REKLAMA

Ekogroszek zniknął ze sklepowych półek. To koniec PGG?

Boję się, że jak nawet połączone siły Ministerstwa Przemysłu oraz resortu aktywów państwowych wrócą z brukselskich rozmów na temat umowy społecznej z górnikami z tarczą i będzie zgoda na przekazanie 5,5 mld zł Polskiej Grupy Górniczej (PGG), to i tak nie ma już ratunku dla największej spółki wydobywczej w UE. Dlaczego? Otóż spełnia się najczarniejszy sen górników, w którym z naszej rzeczywistości znika nazwa „ekogroszek”. Pamiętam dobrze, jak związkowcy straszyli, że w takiej sytuacji zaczną szybko padać nasze kopalnie. I pomoc publiczna w niczym tu nie pomoże. Tak mówili.

sklep-PGG-promocje-cena-wegla
REKLAMA

Pamiętacie awanturę o ekogroszek? Że to nazwa wprowadzająca klientów w błąd i trzeba z nią wreszcie zrobić porządek? Wtedy alarm podnieśli związkowcy górniczy. Bo dla nich ten, kto podnosi rękę na ekogroszek, ten tak po prawdzie uderza w cały przemysł węglowy.

REKLAMA

To poważny krok ku całkowitemu zakazowi korzystania z węgla w segmencie komunalno-bytowym - ostrzegał ponad dwa lata temu Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.

Górnicy przy okazji straszyli, że jak resort nie przestanie gmerać przy ekogroszku, to oni w proteście wyjdą w końcu na ulicę i już tak miło nie będzie. Przypominali też o sporych inwestycjach podjętych w ostatnich latach w kierunku produkcji właśnie ekogroszku.

Przecież inna gramatura ekogroszku to inna technologia produkcji, czyli dodatkowe koszty. Z kolei co do zawartości siarki, to chcąc spełnić nowe wymogi, wiele kopalni będzie musiało po prostu zaprzestać dalszej produkcji tego paliwa - tak przekonywał Artur Wilk ze Związku Zawodowego Kontra.

Ekogroszek jednak znika. To koniec PGG?

Z takiej narracji górników można było wywnioskować, że jeżeli faktycznie będziemy mieli do czynienia z zakazem dla nazwy (a nie sortymentu, co jest bardzo istotne), to PGG czeka upadłość finansowa, bo trzeba będzie zamykać kolejne kopalnie. Teraz zaś ta spółka węglowa ma jeszcze większe kłopoty. Bo po wypłacie Barbórki i nagrody rocznej (14. pensji), co jest obciążeniem w sumie na poziomie ok. 700 mln zł, w kasie firmy widać dno. I jak rząd nie dorzuci państwowej kasy, to PGG najzwyczajniej już w marcu lub kwietniu br. utraci płynność finansową. 

Teraz w podróż do Brukseli wybiera się Małgorzata Czarnecka, minister przemysłu, oraz Borys Budka, szef aktywów państwowych. Mają rozmawiać o umowie społecznej z górnikami, chociaż wiadomo, że obecnie tematem numer jeden jest zgoda na pomoc publiczną, na którą coraz krzywiej patrzy Komisja Europejska. Ale martwię się, że nawet jak te rozmowy w jakiś sposób zaczną zmierzać w dobrym kierunku, to dla PGG i tak nie ma ratunku. Sprawdza się najgorsza z wizji górników i nazwa „ekogroszek” właśnie zniknęła ze sklepu PGG. Po cichu, bez blasku fleszy i żadnych fanfar. 

Więcej o ekogroszku przeczytasz na Spider’s Web:

Nie kupimy więc już ani ekogroszku Karlik, ani ekogroszku Pieklorz. W ofercie jest za to Karolinka Groszek Premium (sprzedawany teraz też luzem za 1300 zł za tonę), Pieklorz Groszek Premium czy Karlik Groszek Premium (workowany za 1550 zł). Jest dostępny jeszcze Groszek 5–25 mm z KWK Staszic-Wujek za 1120 zł. 

Karolinka Groszek Premium (dawniej Karolinka Ekogroszek) to wyjątkowa pozycja w ofercie sklepu Polskiej Grupy Górniczej. Paliwo to jest najbardziej przyjazne środowisku spośród produktów PGG S.A. Powstaje z wyselekcjonowanych węgli z dodatkiem antysmogowym tzw. blue coal (błękitnym węglem) czyli węglem odgazowanym i bezdymnym - chwali swój nowy produkt sklep PGG.

Co ciekawe: ekogroszku nie kupimy też za pośrednictwem Węglokoksu Kraj. Tu też stare nazwy zastąpiono nowymi i można kupić: Bobrek groszek premium (luzem za 1414,50 zł) oraz Skarbek groszek premium (luzem za 1599 zł, a workowany za 1845 zł). Ekogroszek Jaret Plus i Ekogroszek Sobieski (workowany odpowiednio za 1499 i 1549 zł) kupimy jeszcze za to w sklepie Południowego Koncernu Węglowego (dawnie Tauron Wydobycie).

Pieniądze z KPO nisko kłaniają się w pas

Patrzę na te zmieniające się nazwy ekogroszków i odruchowo wypatruje górniczych protestów. Przecież jeszcze 2–3 lata temu ostrzegano nas, że takie działania bardzo źle się skończą dla PGG i że nowa technologia zmusi kopalnie do kolejnych wydatków, co dodatkowo pogorszy i tak fatalny ich wynik finansowy. Ale nikogo nie ma, ani na ulicach Katowic, ani Warszawy. Może więc ekogroszek nie jest taki zły? A na sytuację finansową PGG bardziej wpływają wydatki na pensje zatrudnionych? Przecież w ostatnie dwa lata koszty funkcjonowania PGG wzrosły aż o 68 proc. A samo wydobycie węgla spadło w ostatnich sześciu latach o 7 proc. Górnicy w tym czasie też zapewnili sobie liczne podwyżki wynagrodzeń. 

Tylko w 2022 r. zarobki pracowników PGG spuchły rok do roku aż o 33 proc. Przeciętna pensja w tym czasie w PGG wyniosła 10744 zł brutto. Tymczasem sprawa ekogroszku to też kwestia dodatkowych pieniędzy, dla całej polskiej gospodarki, a nie tylko do kieszeni górników. Przecież nowe normy jakości paliw stałych stanowią jeden z kamieni milowych, od których realizacji Bruksela uzależnia wypłatę środków z KPO.

REKLAMA

W związku z wprowadzonym w 2018 r. zakazem wykorzystywania niskiej jakości węgla do ogrzewania gospodarstw domowych wspomniana zmiana będzie również polegać na określeniu minimalnych norm dla paliw stałych oraz zakazie stosowania przez producentów oznaczeń handlowych wprowadzających w błąd - to informacja z załącznika do polskiego KPO, spisanego jeszcze przed poprzedni rząd w czerwcu 2022 r.

Przypomnijmy, że walka o takie zmiany trwa od lat, także w ramach kampanii Czysty Węgiel Nie Istnieje. Już w styczniu 2021 r. Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi wezwała producentów i dystrybutorów węgla typu ekogroszek do zaprzestania stosowania tej nazwy. Potem Kancelaria Rö Radwan-Röhrenschef Petruczenko Tokarzewska w imieniu Fundacji złożyła do UOKiK formalne zawiadomienie o podejrzeniu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów korzystających z węgla typu ekogroszek.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA