REKLAMA

Sprytna zagrywka ws. górników. Na razie działa, ale za chwilę będzie płacz

Dlaczego Ministerstwo Przemysłu ma siedzibę w Katowicach? Najpierw myślałem, że premier Donald Tusk sprytnie ulokował resort w Katowicach, żeby przy okazji organizowania protestów, górnicy nie musieli już nękać Warszawy, tylko mogli zostać u siebie, na Śląsku. Ale potem kapnąłem się, że przecież ten rząd z górnikami o nic się nie kłóci i o żadnych manifestacjach nie może być mowy. I wtedy zrozumiałem prawdziwą, o co chodzi. Ministerstwo Przemysłu ma dbać o dobry nastrój górniczej braci i jak trzeba, być jej rzecznikiem. Trzeba przyznać, że ministerstwo wywiązuje się z tych zadań znakomicie.

wegiel-gornictwo-zatrudnienie-umowa-spoleczna
REKLAMA

Nowy Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) zakłada nasz szybszy rozwód z węglem. W tym też kierunku zmierzać ma Ministerstwo Klimatu i Środowiska, a także Ministerstwo Aktywów Państwowych. Ale jak tymi samymi oczami wyobraźni widzicie już zalążki polskiej transformacji energetycznej, to szybko je zamknijcie. Bo to tylko miraż, na który nie pozwoli Ministerstwo Przemysłu, dla którego podpisana w maju 2021 r. umowa społeczna z górnikami dalej jest świętością nie do ruszenia. 

REKLAMA

Umowa społeczna precyzuje harmonogram zamykania kopalń sukcesywnie w miarę spadku wydobycia węgla, czyli zamykanie kopalń jest ściśle powiązane z prognozą wydobycia. Wcześniejsze odejście od produkcji węgla wymagałoby zmiany umowy społecznej i zgody wszystkich interesariuszy, chyba że przemawiają za tym względy bezpieczeństwa - czytajmy w odpowiedzi Ministerstwa Przemysłu na interpelację poselską.

Węgiel i górnicy pod parasolem Ministerstwa Przemysłu

Polskie górnictwo już teraz nie potrafi w jeden miesiąc wydobyć więcej niż 4 mln t., chociaż przed majem 2020 r. do takiej sytuacji nie doszło nigdy wcześniej. Jednocześnie, o czym doskonale wiedzą poszczególni prezesi spółek wydobywczych, branża cierpi na spory przyrost zatrudnienia. Nie ma w tym żadnej logiki ani organizacyjnej, ani finansowej. Co więcej: na tej umowie społecznej, sprzed ponad trzech lat, która zakłada fedrowanie jeszcze przez ćwierć wieku do 2049 r., suchej nitki nie zostawiają również eksperci.

Nie ma szans na produkcję węgla do 2049 r. (jeśli nie będzie wojen, zaburzeń gospodarczych, rozpadu UE i innych zdarzeń katastroficznych). Węgiel będzie szybko zmniejszał swój udział w energetyce, będąc wypierany przez coraz tańsze OZE, wspierane też tańszymi magazynami energii. Elektrownie węglowe przejdą do pozycji źródeł rezerwowych gdzieś w okolicach 2035 r. - przekonuje w rozmowie z Bizblog.pl prof. Konrad Świrski, prezes Zarządu Grupy Transition Technologies i wykładowca na Politechnice Warszawskiej.

Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:

Ale Ministerstwa Przemysłu te wszystkie argumenty i wyliczenie nie interesują. Resort i tak wie swoje, nie będzie słuchał innych. Bo jeszcze sporo wody ma upłynąć zanim OZE przejmą energetyczne stery.

Do tego czasu węgiel pozostaje strategicznym surowcem, gwarantującym bezpieczeństwo energetyczne kraju, gdyż tak kosztowne i długoterminowe inwestycje wymagają specyficznego zarządzania ryzykiem, a jednym z nich jest zabezpieczenie bezpieczeństwa energetycznego poprzez utworzenie zapasu węgla jako planu awaryjnego na okoliczności, których dzisiaj nie można przewidzieć - twierdzi Ministerstwo Przemysłu.

Tak tracimy najpierw czas, a potem pieniądze

To typowa nowomowa polityczna. Dokładnie w ten sam sposób wypowiadali się kolejni pełnomocnicy premiera Mateusza Morawieckiego (było ich w sumie czterech w ciągu pięciu lat) na temat notyfikacji umowy społecznej przez Komisję Europejską, do czego dotąd nie doszło. Po ponad 10 miesiącach funkcjonowania nowe Ministerstwo Przemysłu nie ma nic nowego do powiedzenia. Żadnych przemyśleń, inicjatyw. 

Bo też nie po to premier Tusk powołał do życia ten resort, to już jasne jest jak Słońce. Zlokalizowane Ministerstwo Przemysłu w Katowicach ma dbać o dobry nastrój górników i pilnować, żeby im do głowy żadne protesty nie przyszły. I tyle, szlus, nic więcej. Niech się nie wychyla w żadną stronę, jeszcze dostanie w łeb. Bo od spóźnionej już sporo transformacji energetycznej ważniejszy jest po prostu polityczny kalendarz. 

REKLAMA

W ten sposób kolejny polski rząd traci najpierw czas. Ale niedługo za tę ślamazarność będziemy sporo płacić. Poczekajmy tylko na emisyjności budynków mieszkalnych i na zliczanie przez unijny system emisji także emisji metanu, co postawi polskie kopalnie w bardzo trudnej sytuacji. I samych Polaków również. Ale ta energetyczna indolencja będzie miała jeszcze jedną konsekwencję: będzie nas też coraz mniej. Zabijający co roku w Polsce 50 tys. ludzi smog tylko czeka na takie okazje.

Myślicie, że w Ministerstwie Przemysłu tym się przejmują?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA