Stacja narciarska na Nosalu. Co tam park narodowy – jest kasa, trzeba ją wydać
Chociaż cały czas nie ma rozstrzygnięcia Samorządowego Kolegium Odwoławczego w sprawie zakurzonej budowy stacji narciarskiej na Nosalu, to coraz wyraźniej widać pełne poparcie tej inwestycji przez rząd. Pochlebne słowa płyną nie tylko z Ministerstwa Sportu i Turystyki, a także z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Ekolodzy w odpowiedzi mówią o niekompetencji przedstawicieli rządu i akcentują, co p[rzez tę inwestycję straci środowisko.
Pierwszy raz o planach Tatrzańskiego Parku Narodowego budowy stacji narciarskiej na Nosalu usłyszeliśmy dwa lata temu. I zaczęto wszystkich przekonywać, że to w żaden sposób nie wpłynie negatywnie na środowisko. Padła nawet kwota 30 mln zł. Ale po tym, jak nastał kryzys energetyczny, już rok temu szacowano, że inwestycja (licząc razem z kosztami nadzoru inwestycyjnego) pochłonie nawet 60 mln zł. Z rozpisanego w marcu przetargu wynika, że to już nieaktualne. Najbardziej aktualne szacunki mówią o 71 mln zł.
Ale te puchnące z roku na rok koszty w żaden sposób nie martwią ani władz TPN, ani rządu i samorządowców z Zakopanego też nie. Wszak burmistrz Zakopanego wydał jesienią 2023 r. korzystną decyzję środowiskową dla tej inwestycji, którą jednak zaskarżyła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego Pracownię na rzecz Wszystkich Istot. I chociaż do tej pory nie ma żadnej decyzji w tej sprawie, to coraz częściej słychać pochwały tej inwestycji ze strony rządu.
Według rządu ta inwestycja nie wpłynie źle na środowisko
Przypomnijmy: stacja narciarska na Nosalu ma być nową atrakcją turystyczną Zakopanego. Projektowana jest w miejscu gdzie dawniej funkcjonowała trasa narciarska i też nieużywany już od lat wyciąg krzesełkowy, który za trzy lata skończy 60 lat. Nic dziwnego, że za inwestycją zabiegają tak bardzo władze Zakopanego, bo jej ukończenie oznacza dla miasta po prostu zysk. Podobnie patrzy na to chyba rząd.
Zrobię wszystko, żeby ten wniosek mógł uzyskać finansowanie z Ministerstwa Sportu - deklarował jeszcze w lutym br. na posiedzeniu sejmowej komisji Sławomir Nitras, szef resortu sportu i turystyki.
Więcej o środowisku przeczytasz na Spider’s Web:
Teraz też tylko w pochlebnych słowach o planowanej budowie stacji narciarskiej na Nosalu wypowiedział się reprezentant Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Uważamy, że ta inwestycja jest wręcz konieczna z punktu widzenia infrastruktury sportowej. W mojej ocenie nie zagraża w żaden sposób i nie wpływa negatywnie na środowisko. Jest wiele inwestycji, które się rozwijają, które będą poszerzane także na przestrzeni Tatrzańskiego Parku Narodowego i tak jest z tą inwestycją - przekonywał w trakcie konferencji prasowej Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska.
Ekolodzy zarzucają wiceministrowi klimatu niekompetencje
Takie a nie inne słowa wiceministra Motyki wzburzyły ekologów, którzy przy tej okazji przypominają, że ta inwestycja - po planach wyznaczenia dodatkowej trasy zjazdowej - wiązałaby się z wycinką ponad 1,2 ha lasu na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego. To jeszcze nie wszystko. Mówi się też o zagrożeniu dla niedźwiedzi, sokołów wędrownych i orłów przednich. To również kwestia zniszczenia stanowisk cennych i chronionych gatunków roślin naczyniowych a także grzybów, mchów i wątrobowców.
Czy wycinka 1,2 ha cennego lasu w parku narodowym nie jest negatywnym wpływem na środowisko? A może to niekompetencja wiceministra wpłynęła na tak skandaliczną wypowiedź? - zastanawia się Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Dla ekologów taka wypowiedź jest przy okazji też zdecydowanie przedwczesna. Przecież trwają postępowania w tej sprawie. Rząd zaś w ten sposób stwarza wyłącznie dodatkową presję.
W czasach postępujących zmian klimatycznych, biedy śnieżnej, przez którą padają kolejne narciarskie ośrodki w całej Europie, inwestowanie w budowę stacji narciarskiej w parku narodowym, to bezmyślne niszczenie cennej przyrody i wyrzucanie pieniędzy publicznych w błoto - nie ma cienia wątpliwości Radosław Ślusarczyk.