REKLAMA

Wyparowały pieniądze na transformację energetyczną. Wszystko przez naszą rozrzutność

Od lat od polityków słyszymy, że polska transformacja energetyczna musi być prowadzona na specjalnych warunkach. Charakterystyka energetyczna naszego kraju w zdecydowanej większości oparta na węglu po prostu to wymusza. Dlatego Bruksela powinna traktować szczególnie Warszawę. Niestety, okazuje się, że w tym gadaniu może i jest drobinka prawdy, ale reszta mocno zalatuje fałszem.

transformacja-energetyczna-NIK-handel-emisjami-ETS
REKLAMA

Uważam, że po 2015 r. nasza scena polityczna przeżyła rewolucję. Do tego czasu wyborców bowiem można było mamić górnolotnymi hasłami, których i tak potem nikt nie realizował. Gra więc toczyła się o to, kto bardziej wceluje w społeczne oczekiwania, pokaże ładniejszą twarz. Ale wybory w 2015 r. wszystko zmieniły. Politycy na własnej skórze odczuli, że zdecydowanie lepszy efekt daje kupowanie głosów. Oczywiście nie za swoje, tylko z kieszeni podatników. Właśnie tak program Rodzina 500+ utorował PiS drogę do parlamentarnego zwycięstwa. 

REKLAMA

I dzisiaj nawet lubiący oglądać złotówkę z każdej strony liberałowie u władzy nie odważą się na ten program podnieść ręki, bo oznaczałoby to politycznego samobója. Niestety, wydawanie pieniędzy niezgodnie z ich przeznaczeniem, tylko żeby osiągnąć cel partii X czy Y, stało się w Polsce dyscypliną narodową. Tak przynajmniej sugerują wyniki ostatniej kontroli NIK, która dotyczyła wydatkowania pieniędzy pochodzących z unijnego systemu handlu emisjami ETS, które powinny wspierać redukcję emisji gazów.

W latach 2013-2023 (do 30 maja) dochody ze sprzedaży uprawnień wyniosły blisko 94 mld zł, z czego jedynie niecałe 1,3 proc. przekazano bezpośrednio na cele związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych lub zarządzaniem tymi emisjami - wykazuje NIK.

NIK jednocześnie zwraca uwagę, że system gospodarowania środkami ze sprzedaży uprawnień EU ETS w Polsce zorganizowano w sposób uniemożliwiający jednoznaczne ustalenie faktycznego wykorzystania dochodów ze sprzedaży uprawnień do emisji w przypadku niemal 90 proc. uzyskanych środków.

Pieniądze na transformację energetyczną wyparowały

W Polsce cały czas obowiązuje taka narracja: jesteśmy biedni, a do tego wszystkiego leżymy na węglu. Wniosek z tego jest jeden: w transformacji energetycznej trzeba nam pomagać (także finansowo) i maksymalnie wydłużyć ją w czasie. Dlatego rząd Mateusza Morawieckiego podpisał w maju 2021 r. z górnikami umowę społeczną, która gwarantuje im produkcję węgla do 2049 r., czyli raptem na rok przed osiągnięciem UE neutralności klimatycznej. Do tego musimy dodać podstawowe prawo polityka: pal licho z Polską i Polakami, liczy się przede wszystkim reelekcja. I co z tego wyszło? 

Ponad 63 proc. uzyskanych dochodów trafiało do budżetu państwa, w którym obowiązywała zasada jedności budżetowej – bez koncepcji wykorzystania tych środków, a prawie 25 proc. dochodów przekazano do funduszy pozabudżetowych, niezobowiązanych do prowadzenia wyodrębnionej ewidencji księgowej - ujawnia NIK.

W latach 2013–2023 uzyskaliśmy ze sprzedaży uprawnień w systemie ETS prawie 94 mld zł, z czego aż 84 mld zł przypada na okres od 2019 do 2023 r. Większość tych pieniędzy bezpowrotnie wyparowała, zamiast wspierać naszą transformację energetyczną. 

