Jesteśmy mistrzami. Miała być katastrofa, tsunami, pożoga z powodu korzystnego dla zwykłych ludzi zamiast dla banków wyroku TSUE. A tymczasem zupełnie nic się nie stało. Przeciwne, wyceny banków na giełdzie rosną jak opętane.
Gdzie to tsunami, które miało ponoć zmieść banki po wyroku TSUE? WIG Banki dziś jest wyżej niż był zaledwie tydzień temu, czyli jeszcze przed wyrokiem TSUE. A jeszcze lepsze jest to, że już w czwartek, czyli tego samego dnia, kiedy Trybunał w Luksemburgu ogłosił wyrok, akcje większości banków zyskiwały zamiast tracić.
Strach szybko wyparował z GPW
To było całkiem miłe widowisko, bo świadczące o tym, że naprawdę nic złego się nie stało. Owszem, na początku giełdowej sesji, zaraz po wyroku TSUE, WIG Banki spadał nawet o 2 proc. To już coś, ale to jeszcze nie panika.
Ale wystarczyło poczekać zaledwie do okolic godz. 14.00, żeby wszystkie te straty zostały wyrównane, a bankowy indeks wychodził nawet na plus. Ostateczne czwartek właściciele bankowych akcji skończyli zadowoleni, podobnie jak pozostali inwestorzy z warszawskiej giełdy, bo tak jak na początku sesji to banki właśnie ciągnęły w dół cały WIG 20, tak na koniec sesji to również one pociągnęły go w górę i to o 1 proc.
Rollercoaster był taki, że o ile w najgorszym momencie kurs mBanku spadał nawet o 4 proc., to na koniec dnia jego walory zyskiwały o ponad 0,5 proc., a przecież to jeden z banków, który jest najbardziej obciążony problemem frankowym.
Z pozostałymi bankami było podobnie, PKO BP też skończył czwartek na plusie (+0,2 proc.), a Santander rósł nawet o ponad 1 proc. Jeszcze lepszy był ING, którego akcje po wyroku drożały o 2,84 proc., ale ten bank akurat ma śladowe ilości hipotek we frankach, więc to w zasadzie nie jego problem.
Ale ale! Najlepsze jest to, że Millennium, który obok mBanku jest najbardziej załadowany kredytami w CHF, wyciął numer już w czwartek rano, bo jego akcje w ogóle nie traciły! Ba, zaraz po wyroku TSUE wyskoczyły nawet o +6 proc., żeby ostateczne zakończyć dzień, zyskując ponad 4 proc.
Jak to możliwe? Przecież wyrok TSUE miał zaorać banki
Czy leszcze z GPW tego nie wiedzą? Ależ doskonale wiedzą i potrafią liczyć, zamiast wierzyć w strasznie KNF. A w te niby 100 mld zł strat, jakie z powodu wyroku TSUE mają ponieść banki nikt poważny nie wierzy, nawet analitycy mBanku przyznają, że to raczej 70 niż 100 mld zł. Łącznie 70 mld zł, z tego 40-50 mld zł jest już odłożone w formie rezerw na ryzyko prawne.
Aha! To ten ból jest już zdyskontowany, tak? Banki po prostu przed wyrokiem TSUE dostały po nosie, więc teraz wszyscy odetchnęli, że mamy to wreszcie za sobą? Nic z tych rzeczy. Bo banki są gwiazdami warszawskiej giełdy od miesięcy.
W ciągu ostatniego roku indeks WIG Banki zyskał łącznie prawie 40 proc. Te najbardziej obciążone frankami banki też idą jak burza. Akcje PKO BP w ciągu ostatnich 12 miesięcy zyskały prawie 35 proc., mBanku prawie 60 proc., Millennium ponad 17 proc., a Santandera ok. 15 proc.
Wszystko dlatego, że wysokie stopy procentowe generują dla nich ogromne zyski. Fakt, gdyby to samo zdarzyło się w TSUE w okresie historycznie niskich stóp, może i byłby problem. Ale nie ma! Aktualnie polskie banki są niezatapialne, bo zarabiają krocie na wszystkich pozostałych kredytach.
I tak się to właśnie skończy po cichu. Jeden z analityków na łamach „Rzeczpospolitej” ocenia, że saga frankowiczów potrwa jeszcze ze dwa, trzy lata. W tym czasie stopy procentowe w Polsce istotnie nie spadną, więc banki nadal będą zarabiać krocie i bez mrugnięcia okiem sfinansują rozwiązanie frankowego problemu raz na zawsze. To właśnie widzieli już w czwartek inwestorzy na GPW i dlatego jak po kaczce spłynęło po nich to, co mówili sędziowie w Luksemburgu.