Uwięzieni w stałych stopach procentowych. KNF chce zablokować ucieczkę kredytobiorcom
Już latem zeszłego roku zaczęło się rozmyślanie o tym, że kolejna grupa kredytobiorców pakuje się na minę - to ci, którzy masowo ulegli urokowi stałych stóp procentowych w kredytach hipotecznych. Bo owszem - stała stopa jest dobra i bezpieczna, ale może niekoniecznie wtedy, kiedy mamy najwyższe oprocentowanie od lat i wiadomo, że tak wysokie będzie tylko przez chwilę.
Tymczasem ci, którzy w ubiegłym roku skusili się, by dopiero w tym momencie zaciągnąć kredyt hipoteczny na mieszkanie ze stałym - a właściwie okresowo stałym - oprocentowaniem, zamrozili sobie odsetki od kredytu na pięć, czasem na siedem lat na bardzo wysokim poziomie. Przestraszeni wizją błyskawicznie rosnących stóp procentowych podpisali umowy, w których zgadzają się na oprocentowanie i to powyżej 9 proc.
I w tamtym momencie to nie było nic nadzwyczajnego - kredyty o oprocentowaniu zmiennym, czyli opartym o WIBOR, były na podobnym poziomie, bo w najgorszym momencie, czyli w listopadzie 2022 r. WIBOR 3M przekraczał 7,5 proc. A do tego marża i też mamy oprocentowanie w okolicach 9 proc.
A co, kiedy stopy spadną do 3,5 proc.?
Problem w tym, że WIBOR już teraz konsekwentnie spada i obecnie jest poniżej 7 proc., choć stopy procentowe jeszcze nie zaczęły spadać. Ale zaczną, już zaraz, bo prawdopodobnie jesienią.
Ostatnio S&P prognozował, że na koniec przyszłego roku główna stopa procentowa spadnie z obecnych 6,75 proc. do 5,25 proc., a na koniec 2025 r. do 3,5 proc.
To razem z marżą banku da oprocentowanie kredytu hipotecznego w okolicach 5,5 proc., tymczasem ci, którzy skusili się na stałą stopę „na górce”, czyli w ubiegłym roku, nadal będą płacić ok. 9 proc. A na stałą stopę wówczas decydowała się większość nowych kredytobiorców.
Jak myślicie? Będą wściekli? Na pewno. I to również ci, którzy rozumieli, co robią i myśleli, że są cwani i obejdą system. Jak?
W teorii to całkiem proste: kiedy stała stopa zafiksowana na wysokim poziomie przestaje ci się opłacać, idziesz do innego banku refinansując kredyt, czyli zaciągając nowy już na stopę zmienną, by w poprzednim banku spłacić ten stary ze stopą stałą.
Banki doskonale wiedzą, że co bardziej rozgarnięci klienci mogą w przyszłość tak robić i bardzo się tego obawiają. Teoretycznie zgodnie z prawem mogą one wprowadzać dodatkowe opłaty, które rekompensowałyby im straty wynikające z takich ucieczek klientów, bo przecież bank stałą stopę, którą gwarantuje klientowi, sam musi jakoś zabezpieczać, czyli ponosić koszty. Problem w tym, że nie do końca wiadomo, jak to kalkulować i dotąd bankowcy nie sięgali po to rozwiązanie.
W kwietniu niby pojawiły się informacje, że może jednak zostanie wprowadzona jakaś prowizja, żeby powstrzymać klientów przed ucieczką od stałej stopy, na którą się z bankiem umówili, ale sprawa jakoś ucichła.
Aż tu nagle wchodzi KNF cały na biało i sam stawia tamę kredytobiorcom, którzy chcieliby od stałej stopy uciec przed czasem.
Odcięta droga ucieczki
Jak? Klientom KNF niczego nie zakazuje, bo nie od tego jest, ale może za to zakazać bankom. Czego? Tego, by oferowały kredytobiorcom refinansowanie kredytu hipotecznego i konwersję ze stałego oprocentowania na zmienne przed czasem.
„Przed czasem” oznacza zanim minie okres, na jaki klient umówił się z bankiem na stałą stopę. Nie mówimy więc o 20 czy 30 latach, ale zwykle o 5-7 latach.
Czy KNF tak może? Może! I choć wygląda to z pozoru na grzeczną prośbę do bankowców, by nie robili takich rzeczy, bo to będzie niekorzystne dla całego sektora bankowego i nieodpowiedzialne, to rzeczywiście może być to skuteczna prośba.
UKNF wysłał bowiem list do prezesów banków, w którym pisze:
Stanowczym oczekiwaniem organu nadzoru jest respektowanie przez wszystkie banki zasady nieoferowania refinansowania kredytów o stałym lub okresowo stałym oprocentowaniu kredytami o oprocentowaniu zmiennym lub kredytami o oprocentowaniu okresowo stałym z okresem jego obowiązywania krótszym niż okres, na jaki oprocentowanie stałe zostało ustalone w umowie kredytu refinansowanego.
Pytanie, czym jest „stanowcze oczekiwanie”? Czy to zakaz? Czy za jego złamanie będą jakieś sankcje? Przecież to nie formalna rekomendacja, a list. I spokojnie można założyć, że jeden czy drugi bank może mieć ochotę podbić swoje wyniki sprzedażowe i podbierać klientów konkurencji, oferując właśnie refinansowanie kredytu połączone z uwolnieniem od stałej stopy.
„Oczekiwania nadzoru" to zakomunikowanie, co nadzór uważa za zgodne z zasadą ostrożnego i stabilnego zarządzania bankiem - wyjaśnił mi rzecznik prasowy KNF Jacek Barszczewski.
Brzmi jak pusty frazes, ale nie jest. Bo, jak tłumaczył mi rzecznik KNF, w konsekwencji działanie banków, a konkretnie ich zarządów, będzie po prostu podlegać ocenie KNF pod względem zgodności z regułami ostrożnego i stabilnego zarządzania. I jeśli ocena ta będzie negatywna, a może być, jeśli bankierzy nie zastosują się do grzecznej prośby z listu, to KNF zastosuje adekwatne środki nadzorcze.
I żeby była jasność, te środki nie zostaną użyte ze względu na niespełnienie oczekiwań nadzoru wyrażonych w liście - prawo nie daje temu listowi takiej mocy. Ale ze względu na ewentualne naruszenie reguł ostrożnego i stabilnego zarządzania, a to już da się zrobić.
Banki będą więc raczej miały związane ręce. I klienci ze stałą stopą też.