REKLAMA

Podatek katastralny jak bumerang. Przez chwilę było cicho, ale wrócił

Ostatnio na agendzie jest raczej pompowanie popytu na mieszkania niż jego ograniczanie. Rok temu, kiedy mieszkań prawie nikt nie kupował, a o Bezpiecznym kredycie 2 proc. jeszcze nikt nie słyszał, gadaliśmy raczej o podatku od pustostanów. A o katastrze jakby cisza. Do teraz. Bo okazuje się, że wśród ekonomistów delikatnie przeważają zwolennicy wprowadzenia katastru niż przeciwnicy.

Podatek katastralny jak bumerang. Przez chwilę było cicho
REKLAMA

W ubiegłym roku fani inwestowania w nieruchomość mogli nawet dwukrotnie wstrzymać oddech. Raz, kiedy Jarosław Kaczyński powiedział o konieczności obłożenia „znaczącą daniną” tych, którzy inwestują w mieszkania. Spuścić powietrze od razu mogła ta część Polaków, którzy inwestują w mieszkania, ale na wynajem, bo okazało się, że prezes ma na myśli tylko inwestorów, którzy lokale trzymają puste, licząc na wzrost wartości samego mieszkania.

REKLAMA

Druga część odetchnęła trochę później, kiedy politycy w ogóle przestali się zajmować podatkiem od pustostanów, bo uznali, że tylko część z was tym wkurzają, a wolą wywoływać radość na twarzach ludzi i przerzucili siły na front pompowania popytu, zamiast ograniczania go, czyli na dopłaty do kredytów hipotecznych.

Potem jeszcze premier Mateusz Morawiecki zaczął straszyć jakimiś dodatkowymi podatkami dla tych, którzy kupują po kilka mieszkań na raz. Skończyło się jednak drobiazgiem - podniesieniem podatku PCC z 2 do 6 proc., ale tylko dla tych, którzy kupują szóste i kolejnego mieszkanie, i to w jednym bloku czy osiedlu. 

Szok - ekonomiści po stronie Partii Razem

Największy konkurent polityczny - Koalicja Obywatelska - też nic o katastrze nie mówi, bo po co drażnić byka? Jedyną partią, która proponuje wprowadzenie podatku katastralnego, jest Partia Razem znana z dość radykalnych pomysłów na gospodarkę, często bardzo idealistycznych, ale nierealizowalnych.

Jak kataster wyobraża sobie Razem? Jako podatek progresywny, ale wyjęta z niego byłaby pierwsza posiadana nieruchomość.

I wiecie, co jest najlepsze? Pomysł Razem popierają ekonomiści! Tacy prawdziwi, nie na usługach polityków i nie jeden, nie dwóch, ale cała masa.

Okazuje się, że kwestie podatku katastralnego postanowiła odgrzać właśnie „Rzeczpospolita”, pytając o niego szeroką grupę ekonomistów w ramach tzw. panelu ekonomistów. Wyszło, że spośród 35 badanych, 41 proc. zgadza się z tezą:

w Polsce należy wprowadzić podatek katastralny od każdej nieruchomości mieszkaniowej, która nie jest głównym miejscem zamieszkania właściciela

To jeszcze nie większość. Co ciekawe, dokładnie taki sam odsetek jest przeciwny podatkowi katastralnemu od drugiego mieszkania. Ale jednocześnie zdecydowanie przeciwko jest tylko 6 proc., podczas gdy zdecydowanie za jest 12 proc. ekonomistów, co prowadzący panel Grzegorz Siemiończyk interpretuje jako minimalną przewagę zwolenników podatku katastralnego.

Wiadomo, to nie ekonomiści stanowią w Polsce prawo, ale wiecie jak to jest: najpierw cię ignorują, potem się z ciebie śmieją, potem z tobą walczą, a potem wygrywasz. Zwolennicy katastru są już chyba na etapie walki, bo nikt się nie śmieje, a dyskusja na ten temat wraca do mainstreamu z coraz większą częstotliwością.

Czy ceny mieszkań przestaną rosnąć?

Pozostaje jeszcze pytanie, co się stanie, jeśli kataster kiedyś w końcu zostanie w Polsce wprowadzony? Na to pytanie również odpowiedzieli naukowcy w panelu ekonomistów. Jako punkt wyjścia należy potraktować fakt, że mieszkania są od kilku lat bardzo powszechnym instrumentem finansowym, w dodatku znacznie korzystniej opodatkowanym niż inne aktywa finansowe z 19-procentową stawką podatku Belki.

Więcej o sytuacji na rynku mieszkaniowym przeczytasz na Spider’s Web:

Jeśli podniesiemy podatek od mieszkań, czy inwestorzy porzuca ten rynek, a ceny mieszkań spadną, albo przynajmniej będą wolniej rosły? 

Okazuje się, że zdaniem ekonomistów podatek katastralny wcale nie zahamowałyby wzrostu cen nieruchomości - uważa tak 40 proc. pytanych ekonomistów.

29 proc. jest przeciwnego zdania, a 31 proc. po prostu nie wie, jaki byłby wpływ na ceny, bo to zależy choćby od stawki podatku. A te w różnych krajach są bardzo różne. Skala podatku katastralnego na Słowenii waha się od 0,1 proc., podczas gdy w Danii skala zaczyna się dopiero tam, gdzie niemal kończy się u Słoweńców, bo stawka wynosi od 0,9 proc. do 3 proc.

REKLAMA

Zakładam, że niska stawka podatku nie odstraszyłaby inwestorów, a zostałaby przerzucona na najemców, powodując wzrost stawek najmu. Ale wysoka stawka byłaby dla najemców już nie do przełknięcia i ostatecznie mogłaby skłonić część inwestorów do sprzedaży mieszkania, bo interes przestałby być opłacalny.

Umieram z ciekawości, kiedy politycy dojrzeją do ograniczenia popytu inwestycyjnego na mieszkania. Albo raczej, kiedy Polacy do tego dojrzeją i pozwolą na takie zmiany. Bo jednak tych, którzy mają interes w blokowaniu katastra, jest zdecydowanie mniej niż tych, którzy cierpią z powodu rosnących cen mieszkań.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA