Resort klimatu i środowiska pod ciągłym naciskiem Ministerstwa Przemysłu dalej wykonuje serię uników względem nowych norm jakości paliw stałych, w tym węgla. Takie plany rozsierdziły górników, którzy uparcie twierdzą, że taka zmiana będzie potężnym ciosem w całą branżę, po którym nie wiadomo, czy się jeszcze podniesie. Aktywiści klimatyczni twierdzą, że to bzdura na resorach i innej drogi do czystszego powietrza nad Polską nie ma. A smog? Na początku wakacji ma się u nas bardzo dobrze: normy przekroczone są nawet o ponad 7000 proc.
Chociaż nowe normy jakości węgla mają dotyczyć raptem 7 proc. polskiego wolumenu, to i tak górnicy kreślą najczarniejsze scenariusze: trzeba przez to będzie zwalniać ludzi, dodatkowo ograniczać produkcję i tym samym liczyć większe straty. Sugestia jest oczywista: te nowe kryteria są śmiertelnym zagrożeniem dla polskiego górnictwa, dlatego trzeba je jak najszybciej wyrzucić do kosza. O tym, że polski węgiel kiepskiej jakości, który sama minister przemysłu Marzena Czarnecka nazwała „odpadem”, truje przy okazji powietrze i powoduje przedwczesną śmierć tysięcy Polaków, nie wspominają ani słowem.
Z powodu zanieczyszczenia powietrza każdego roku przedwcześnie umiera niemal 50000 mieszkańców i mieszkanek naszego kraju. To tak jakby z mapy Polski każdego roku znikało jedno średnie miasteczko. Taki powiedzmy Otwock czy Starachowice - przekonuje na platformie X Anna Dworakowska, współzałożycielka Polskiego Alarmu Smogowego (PAS).
Smog wita nas otwartymi ramionami w wakacje
Nie od dziś wiadomo, że polskie powietrze jest fatalnej jakości - najgorszej w UE. Ale mapy, gdzie jesteśmy czerwoną latarnią unijnego smogu, nie robią na nas już żadnego wrażenia. Dlaczego? Po prostu przyzwyczailiśmy się do takiego stanu rzeczy. Smog w Polsce był, jest i będzie. Żeby się o tym przekonać wystarczy zerknąć na dane z przełomu czerwca i lipca, czyli z początku wakacji. Jak informuje na platformie X SMOG N.E.W.S. 29 czerwca, w Czersku (woj. pomorskie) normy dla pyłów zawieszonych PM2.5 przekroczone były o aż 6691 proc. (1004 µg/m sześc.), a te dla pyłów PM10 - o 3244 proc. (1460 µg/m sześc.).
Więcej o normach jakości przeczytasz na Spider’s Web:
Kolejny przykład: 30 czerwca w Aleksandrowie Łódzkim (woj. łódzkie) normy dla PM2.5 przekroczone były o 4582 proc. (688 µg/m sześc.), a dla PM10 - o 1739 proc. (783 µg/m sześc.). Z kolei w 1 lipca w Burzeninie (woj. łódzkie) kryteria dla PM2.5 przekroczono o 1214 proc. (182 µg/m sześc.), a dla PM10 - o 534 proc. (241 µg/m sześc.). A w Toruniu 29 czerwca postanowili pobić rekord: normy dla PM2.5 były większe o 7829 proc. (1175 µg/m sześc.), a te dla PM10 - o 2819 proc. (1269 µg/m sześc.).
Gospodarstwa domowe wcale nie ucierpią?
Jakość powietrza w Polsce pozostawia więc bardzo dużo do życzenia. Niezależnie od pory roku i lokalizacji. Ale górnicy ten temat omijają szeroki łukiem. Dla nich wszak najważniejsze są pieniądze. Zdaniem MKiŚ nowe normy jakości dotyczyć będą ok. 3,2 mln t węgla produkowanego przez polskie kopalnie i jakieś 3 mln t opału z importu. Jak to się rozkłada na poszczególne spółki? Po stronie PGG to jakieś 2–3 mln t węgla, Polskie Koncern Węglowy miałby wydobycie mniejsze o ok. 1 mln t, a LW Bogdanka o 200 tys. ton.
Rozporządzenie sprawi również, że 4 mln gospodarstw domowych, które nadal ogrzewają swoje domy węglem, będzie musiało za węgiel importowany zapłacić dużo więcej, co zwiększy ubóstwo energetyczne polskich rodzin - przekonuje Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80, w rozmowie z Trybuną Górniczą.
Anna Dworakowska nie zgadza się z taką argumentacją. Zwraca uwagę, że te nowe normy jakości węgla mają dotyczyć wyłącznie opału sprzedawanego gospodarstwom domowym. A przecież nawet 90 proc. wydobywanego w Polsce czarnego złota nie jest sprzedawana na potrzeby gospodarstw domowych.
Do tego przez ostatnie dwa lata spółki górnicze wygenerowały bardzo dobry wynik finansowy (10 mld zł), więc mają z czego sfinansować inwestycje w instalacje uzdatniania węgla - twierdzi współzałożycielka PAS.