Ceny węgla za granicą runęły, ale nie w Polsce. Górnicy przerażeni
Polscy górnicy muszą dygotać ze zdenerwowania. Cena węgla w Europie jest najtańsza od 4-5 miesięcy. Koszt wydobycia w Polsce przebija za to kolejny sufit. Trudno się dziwić, że koncerny energetyczne decydują się na import. Górnicy chcą, by rząd zmusił je

Nie licząc kilku parodniowych zrywów, w Europie cena węgla spada od lipca br. Obecnie w portach ARA, europejskim benchmarku dla czarnego złota, za jedną tonę węgla trzeba zapłacić raptem 93 dol. (równowartość 335 zł). Ostatni raz tak tanio było pod koniec kwietnia. Miesiąc temu o tej porze było ponad 100 dol. Z kolei w połowie września 2024 r. węgiel kosztował w Europie ok. 112-113 dol. W tym przypadku więc mówimy o spadku rok do roku o blisko 18 proc.
W Polsce o tak drastycznych zmianach stawek dla węgla możemy pomarzyć. Zarówno klienci indywidualni, jak też energetyka zawodowa i ciepłownie. A to pachnie czymś więcej. Węgiel z importu kolejny raz jest po prostu dużo tańszy od tego wydobywanego w Polsce. Koszt produkcji jednej tony wynosi u nas już ponad 900 zł. W efekcie elektrownie wolą tańszy opał z zagranicy. Polscy górnicy bardzo tego nie lubią.
Cena węgla: do stawek sprzed kryzysu bardzo daleka droga
Dla klientów indywidualnych cena węgla jest zamurowana od miesięcy. Owszem, spółki węglowe, prowadzące handel, przeganiają się we wprowadzaniu ułatwień dla klientów, jak chociażby odroczona płatność w sklepie PGG, ale stawek nie zmieniają. No chyba, że na wyższe, jak miało to miejsce w przypadku ostatniej modyfikacji cennika w zakładach górniczych Południowego Koncernu Węglowego.
Za tonę workowanego groszku trzeba dać przynajmniej 1300 zł. W sklepie PGG jest jeszcze drożej: groszek w workach zaczyna się od 1400 zł. W składach opału od wielu tygodni też obowiązują bardzo podobne stawki. Cena węgla workowanego zazwyczaj zaczyna się od ok. 1300 zł, a kończy na nawet 1600 zł. Ciut tańsze oferty można znaleźć wśród ogłoszeń aukcyjnych na Allegro czy OLX. Ale w takich przypadkach lepiej nieco więcej uwagi poświęcić na jakość i pochodzenie sprzedawanego węgla.
Więcej o cenie węgla przeczytasz w Bizblog:
Spada za to cena węgla dla elektrowni i ciepłowni, chociaż dalej tanio nie jest. W lipcu br. energetyka zawodowa za tonę węgla płaciła ok. 336 zł. To znacznie taniej niż w lipcu 2024 r., kiedy stawki były na poziomie ok. 483 zł. Mowa jest więc o spadku rok do roku o 30 proc. Ale jeszcze w lipcu 2021 r., przed kryzysem energetycznym, elektrownie za węgiel płaciły raptem ok. 246 zł.
Bardzo podobnie wygląda sytuacja z ceną węgla dla ciepłowni. Te w lipcu br. płaciły za tonę ok. 431 zł. Rok temu o tej porze było znacznie drożej: ok. 562 zł. To rok do roku mniej o 23 proc. Ale znowu jak cofniemy się do lipca 2021 r., to wychodzi, że dalej jest dosyć drogo. Wtedy bowiem rachunek ciepłowni za węgiel opiewał tylko na ok. 297 zł.
Górnicy wypraszają sobie import tańszego węgla
Zagraniczny węgiel jest obecnie więc o wiele tańszy. Kłania się tutaj nisko w pas zarówno technologia wydobycia, jak też poziom zatrudnienia. W lipcu br. w górnictwie węgla kamiennego w naszym kraju pracowało ciągle ponad 72 tys. ludzi. Samo miesięczne wydobycie szura po dnie, kolejny raz w tym roku znalazło się poniżej 4 mln t. i wyniosło 3,56 mln t.
Elektrownie i ciepłownie, które przecież nie są instytucjami charytatywnymi i mają swoje budżety do zamknięcia, stają przed wyborem: importować tani węgiel, czy kupować może o wiele droższy krajowy. I najczęściej stawiają na zakupy zagraniczne. A to bardzo denerwuje polskich górników. Związkowcy właśnie o tym napisali do rządu. W piśmie skierowanym do szefów resortów aktywów państwowych i energii zwracają uwagę na to, że państwowe koncerny energetyczne nie odbierają zakontraktowanego węgla i jednocześnie korzystają z węgla importowanego.
Węgiel pozostaje obecnie jedynym nośnikiem energii, który gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne Polski - szczególnie istotnym w warunkach pełnoskalowej wojny oraz pogarszającej się kondycji gospodarki narodowej i jakości życia społeczeństwa. To węgiel jest w stanie zapewnić ciągłość dostaw energii, niezależnie od niestabilności rynków międzynarodowych, czy ograniczeń pogodowych - czytamy w tym piśmie.
Niestety, jakichkolwiek propozycji dotyczących albo zwiększenia wydobycia albo redukcji zatrudnienia, dzięki czemu krajowy węgiel mógłby być znacznie tańszy - tam nie znajdziemy. Są wyłącznie pretensje i żądania.