To jest najwyższej klasy majstersztyk marketingowy, którego polskim politykom mogą pozazdrościć największe korporacje. Fundacja rodzinna. Wzbudza same dobre skojarzenia – z rodziną, tradycją, dbaniem o dorobek pokoleń, opiekuńczością, czynieniem dobra... Też daliście się nabrać? Fundacja rodzinna to tak naprawdę sposób na to, bogaci mogli nie płacić podatków od wielkich zysków, a politycy ukrywać swoje wielomilionowe majątki przed opinią publiczną.

Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o fundacjach rodzinnych, argumentując to dbałością o „przejrzystość prawa i stabilność państwa”. Wskazał też, że stanął „w obronie interesów obywateli”, ale niestety nie sprecyzował, o których obywateli chodzi. Nie, wcale nie stanął w obronie milionów polskich rodzin, lecz kilku tysięcy multimilionerów, w tym polityków, dla których fundacje rodzinne to po prostu raj podatkowy, w którym można anonimowo zaparkować kapitał, którym nie zainteresuje się skarbówka.
Mistrzostwo świata marketingu
Wiecie, kto wymyślił koncepcję „śladu węglowego”, czyli na przykład przeliczanie emisji CO2 na pasażera różnych środków transportu? Nie, to nie żadna ekologiczna organizacja pozarządowa, lecz brytyjski koncern naftowy BP, który w taki sposób postanowił przerzucić odpowiedzialność za emisje gazów cieplarnianych z przemysłu paliwowego na konsumentów. Macie poczucie winy, lecąc samolotem i czytając, ile CO2 emitujecie? O to właśnie chodziło nafciarzom z BP.
Dlaczego o tym piszę? Bo to jest absolutne mistrzostwo marketingu, polegające na całkowitym zaciemnieniu obrazu i totalnej zamianie pojęć – zupełnie jak fundacjami rodzinnymi. Tworzysz mechanizm pozwalający najbogatszym na anonimizację majątku i niemal całkowite zwolnienie z podatków, a jednocześnie pozwalasz ten kapitał całkowicie kontrolować, ale przecież nie nazwiesz tego Polski Raj Podatkowy „Podatki są dla frajerów”. Nazwiesz to „fundacją rodzinną” i nikt się do tego nie przyczepi. Ba, możesz liczyć na tysiące zaciekłych obrońców w sieci.

Więcej o sprawach podatkowych poczytasz na Bizblog.pl:
A miało być tak pięknie. Wprowadzone w maju 2023 r. fundacje rodzinne miały być narzędziem wzmacniającym polskie firmy i pomagającym w przekazywaniu majątku między pokoleniami. Politycy obiecywali, że to sposób na zatrzymanie kapitału w kraju i ochronę dorobku rodzinnych przedsiębiorstw podczas sukcesji, czyli głównie w przypadku śmierci założyciela firmy. W praktyce okazało się jednak, że powstał system, który otworzył najzamożniejszym jedną z najatrakcyjniejszych w Europie furtek do bardzo niskiego opodatkowania.
Jak działa fundacja rodzinna?
Do dziś zarejestrowano prawie 3 tys. fundacji rodzinnych, ale to nie koniec, bo setki, jeśli nie tysiące kolejnych czekają w kolejce. Stały się one wehikułami agresywnej optymalizacji podatkowej. Dzięki nim dywidendy, które normalnie obciążone są łącznie 34-38 proc. podatkiem, mogą być opodatkowane skutecznie nawet na około 13-15 proc. Najbliższa rodzina – czyli mąż lub żona, dzieci, wnuki, rodzice, rodzeństwo – nie płaci przy wypłacie ani złotówki PIT-u, co jeszcze bardziej obniża realne obciążenia.
Oczywiście korzyści idą znacznie dalej. Wypłaty liczone w milionach złotych nie są obciążone daniną solidarnościową (4 proc.) ani składkami ZUS. Ogromne kwoty są więc traktowane korzystniej niż zwykłe wynagrodzenie czy zlecenie. Nawet wielomilionowe świadczenia roczne są niemal wolne od typowych obciążeń ponoszonych przez pracowników i zwykłych przedsiębiorców.
Co więcej, fundacje pozwalają reinwestować sto procent zysków bez podatku CIT, co czyni je lepszą wersją estońskiego CIT-u. Zwykła spółka odkłada na rozwój tylko to, co zostaje po zapłaceniu podatku, a fundacja może pomnażać cały majątek bez żadnych potrąceń. Dzięki temu kapitał w takich strukturach rośnie znacznie szybciej niż w tradycyjnej firmie.
Dzięki fundacji można bez CIT-u wynajmować mieszkania i sprzedawać wniesione wcześniej nieruchomości. Zysk ze sprzedaży trafia do fundacji bez podatku, a podatek ok. 13-15 proc. pojawia się dopiero przy wypłacie do rodziny. Przekazanie majątku dzieciom i wnukom odbywa się bez podatku spadkowego i darowizny, a dochody z akcji czy lokat są wolne od podatku Belki. Formalnie jachty, rezydencje czy kolekcje sztuki należą do fundacji, a nie do osoby fizycznej.
Weto prezydenta
W efekcie fundacja rodzinna stała się narzędziem, które pozwala najbogatszym płacić procentowo znacznie mniej niż przeciętny pracownik. Weto prezydenta Karola Nawrockiego z 27 listopada zatrzymało próbę częściowego uszczelnienia tego systemu. Rządowa ustawa zakładała m.in., że majątek wniesiony do fundacji musi być utrzymany co najmniej 36 miesięcy, a sama fundacja nie mogłaby między innymi lokować aktywów w strukturach zagranicznych unikających opodatkowania.
Weto prezydenta Polska pozostała jednym z najatrakcyjniejszych legalnych rajów podatkowych w Europie, a wszystko opakowano w hasła o „ochronie polskich rodzin i kapitału”. Obrońców fundacji rodzinnych z pewnością nie zabraknie, prawdziwy marketingowy majstersztyk.







































