Polskie uzdrowiska postanowiły drzeć łacha z Polaków i robić ich w konia. Raport NIK, w którym padają wprost zarzuty do włodarzy naszych kurortów, że nie zadbali odpowiednio o jakość powietrze - nie zrobił na nikim jakiegokolwiek wrażenia. Co gorsza: urzędnicy z tych uzdrowisk uparcie zakrzywiają rzeczywistość i dalej przekonują, że mają prawo pobierać opłaty klimatyczne, nawet jak ich kuracjuszów dusi smog, którego niby nie ma.
To już postanowione: Zakopane raz na zawsze znika z mapy moich celów turystycznych. Nie, nie dlatego, że w ostatnim czasie to jedna z bardziej ulubionych destylacji Arabów. Nic do nich za bardzo nie mam, niech wypoczywają, gdzie chcą (dostosowując się do reguł panujących w danych miejscach odpoczynku). Powód tego, że już nawet oczami wyobraźni nie widzę ani siebie samego, ani w otoczeniu żony, czy synów na Krupówkach, jest dosyć banalny. Otóż nie znoszę, jak ktoś pluje mi w twarz i potem mówi, że to tylko deszcz pada.
Zakopane, czyli nie ma smogu, który jest
Trochę popracowałem w samorządzie terytorialnym i wiem jak to jest. Gminy pilnują każdego grosza i gdzie tylko mogą, szukają nowych źródeł zysku. Bo połatanie samorządowych finansów wcale takie łatwe nie jest. Zwłaszcza, jak państwo cały czas udaje, że wielce pomaga, a nawet subwencji oświatowej nie może starczyć na wszystkie potrzeby. Dlatego przyklejenie się włodarzy do opłaty klimatycznej, wcale mnie nie dziwi. Przez lata była to jakaś tam kroplówka dla lokalnego budżetu i teraz mamy z tego sami zrezygnować? Bo niby mamy trujące powietrze? Samorządowcy w odpowiedzi nerwowo tupią nogą i kreślą świat, którego tak naprawdę nie ma.
Prawidłowa jakość powietrza w mieście Zakopane jest skutkiem wieloletnich działań związanych z ochroną powietrza, tj. prowadzeniem działań edukacyjnych oraz wdrażaniem miejskich i rządowych programów służących ochronie powietrza - przekonuje mnie Agnieszka Mitoraj z Wydział Kultury Fizycznej i Komunikacji Społecznej zakopiańskiego magistratu.
Tymczasem okazuje się, że ta rzekoma prawidłowa jakość powietrza w Zakopanym aż taka prawidłowa wcale nie jest. Dowód? Proszę bardzo. Jak wykazuje to na platformie X użytkownik SMOG N.E.W.S.: 4 września w Zakopanym normy dla pyłów zawieszonych PM2.5 przekroczone były o 1738 proc. (261 ug/m3) a dla pyłów zawieszonych PM10 - o 703 proc. (316 ug/m3). Warunki idealne do uiszczania opłaty klimatycznej, prawda?
Jakość powietrze: upór liczony ludzkim zdrowiem
I to urzędnicze upieranie się przy swoim, nawet jak cały świat krzyczy, że jest inaczej - też mnie bardzo skutecznie od Zakopanego odpycha. W Polsce co roku smog i brudne powietrze skraca życie ok. 50 tys. osobom. To statystycznie blisko 137 ludzi każdego dnia, prawie sześciu Polaków co godzinę. Robi wrażenie, co nie? Ale na zakopiańskich urzędnikach najprawdopodobniej nie. Dlatego postanowili iść w zaparte, pokazując w pełnej rozciągłości swój stosunek do zdrowia Polaków, którzy też do nich przyjeżdżają, żeby je podreparować.
Nie można przecież zamiast tego wyjść krok do przodu. Przyznać, że walka o jakość powietrza wcale nie jest taka łatwa, potrzeba również rozwiązań systemowych. Nie można zapytać samych mieszkańców o zdanie, uporządkować najważniejsze w tym temacie inwestycje i przekazać najważniejsze z nich do budżetu obywatelskiego. Sposobów zresztą jest od groma. Tylko trzeba chcieć. A polskie uzdrowiska mają to w nosie, nie tylko Zakopane. Dlatego idę o zakład, że na mojej mapie turystycznych celów, znikać będą kolejne kurorty, które nie przestają udawać, że smogu, który nas dusi każdego dnia, nie ma, a nam się wszystkim to się tylko wydaje.
Trzeba zdefiniować polskie uzdrowiska jeszcze raz
Martwi mnie też stanowisko Ministerstwo Zdrowia, które w dużym skrócie można sprowadzić do tego, że dla resortu wszystko jest w najlepszym porządku, a jak jednak nie - to pewnie ani wina ani kompetencja ministerstwa. Proste? Jak konstrukcja cepa. Co więcej resort chce zbadać jak klimat (w tym jakość powietrza) wpływa na zdrowie.
Minister Zdrowia rozważa podjęcie prac nad nowelizacją aktów prawnych związanych z działalnością jednostek uprawnionych oraz zakresu badań właściwości leczniczych klimatu. Współczesna klimatoterapia nie jest podstawową metodą terapii uzdrowiskowej, a jedynie komplementarną do terapii prowadzonych w szczególności z wykorzystaniem naturalnych surowców leczniczych oraz metod fizykalnych - tak MZ odpowiada na pytania Bizblog.pl.
Więcej o jakości powietrza przeczytasz na Spider’s Web:
Cieszy za to, że jednocześnie szef resortu wzywał już władze gmin uzdrowiskowych do przedstawienia programów naprawczych, w których były wskazywane działania zarówno planowane, jak i realizowane w zakresie poprawy jakości powietrza. A co jak z tego wyszło na jaw, że w kurortach jest jednak brudne powietrze?
Minister klimatu może opracować krajowy program ochrony powietrza - resort zdrowia szybko odbija piłeczkę.
Znam ten urzędniczy ping-pong od podszewki, pracowałem latami też w administracji samorządowej i poświęcałem tej grze sporo czasu. Widać w rządzie ta dyscyplina również jest doskonale znana. Około 50 tys. Polaków rocznie smog zabiera do ziemi, a poszczególne ministerstwa nie chcą wziąć za to odpowiedzialności. A Ministerstwo Zdrowia nie do końca ma coś wspólnego z powietrzem w uzdrowiskach, ale wpływ klimatu na leczenie dobrze sprawdzi. W samych kurortach rzecz jasna nic się nie zmieni. Dalej turyści będą płacić za to, że się duszą. Ale czy naprawdę można do nich mieć pretensje? Ryba zawsze psuje się od głowy.