Miliardy na nowe okna i docieplenie ścian. Bruksela musi sypnąć kasą
Skupiamy się na cenie paliw kopalnych i jak najszybszym rozwoju OZE. Ale transformacja energetyczna nie ma żadnych szans, jeżeli na celownik nie weźmiemy też efektywności energetycznej budynków. Za parę lat nie da nam o niej zapomnieć unijna dyrektywa budynkowa EPBD i system handlu emisjami ETS2. Tylko po co z tym aż tak długo czekać?
Chociaż lubimy narzekać na politykę klimatyczną Brukseli, to tak po prawdzie na razie niezbyt wiele mamy z nią do czynienia. A najczęściej przypominają nam o niej rachunki grozy za ogrzewanie i energię, gdzie doliczany jest też koszt emisji dwutlenku węgla. Ale za parę lat - już po wejściu w życie zarówno unijnej dyrektywy budynkowej EPBD, jak i systemu handlu emisjami ETS2 - wszystko zmieni się nie do poznania. Bo ważna (też finansowo) stanie się efektywność energetyczna budynków, z czym nie jest dobrze tak w Polsce, jak i w całej UE.
Aby osiągnąć cel zerowej emisyjności budynków lub przynajmniej zrobić krok w jego stronę, konieczne jest zastępowanie paliw kopalnych przez OZE, zarówno w kontekście ogrzewania, jak i źródeł zużywanej energii - twierdzi Bartłomiej Jaworski, Senior Product Manager w Eaton.
Tymczasem aż 75 proc. budynków w UE jest nieefektywnych energetycznie. Aż 8 na 10 z nich wybudowano co gorsza przed 2000 r. Jednocześnie więcej niż 1/3 emisji gazów cieplarnianych w UE pochodzi właśnie z budynków.
Efektywność energetyczna budynków, czyli potrzebujemy fortuny
Dyrektywa EPBD zakłada, że do 2030 r. średnie zużycie energii pierwotnej w budynkach mieszkalnych powinno zmniejszyć się o 16 proc. (w porównaniu z 2020 r.), a do 2035 r. – o co najmniej 20–22 proc. Potrzebna jest w pierwszej kolejności renowacja budynków oraz instalacja odnawialnych źródeł energii wszędzie tam, gdzie to możliwe, z uwzględnieniem warunków technicznych i ekonomicznych. A to kosztuje i to całkiem sporo. Belgijski think tank Bruegel szacuje, że aby osiągnąć te cele dyrektywy EPBD - konieczne będzie wypełnienie luki inwestycyjnej w kwocie 149 mld euro rocznie.
Kluczowe w najbliższym czasie będzie zapewnienie zarówno instytucjom publicznym, przedsiębiorstwom, jak i obywatelom dostępu do finansowania potrzebnego do przeprowadzenia renowacji budynków, modernizacji systemów grzewczych oraz zakładania instalacji OZE - uważa Bartłomiej Jaworski.
Więcej o OZE przeczytasz na Spider’s Web:
Bruegel wylicza, że modernizacja istniejących budynków w UE mogłaby wpłynąć na obniżenie rachunków za ogrzewanie nawet o 85 proc. Efektywność energetyczną budynku można podnieść poprzez wymianę okien, docieplenie ścian, montaż instalacji fotowoltaicznych, magazynów energii, pomp ciepła, czy inteligentnych liczników. I dobrze jest przy tej okazji pamiętać, że inwestycja w same instalacje OZE nie wystarczy.
Istotne jest połączenie ich z systemami magazynowania energii, dzięki którym możliwe będzie przechowanie jej nadwyżek i wykorzystanie w momentach największego zapotrzebowania - twierdzi ekspert z Eaton.
Rynek OZE spuchnie do 2 bln dol. w 2035 r.
Te wyliczone przez Bruegel 140 mld dol. na efektywność energetyczną to tak po prawdzie grosze. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) twierdzi, że światowy rynek fotowoltaiki, turbin wiatrowych, samochodów elektrycznych, baterii, elektrolizerów i pomp ciepła wzrośnie z 700 mld dol. w 2023 r. do ponad 2 bln dol. do 2035 r.
Jest to wartość zbliżona do średniej wartości światowego rynku ropy naftowej w ostatnich latach - zwraca uwagę IEA.
A kto najtańszą technologię do produkcji OZE? Bezsprzecznym liderem są cały czas Chiny. Jak wykazuje IEA: produkcja modułów fotowoltaicznych, turbin wiatrowych i technologii akumulatorowych w USA kosztuje średnio o 40 proc. więcej, w UE nawet o 45 proc., a w Indiach o 25 proc. drożej niż w Państwie Środka.