Zamieńcie kopalnie na atomówki. Chińska opcja dla Śląska
Chińczycy zamiast burzyć stare elektrownie węglowe chcą budować na ich bazie reaktory jądrowe. To symboliczna zamiana dymiących kominów na bezemisyjne źródła energii. Idealna opcja dla Śląska.

Słyszeliście o strategii „Węgiel do energii jądrowej” (Ocal to Nuclear - C2N)? To nowa pomysł Chin, który ma polegać na przekształceniu wycofywanych z eksploatacji elektrowni węglowych w elektrownie jądrowe. Informuje o tym dziennik „South China Morning Post”. W Państwie Środka zastanawiają się, czy wykorzystanie sieci elektroenergetycznej i dostępu do wody z umierających elektrowni węglowych nie byłoby szybszą drogą do atomu niż budowa nowej elektrowni jądrowej od podstaw. Z taką propozycją wyszła państwowa spółka China Energy Engineering Group, zajmującą się budową infrastruktury energetycznej.
Biorąc pod uwagę ogromną moc elektrowni węglowych w Chinach i długi harmonogram budowy elektrowni jądrowych, transformacja C2N może zająć kilka dekad - zaznacza zespół projektowy pod kierownictwem starszego inżyniera Li Xiaoyu.
To może elektrownia jądrowa na węglowym Śląsku?
Strategia C2N jest teraz w Chinach szeroko omawiana. Naukowcy nie ukrywają, że kluczowe będzie zaangażowanie społeczne i edukacja w celu poprawy społecznej akceptacji dla atomu. W tym miejscu muszę się do czegoś przyznać: jeszcze parę lat temu naiwnie wierzyłem, że taka dyskusja możliwa jest też w Polsce, na węglowym Śląsku. Zwłaszcza po tych słowach:
Kolejna elektrownia jądrowa w Polsce powinna być śródlądowa, w pewnej odległości od aglomeracji. Wtedy udałoby nam się pokonać wiele aspektów gospodarczych. W ten sposób dochodzimy do dekarbonizacji przez atom elektrowni węglowych. Przecież elektrownia jądrowa jak najbardziej może wydarzyć się w południowej części Polski - stwierdził w trakcie Energy Days 2024 dr hab. inż. Łukasz Bartela z Politechniki Śląskiej.
Więcej o elektrowni jądrowej przeczytasz w Bizblog:
Teza wydaje się całkiem niegłupia. Przecież z likwidowanymi kopalniami trzeba będzie coś zrobić. To będzie proces bardzo trudny i kosztowny. Mówimy wszak o podziemnych miastach z kilometrowymi korytarzami. Niestety, za tymi słowami nie poszło nic ani nikt. Biuro prasowe Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego milczy jak zaklęte w sprawie ewentualnego zaangażowania się w taki pomysł marszałka województwa śląskiego. Wiadomo: są pytanie, na które trzeba odpowiadać, a są też takie, na które nie.
Nie ma ani pół centymetra zaangażowania politycznego. Nikt o tym nie mówi z grupy śląskich posłów, czy senatorów. Ba! Przecież w Katowicach przez półtora roku funkcjonowało Ministerstwo Przemysłu. Myślicie, że ktoś, chociaż przez chwilę, pochylił się nad tą ideą z tego nieistniejącego już resortu? Znacie odpowiedź na to pytanie.
Druga lokalizacja, czyli Bełchatów z wygraną w kieszeni
Dzisiaj jest jasne, że bez jakiegokolwiek zaangażowania ze strony decydentów, Śląsk w wyścigu o drugą lokalizację elektrowni jądrowej w Polsce już przegrał z kretesem, na samym starcie. Przykład zaś, jak powinno wyglądać poparcie polityczne, sektora prywatnego i społeczne - od wielu miesięcy daje za to Bełchatów, który tak po prawdzie wygraną w tych szrankach ma już praktycznie w kieszeni. Swoje poparcie dla tamtejszej elektrowni jądrowej wyraziły kolejne samorządy, m.in. powiat bełchatowski, powiat sieradzki, powiat pabianicki, powiat zgierski, miasto Łódź, czy miasto Piotrków Trybunalski. Chwilę temu dołączyli do tych samorządowców posłowie i senatorowie Łódzkiego Klubu Parlamentarnego.
Bełchatów nie może być symbolem upadku po węglu, lecz przykładem, jak region potrafi wykorzystać transformację energetyczną dla rozwoju - przekonuje senator Krzysztof Kwiatkowski.
Na Śląsku nikt sobie tym nie zaprzątam głowy. Podobnie, jak realizacją inwestycji wpisanych w umowę społeczną z górnikami z maja 2021 r. Transformacja energetyczna? Jakoś to będzie. A potem przyjdzie niespodziewanie czas na płacz i zgrzytanie zębami.