Nie było możliwe powiązanie wydatkowania tych środków z redukcją emisji gazów cieplarnianych - akcentuje NIK.

Jedną ręką obrzydzamy UE, a drugą ciągniemy z niej euro

I tak robią ci z lewej i z prawej strony politycznej i to od wielu lat. W ten sposób, żeby tylko przymilić się określonej grupie wyborców, przepalono setki miliardów złotych. A transformacja energetyczna właśnie tak przegrała z politycznymi ambicjami. Ale wydawanie pieniędzy niezgodnie z ich przeznaczeniem to tylko jeden element całej układanki. Do tego doszło też obrzydzanie UE, jej polityki klimatycznej i całego tego europejskiego Zielonego Ładu. Bon pamiętajcie: polityk oprócz pieniędzy musi mieć na pokaz swoim wyborcom też jakiegoś konkretnego wroga. W kupie wszak łatwiej nienawidzić. 

Oprócz wymiaru propagandowego miało to też mocny efekt gospodarczy. Przesadzam? A jak ocenicie ustaloną w 2016 r. zasadę 10H, która na wiele lat bardzo skutecznie nałożyła kaganiec inwestycyjny na lądową energetykę wiatrową? 

Więcej o transformacji energetycznej przeczytasz na Spider’s Web:

Poprzednie regulacje dotyczące farm wiatrowych nie były dobre dla polskich obywateli i polskiej gospodarki, dlatego zostały zmienione. Chcemy, by zasady na których funkcjonują farmy wiatrowe w Polsce były zasadami cywilizowanymi - mówiła w 2016 r. premier Beata Szydło.

Oczywiście przy okazji słyszeliśmy, że w ten sposób Polska chce się ochronić przed legislacyjnym naporem UE i Niemiec, wiadomo. Bo też spychając naszą transformację energetyczna na bok, politycy wspięli się na szczyt hipokryzji i wielu z nich pozostaje tam do dzisiaj. Można wszak jedną ręką odgrażać się od złe UE i zmieniać jej złe prawo, a drugą, już bardziej po cichu, za plecami, ciągnąc od niej miliardy euro.

Dochody ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 przekazywane były funduszom pozabudżetowym – Funduszowi Wypłaty Różnicy Ceny, Funduszowi Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji oraz Funduszowi Przeciwdziałania COVID-19 - wylicza NIK.

Wystarczy nie kraść

Ale przecież od paru lat, od czasu kryzysu energetycznego, można mieć wrażenie, że polskie rządy chuchają i dbają o Polaków, jak mało który inny. Przecież mamy zamrożone ceny energii, dzięki czemu po otrzymaniu rachunków za ogrzewanie nie mamy ochoty wyskoczyć przez okno, chociaż jest do tego coraz bliżej. Tymczasem bokiem, na różne inne cele - wyznaczane pod kątem politycznych korzyści - wpływają miliardy złotych. Dlatego do naszych polityków - tych już u władzy i tych, którzy tylko czekają, żeby ich zastąpić i się zemścić za własne krzywdy - mam apel, którego i tak nie przeczytają:

REKLAMA

Zostawcie proszę rachunki Polaków w świętym spokoju. Nie kreujcie w ten sztuczny sposób rzekomej wdzięczności wyborców, żeby wam się potem odwdzięczyli krzyżykiem w odpowiednim miejscu. I tak ich robicie w konia, odpuście na chwilę. Wystarczy przekazywać pieniądze przeznaczone na transformację energetyczną na transformację energetyczną. Uczciwie, zgodnie z prawem. I w ten sposób realizować programy redukujące emisje. Na Śląsku o wychwytywaniu CO2 mówi się już od wielu lat. Nawet podpisana umowa społeczna zakładała tego typu inwestycje. I co? Nic. Żadna taka instalacja nie powstała do tej pory.

Wystarczy nie kraść - powiedziała w 2017 r. premier Beata Szydło i bardzo trudno odmówić jej racji.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA