W Polsce tworzenie stref czystego transportu w kolejnych miastach idzie jak krew z nosa. Tylko niektórzy mieszkańcy widzą w tym rozwiązaniu walkę z brudnym powietrzem i troskę o ich zdrowie i życie. Dla wielu to cios w wolność jednostki i kolejny dowód na to, że polityka klimatyczna UE niezbyt wiele ma wspólnego z rzeczywistością. Tych drugich w takim razie za chwilę trafi jasny szlag, bo europejskie miasta postanowiły być jeszcze bardziej zielone i kombinują, jak wprowadzić bezemisyjne dostawy towarów. Fot. Longfin Media / Shutterstock.com.
Dla wielu Polaków Strefy Czystego Transportu, do których nie można wjechać silnikowymi kopciuchami, to największe zło. I dowód na to, że polityka klimatyczna UE uparcie planuje wspiąć się na szczyt absurdu. Tymczasem nie dość, że takie rozwiązanie jest bardzo popularne wśród miejskich włodarzy w Europie, to w dodatku zaczęli oni jeszcze bardziej przykręcać tę zieloną śrubę. I na celownik biorą coraz częściej także emisje z dostawy towarów.
Oczyszczenie transportu drogowego jest kluczowym wyzwaniem w Europie. Chociaż furgonetki i ciężarówki stanowią zaledwie 13% proc. pojazdów na drogach UE, przyczyniają się do oszałamiających 51 proc. emisji tlenków azotu (NOx) i 40 proc. gazów cieplarnianych z transportu drogowego - wykazuje najnowszy raport Clean Cities „Pionierzy logistyki bezemisyjnej w miastach europejskich”.
Strefy Czystego Transportu to za mało
Okazuje się, że walka z miejskimi emisjami, tymi pochodzącymi z transportu, wchodzi w zupełnie inną fazę. Już 110 miast z Europy zobowiązało się do międzynarodowych inicjatyw mających na celu dekarbonizację transportu miejskiego, takich jak „Akcelerator zielonych i zdrowych ulic” czy „Misja dla 100 neutralnych dla klimatu miast do 2030 r.”. Z kolei zgodnie z prawem UE emisje CO2 z aut dostawczych i furgonetek muszą być zredukowane o 50 proc. do 2030 r. i całkowicie o 100 proc. do 2035 r. W przypadku ciężarówek redukcja emisji nowych pojazdów ma wynieść o 43 proc. do 2030 r., o 64 proc. do 2035 r. i o 90 proc. do 2040 r.
A na razie tych dużych samochodów dostawczych jest tylko więcej. Jak przekonują autorzy raportu: w wielu dużych miastach europejskich floty furgonetek i ruch drogowy gwałtownie wzrosły w ostatnich latach, wyprzedzając wzrost samochodów osobowych, ogólnego ruchu drogowego i populacji. I trzeba coś z tym jak najszybciej zrobić, bo inaczej podjęte już redukcję z miejskiego transportu pasażerskiego przestaną za chwilę mieć jakiekolwiek znaczenie. Do tego dochodzi coraz większa świadomość społeczna.
68 proc.paryżan uważa, że dostawy mają negatywny wpływ na ich miasto, a 46 proc. londyńczyków uważa, że towary i pojazdy dostawcze mają negatywny wpływ na drogi, na których mieszkają - czytamy w raporcie Clean Cities.
Pierwsze strefy z bezemisyjnym transportem towaru
Analitycy zwracają uwagę, że już 35 europejskich miast planuje stworzenie stref bezemisyjnych dostaw. W Amsterdamie i Rotterdamie zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2025 r. Sztokholm w strefie o powierzchni 20 ha do 31 grudnia 2024 r. uruchomi strefę prawie zerowej emisji, akceptującą wyłącznie normę Euro 6. Od 2026 r. pilotażową strefę zerowej emisji rozszerzy na centrum miasta Oksford.
Ale nie tylko sami samorządowcy celują w bezemisyjny transport.W Lizbonie więcej niż 120 firm podpisało „Pakt na rzecz mobilności korporacyjnej”, który zobowiązuje do podjęcia działań w celu promowania czystej mobilności. Innym przykładem takiej współpracy z przedsiębiorcami jest przymierze pod auspicjami Izby Handlowej Wiednia „Zero-Emission Transport” w czerwcu 2024 r.
Lepsze powietrze dla mniejszych miast
I na koniec jeszcze jeden cios w przeciwników SCT. Okazuje się, to to bardzo dobre rozwiązanie nie tylko dla tych największych miast, ale dla tych mniejszych również. Udowadnia to międzynarodowy zespół badaczy, który opracował „Przewidywany wpływ utworzenia strefy czystego transportu na emisje zanieczyszczeń powietrza w Gliwicach”. W raport zaangażowali się eksperci z The Real Urban Emissions, FIA Foundation, Clean Air Fund i Initiative International Council on Clean Transportation.
Według propozycji utworzenie SCT w Gliwicach w 2026 r. ograniczającej wjazd 8 proc. najbardziej trujących pojazdów, zredukowałoby samochodowe emisje tlenków azotu (NOx) o ok. 1/4, a pyłów zawieszonych (PM) – o ponad 1/3 - twierdzą naukowcy.
Więcej o Strefach Czystego Transportu przeczytasz na Spider’s Web:
Zgodnie z przyjętymi w Gliwicach założeniami: ograniczenia stawałyby się stopniowo bardziej rygorystyczne co trzy lata, aż do 2035 r., kiedy to w strefie dozwolone byłoby poruszanie się samochodem z silnikiem Diesla spełniającym normę Euro 6d i wyższym oraz samochodem benzynowym z certyfikatem Euro 6 i wyższym.
Promowanie szybkiego przejścia na bezemisyjne alternatywy, w tym pojazdy elektryczne BEV, transport publiczny, ruch pieszy i rowerowy, mogłoby złagodzić wpływ wprowadzenia SCT na sytuację niektórych właścicieli pojazdów. Na przykład programy złomowania, zachęty finansowe dla korzystania z bardziej ekologicznych samochodów i odpowiednie zwolnienia dla seniorów mogłyby złagodzić obciążenia dla właścicieli starszych samochodów lub osób, które rzadko poruszają się po mieście samochodem - czytamy w opracowaniu poświęconym Gliwicom.