Miało wyjść inaczej. Tak można podsumować zmiany zasad rozliczania godzin nauczycieli wprowadzone przez MEN. Wielu z nich straciło część wypłat za niezawinione przerwy w zajęciach i szkoły zaczęły masowo odwoływać wycieczki. Skończyło się interwencją premiera, a Barbara Nowacka przyznała, że „miało być dobrze, a wyszło, jak wyszło”.

W ostatnich dniach w wielu szkołach w Polsce zaczęto masowo odwoływać wycieczki. Nauczyciele tłumaczą to zmianami w rozliczaniu godzin ponadwymiarowych, które w środowisku przyjęły już zgryźliwą nazwę „godzin basiowych” – od imienia obecnej minister edukacji. Nowe zasady miały uporządkować system po ministrze Czarnku i wprowadzić jednolite zasady, ale wywołały zamieszanie i niezadowolenie nauczycieli.
Godziny basiowe w szkołach
Premier Donald Tusk postanowił zareagować na sytuację i spotkał się z nauczycielami jednego z liceów w Legionowie. Podczas rozmów przyznał, że rozumie ich frustrację i zapowiedział przygotowanie nowych przepisów. Zmiany mają zagwarantować, że nauczyciel otrzyma wynagrodzenie za gotowość do pracy także wtedy, gdy z przyczyn od niego niezależnych nie może zrealizować zaplanowanych zajęć.
Zwrócimy się do klubów parlamentarnych, aby w trybie sejmowym przygotować nowe przepisy, zgodnie z którymi nauczyciele w Polsce będą otrzymywać wynagrodzenie za gotowość do pracy, kiedy znajdują się w szkole. Dałem słowo nauczycielom z pełnym przekonaniem, że racja jest po ich stronie – powiedział premier Tusk.
Do sprawy odniosła się również ministra edukacji Barbara Nowacka, która wcześniej wprowadziła sporne przepisy. Przyznała, że choć intencje resortu były dobre, w praktyce część nauczycieli straciła na tych zmianach. Jej zdaniem trzeba teraz poprawić regulacje, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony przez system, który miał być bardziej sprawiedliwy.
Więcej na temat edukacji:
Zmienimy przepisy tak, żeby nauczyciele nie mieli poczucia krzywdy. Wszystkich nauczycieli, którzy poczuli się przez tę zmianę skrzywdzeni, chciałabym zapewnić, że odwrócimy, ile się da. Postaramy się jak najszybciej zmienić to, co miało być dobrze, a wyszło jak wyszło – przyznała Nowacka.
Szefowa MEN-u dodała, że „merytoryczne prace już trwają”.
Co się zmieniło od 1 września?
Obecne przepisy, obowiązujące od 1 września, uzależniają wypłatę wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe od faktycznie wykonanej pracy. Wyjątki przewidziano jedynie w dwóch przypadkach – gdy nauczyciel prowadzi inne zajęcia opiekuńcze lub wychowawcze w tym samym dniu, albo gdy nie mógł przeprowadzić zajęć z przyczyn niezależnych, np. z powodu choroby ucznia. W pozostałych sytuacjach wynagrodzenie przepada, co wywołało niezadowolenie wielu pedagogów.
W praktyce oznacza to, że jeśli klasa wyjeżdża na wycieczkę, nauczyciel traci pieniądze za swoje dodatkowe godziny, nawet jeśli pozostaje w szkole i jest gotowy do pracy. Nowe przepisy miały zlikwidować dawne „godziny czarnkowe” i ujednolicić zasady, ale w efekcie doprowadziły do nieporozumień. W wielu szkołach dyrektorzy zaczęli ostrożniej planować zajęcia, a część nauczycieli zrezygnowała z organizowania wyjazdów.
Premier musi teraz odkręcać to, co wprowadziła jego własna ministra. Rząd planuje korektę, która ma przywrócić poczucie bezpieczeństwa finansowego wśród nauczycieli i uspokoić atmosferę w szkołach. Wprowadzenie zmian w trybie sejmowym ma przyspieszyć cały proces, tak by nowe przepisy mogły obowiązywać jak najszybciej.






































