REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nauka

Wakacje w czasie szkoły? Nowa plaga, chyba czas wprowadzić kary

Puste ławki na koniec roku szkolnego czy zagraniczne kurorty pełne dzieci, gdy szkolny semestr trwa w najlepsze – nikogo specjalnie nie dziwą. O ile w wielu państwach Europy nad rodzicami, którzy zabierają dzieci na wakacje w trakcie roku szkolnego, wisi widmo kar, o tyle w Polsce przepisy nie są już tak restrykcyjne. Ale czy to dobrze?

07.06.2024
5:02
Wakacje w czasie szkoły? Nowa plaga, chyba czas wprowadzić kary
REKLAMA

Gdy oceny są już wystawione, wielu rodziców decyduje się nie czekać na rozdanie świadectw i zabiera dzieciaki na przyspieszone wakacje. Puste ławki pod koniec roku szkolnego to coraz częstszy widok w polskich szkołach. Ale na wakacyjne wyjazdy wielu decyduje się też wtedy, gdy semestr trwa w najlepsze. Taka decyzja ma przecież swoje atuty: ceny poza sezonem są niższe, w dodatku można uniknąć nieznośnych upałów, które stają się dziś coraz większym utrapieniem dla turystów.

REKLAMA

Zamiast lekcji - wyjazd na Lazurowe Wybrzeże

Jeszcze kilka lat temu to były wyjątki, dzisiaj wakacje w czasie roku szkolnego nie wywołują dużego zdziwienia – przyznaje w rozmowie z Bizblog.pl Agnieszka Tomasik, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 w Gdańsku. - U nas w szkole zdarzyło się, że ucznia nie było przez miesiąc, bo wyjechał z rodzicami na festiwal w Cannes.

Czy można bez wyrzutów sumienia spędzać czas w tureckim kurorcie, albo spacerować po Central Parku, gdy dziecko powinno siedzieć w szkolnej ławce? Zdania w tej sprawie wśród rodziców są podzielone. Tym bardziej, że - wszyscy to słyszeliśmy – podróże (też) kształcą.

Jestem absolutnie przeciwna. W ogóle podoba mi się system, w którym bardzo przestrzega się, by dziecko bez ważnego powodu nie opuszczało szkoły (nawet jeśli odbywa się to w postaci kar pieniężnych). Niestety, takie luźne podejście rodziców mści się potem na dzieciach, bo nauczyciele, ze względu na nieobecność wielu dzieci, nie wprowadzają we wrześniu i w czerwcu ważnych zagadnień. Za to od października do maja jest hardcore... – czytamy na jednym z internetowych forów.

Inna mama na tym samym forum pisze:

Zaliczamy co roku jeden wyjazd w październiku (bo kocham góry jesienią) i pod koniec maja (bo morze jest wtedy najfajniejsze). Nie widzę w tym problemu tak długo, jak dzieciaki są w stanie nadrobić nieobecności.

Na własne ryzyko

Agnieszka Tomasik przyznaje, że z jednej strony do tej sytuacji można podejść zgodnie z literą prawa i kierować się tym, że dziecko ma obowiązek szkolny.

Można też podejść liberalnie – ostatecznie obowiązkowy jest udział w połowie zajęć. Można zaplanować wyjazd, jeśli jest to sytuacja jednostkowa i nie odrywa dziecka od kolegów i koleżanek – bo może zdarzyć się, że uczeń wyjeżdża na safari do Afryki, a w tym czasie jego klasa ma wycieczkę na Kaszuby. Edukacja społeczna też jest ważna. Znaczenie ma też czas wyjazdu: czy jest to w czerwcu, po wystawieniu ocen, w czasie podsumowań i ewaluacji lub we wrześniu, który zwykle jest okresem rozruchu i powtórki materiału. Czy może w środku roku szkolnego. Za każdym razem rodzice podejmuję decyzję na własne ryzyko - mówi Agnieszka Tomasik.

Rodzicom grożą słone kary. Ale nie w Polsce

Jednak są kraje – Szwecja, Niemcy, Wielka Brytania, Belgia, Litwa – w których nad rodzicami organizującymi wojaże w trakcie semestru wisi widmo kar.  Przykładowo kary za nieuzasadnioną nieobecność w szkole od tego roku wzrosły w Wielkiej Brytanii -  i wynoszą 80 funtów na dzień, a więc ok. 403 zł (przy płatności w ciągu 3 tygodni) i 160 funtów, czyli ok. 807 zł (gdy rodzic zapłaci później).

Więcej wiadomości na temat podróży można przeczytasz w artykułach:

Polski system - czy tego chcemy, czy nie – nie jest już tak restrykcyjny.  Jak w odpowiedzi na pytania Bizblog.pl odpowiedziało Ministerstwo Edukacji Narodowej  zabieranie dzieci na wakacje podczas roku szkolnego to „kwestie wykonywania władzy rodzicielskiej i polskie przepisy oświatowe co do zasady nie ingerują w decyzje rodziców o nieobecności dziecka w szkole w trakcie roku szkolnego”.

Przepisy regulują jedynie, że w statucie szkoły powinna być wskazana forma oraz termin usprawiedliwiania nieobecności ucznia w szkole. Oczywiście, rodzice podejmujący decyzję o nieobecności dziecka w szkole w trakcie trwania roku szkolnego muszą liczyć się z konsekwencjami wynikającymi z przepisów o klasyfikowaniu i promowaniu uczniów – odpowiada MEN.

Resort dodaje, że uczeń może nie być klasyfikowanym jeżeli brak jest podstaw do ustalenia oceny z powodu nieobecności, przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na dane zajęcia. Jeżeli jednak uczeń ominie kilka-kilkanaście dni w szkole, a nie ma problemów z absencją, to przykład, który podaje ministerstwo zupełnie go nie dotyczy. W dodatku - zgodnie z prawem - szkoła nie może żądać wyjaśnienia powodu nieobecności uczniów. Wystarczy samo usprawiedliwienie od rodzica.

Nasza droga edukacja

Jednocześnie warto przypomnieć, że w edukację polskie samorządy pompują duże pieniądze. Z analiz Kartografii Ekstremalnej wynika, że w 2022 roku średnie wydatki gmin i miast na prawach powiatu na ucznia szkoły podstawowej wyniosły nieco ponad 14 tys. złotych.  Rekordzista – gmina Iwanowice w małopolskim – wydała aż 81,5 tys. zł (!) na ucznia. Na drugim biegunie znalazła się Brodnica w kujawsko-pomorskim – 8,3 tys. zł.

REKLAMA

Agnieszka Tomasik wskazuje, że w sprawie wakacji w trakcie roku szkolnego jest też druga strona medalu.

Coraz częściej przychodzą do mnie nauczyciele, którzy chcą wziąć bezpłatny urlop i wyjechać na wycieczkę na początku września, bo wtedy ceny są niższe. Nie robimy problemu, bo dobrostan nauczycieli jest tak samo ważny, jak dobrostan uczniów – podkreśla dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 w Gdańsku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA