tak nastąpi (głównie za sprawą rozwoju technologicznego i faktu, że OZE z magazynami będzie po prostu tańsze). Wówczas i tak zadziała rynek – pracownicy górnictwa będą musieli się przebranżowić. Niestety nie wiadomo, jak wówczas (czyli w połowie następnej dekady) będzie wyglądał ten rynek i może nastąpi coś w rodzaju „twardego lądowania”, jak w latach 90. ubiegłego wieku.

Czy na tej dacie odchodzenia od węgla nie będzie ciążyć opóźnienie atomowe?

Nie, ponieważ rozwój OZE i magazynów postępuje bardzo szybko, a technologie tanieją (również za sprawą ofensywy Chin jako głównego producenta i częściowo dumpingowych cen – co jest innym, osobnym problemem). W rezultacie nawet elektrownie atomowe (połowa lub koniec następnej dekady) będą pod presją systemów OZE/magazyny. W końcu w chwili obecnej nie mamy elektrowni atomowych, a udział węgla maleje szybciej, niż zakładano.

Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:

A co z redukcją emisji? Znanych jest co najmniej kilka metod wychwytu CO2. Jest jakakolwiek szansa, żeby przynajmniej niektóre były realizowane?

Jedynie dla pewnych instalacji przemysłowych. Dla samej energetyki węglowej nie wydaje się, aby CCS czy też CCU mogły odegrać znaczącą rolę – głowni dostawcy technologii wycofują się z projektów, liczba instalacji pilotażowych maleje, Europa po prostu odchodzi od węgla w energetyce w ogóle. Przy wysokich cenach ETS (certyfikatów emisyjnych CO2) być może dla wybranych procesów technologicznych w przemyśle może być to opłacalne, ale nie w energetyce zawodowej. 

Proszę przy okazji zwrócić uwagę na tzw. Załącznik (lub Tabelę) nr 2 w strategicznym rządowym porozumieniu z górnictwem (tym, które mówi o zamknięciu kopalń w 2049) i popatrzeć na listę projektów – nowych inwestycji (m.in. CCS, ale także IGCC), które miały być realizowane – nic z tego nie powstało – co dobitnie pokazuje stan rynku. Właśnie realizacji tego załącznika np. inwestycji zwiększających zużycie węgla np. przez zgazowanie) domagają się górnicze związki w ostatnim liście. Jednak żadne pomysły „czystych technologii węglowych” nie będą zrealizowane, bo nie wytrzymują warunków ekonomicznych.

REKLAMA

Jak pan widzi za 20-25 lat polski miks energetyczny? Jaką rolę będzie pełnił wtedy gaz?

100 proc. a właściwie 140 proc. OZE, z magazynami energii (bateryjne) i być może gospodarką wodorową (elektrolizery i turbiny gazowe na wodór). Nieliczne bloki cieplne (węgiel już mniej, ale może gaz) jako jednostki interwencyjne, elektrociepłownie gazowe (ciepło systemowe dla miast) konwertowane na wodór lub z innymi elementami technologii zeroemisyjnych. Generalnie gaz jako paliwo interwencyjne, jednocześnie konwertowane na wodór. Gaz oczywiście będzie się bronił dłużej niż węgiel, ale zostanie wyparty z systemów energetycznych przed 2050 r. Oczywiście to scenariusz optymistyczny - zakładając stabilny rozwój technologiczny i gospodarczy oraz pokój na świecie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA