Węgla jest coraz mniej? I co z tego. Górnicy znów chcą pogadać o pensjach
Inflacja pod rękę z kryzysem energetycznym przetrzebiły nasze wynagrodzenia, za które możemy teraz o wiele mniej kupić w perspektywie raptem 2–3 lat. Okazuje się jednak, że nie wszystkie grupy zawodowe mogą narzekać na spadek swojej siły nabywczej. Bo są też tacy, którzy od jakiś dwóch lat zamiast tracić, to nawet zyskują. To górnicy, którzy właśnie postanowili zadbać w odpowiedni sposób o swoje tegoroczne pensje.
Ostatnie lata nie za bardzo nas rozpieszczają. Najpierw w gospodarczy i finansowy róg zapędziła nas pandemia koronawirusa, a potem na zmianę odwiedzała nas rekordowa, dwucyfrowa inflacja i kryzys energetyczny, przez który cena gazu, ropy i węgla skoczyły do nigdy wcześniej spotykanych poziomów. Mocno po tyłku dostali pracodawcy, a z kolei pracownicy mogli wręcz naocznie przekonać się o tym, jak to jest, kiedy ich siła nabywcza leci na łeb i szyję. Ale wychodzi na to, że nie każdy miał aż tak pod górkę. Były też takie grupy zawodowe, które na całym tym zamieszaniu wcale nie straciły, a nawet zyskały.
To górnicy, którzy przez ostatnie lata zdążyli nas przyzwyczaić do tego, że co jak co, ale swoich pensji nie odpuszczą. Efekt? W ostatnie dwa lata koszty funkcjonowania Polskiej Grupy Górniczej (PGG) wzrosły aż o 68 proc. Jeszcze w 2021 r. średnie uposażenie w PGG wynosiło 8058 zł brutto. W 2022 r. to już było 10744 zł brutto. W ciągu roku mówimy więc o przeciętnej podwyżce na poziomie 2686 zł brutto, czyli o ok. 33 proc. W grudniu ub.r. na wypłatę Barbórki spożytkowano ok. 350 mln zł i tyle samo za chwilę kosztować będzie wypłata 14. pensji. Rząd już teraz musiał dwoić się i troić, żeby przypadkiem pieniędzy na górnicze uposażenia nie zabrakło. Ale na tym wyścig z wypłatami górników się nie kończy.
Jako szef Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego, zasygnalizowałem pani minister przemysłu, że wpisany do umowy społecznej wskaźnik wzrostu wynagrodzeń powinien być tematem rozmów. Chodzi o to, by realne płace w spółkach węglowych objętych umową - PGG, Południowym Koncernie Węglowym i Węglokoksie Kraj - nie spadały - tłumaczy Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
W sumie w ciągu pięciu lat od 2018 do 2023 r. średnie uposażenie w PGG wzrosło z 6769 zł do 12107 zł brutto.
Górnicy będą swoich pensji bronić własną piersią
Marzena Czarnecka, szefowa resortu przemysłu, takich rozmów wcale nie wyklucza. Ale powiedziała górnikom wprost: w pierwszej kolejności przegląd sytuacji finansowej spółek węglowych i dopiero potem ewentualna decyzja dotycząca wynagrodzeń. Zdaniem związkowców przyjęty wskaźnik wzrostu wynagrodzeń na 2024 r. na poziomie 3,4 proc. nie jest wystarczający i nie zrekompensuje wysokości inflacji. Jest to, zdaniem związkowców, sytuacja nadzwyczajna i stąd ich dodatkowy wniosek.
Więcej o górnikach przeczytasz na Spider’s Web:
Wnioskujemy o wzrost wskaźnika wynagrodzeń na rok 2024 o poziom inflacji +1 proc., jak to miało miejsce w latach 2022 i 2023 - pisali już w listopadzie członkowie Pomocniczego Komitetu Sterującego, w składzie którego są największe centrale związkowe w PGG.
Przypomnijmy, że w ciągu całego roku górnicy mogą liczyć na 13. i 14. pensje, premie uznaniowe, nagrody jubileuszowe, dopłaty do dojazdów, dopłaty za pracę w trudnych warunkach, deputat węglowy, bony żywieniowe oraz premie stażowe.
Pensje rosną, a węgla jest z roku na rok mniej
Być może to stałe podnoszenie wynagrodzeń górników miałoby jeszcze sens, gdybyśmy tego węgla mieli coraz więcej i też na nim budowalibyśmy naszą energetyczną przyszłość. A tak przecież nie jest ani w jednym, ani w drugim przypadku.
W PGG w ostatnich sześciu latach wydobycie czarnego złota spadło o 7 proc. W 2023 r. byliśmy świadkami bodaj najgorszego poziomu wydobycia w historii tej spółki i w ogóle polskiego górnictwa. Do tej pory produkcja węgla spadła poniżej 4 mln t tylko dwa razy: w maju i czerwcu 2020 r. (odpowiednio 3,19 i 3,83 mln t). Tymczasem w tym roku mieliśmy już do czynienia - licząc tylko od stycznia do listopada - z taką sytuacją aż sześć razy (z wyjątkiem stycznia i marca 2023 r. - 4,03 i 4,24 mln t).
Przyszłość też rysuje się w ponurych barwach. W 2023 r. plany wydobywcze PGG skurczyły się o ok. 2,5 mln t. W 2024 r. ma być jeszcze gorzej i roczna produkcja ma się zamknąć raptem w 20 mln t. A jeszcze pięć lat temu, w 2018 r. to było ok. 30 mln t.