REKLAMA

Polska bogata jak Kuwejt? Inne wyjaśnienie tego, co wyprawia rząd, mrozi krew w żyłach

Sytuacja w górnictwie staje się coraz trudniejsza. Czytam już któryś raz z rzędu wywiad z Iwoną Szczygioł, wiceprezesem Polskiej Grupy Górniczej (PGG) ds. sprzedaży, a drugą ręką przeglądam projekt przyszłorocznego budżetu. I dochodzę do wniosku, że są tylko dwa możliwe wytłumaczenia. Albo o czymś nie wiemy i Polska jest bogata co najmniej jak Kuwejt, albo jesteśmy świadkami szaleństwa w czystej postaci, za co przyjdzie nam wkrótce słono zapłacić.

gornictwo-rzad-pieniadze
REKLAMA

Wiceprezeska PGG Iwona Szczygioł w rozmowie z „Trybuną Górniczą”, przyznaje, że sierpień i wrzesień były bardzo słabymi miesiącami pod względem sprzedaży węgla. Wpływ na to miały mieć, jej zdaniem, zeszłoroczne zapasy, a także nadmierny import czarnego złota. Ale to nie wszystko. 

REKLAMA

Wyraźnie mniejszy popyt na węgiel spowodowany jest tym, że gospodarstwa domowe wymieniają kotły węglowe na inne źródła ogrzewania - przyznaje wiceprezes PGG.

Wychodzi na to, że zarząd największej spółki węglowej w UE zdaje sobie sprawę, że Polacy potrzebują coraz mniej węgla. Szczygioł sama przyznaje przecież, że rynek węgla opałowego coraz bardziej się kurczy. I dobrze, że PGG nie idzie w zaparte i całkiem trzeźwo ocenia rzeczywistość. Ale to za mało. Trzeba gnać co sił do Warszawy i tłumaczyć to wszystko do upadłego rządowi. Wiem, łatwo nie będzie, ale innego wyjścia po prostu nie ma.

Węgla już teraz jest coraz mniej

Mam pewien kłopot ze stwierdzeniem „węgla będzie coraz mniej”. Przeszkadza mi użyty tutaj czas. Bo prawda taka, że to nie jest żadna pieśń przyszłości, tylko tego węgla już jest mniej. I nie ma w tym krzty przesady. Zerknijcie na wykresy przedstawiające produkcję i sprzedaż węgla w tym roku i nie będziecie mieli innego wyjścia, jak tylko przyznać mi rację. 

Popatrzmy na wydobycie. W sierpniu 2024 r. to było 3,43 mln t, w sierpniu 2021 r. - 4,72 mln, a w sierpniu 2018 r. - 5,42 mln t. Teraz sprzedaż w tych samych okresach: sierpień 2024 r. - 3,5 mln t, w sierpniu 2021 r. - 5,29 mln t i w sierpniu 2018 r. - 5,47 mln t. Umówmy się: trzeba naprawdę sporo złej woli, żeby w jednym i drugim przypadku nie widzieć tendencji spadkowej. A ma być jeszcze gorzej, między innymi przez nowe normy jakości paliw stałych. 

Jeśli chodzi o węgiel z PGG, to do połowy 2031 r. większość naszych produktów będzie spełniała normy określone w nowym rozporządzeniu. Natomiast po tym terminie jedynymi naszymi produktami spełniającymi te wymagania będą groszek Karolinka i orzech z Marcela. Trudno powiedzieć, jak za te kilka lat będzie wyglądał popyt na węgiel opałowy - przyznaje Iwona Szczygioł.

Zwijające się górnictwo przepala miliardów złotych

Mamy biznes, który cechuje się z roku na rok coraz gorszą produkcją. Niestety, w tym samym tempie nie zachodzi restrukturyzacja zatrudnienia. W sierpniu 2022 r. w górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych było 74744 osób, a w sierpniu 2024 r. - 74829. W efekcie w Polsce produkujemy jeden z najdroższych węgli na świecie. 

Spotykamy się razem ze wspólnikami i zastanawiamy się, co z tym biznesem robić dalej, jakie podjąć działania, żeby postawić go jednak na nogi. Może jakaś nowa metoda wydobycia? A może trzeba sięgnąć po zwolnienia grupowe wraz z uruchomieniem programu do przekwalifikowania? Nic z tych rzeczy. Ustalamy za to, że absolutnie nic nie zmieniamy, niech się ten biznes kula, tak jak do tej pory. Ale żeby było jeszcze śmieszniej, to włożymy w niego jeszcze więcej pieniędzy. Rzecz jasna nie naszych, tylko podatników, bądźmy proszę poważni.

To nie jest niestety anegdotyczna recepta na lichy biznes. To opis strategii rządu Donalda Tuska. Chociaż słowo „strategia” wydaje się tutaj określeniem mocno na wyrost. Sugeruje bowiem, że ktoś nad czymś siedział długie godziny, rozważał różne scenariusze i rozwiązania i po długiej burzy mózgów wybrał te najlepsze. Tymczasem obecny rząd tylko w jeden sposób zamierza pomagać górnikom. Ładując w nich kolejne miliardy złotych z naszych kieszeni. 

W 2025 r. do branży z coraz gorszym wydobyciem i sprzedażą ma trafić aż 9 mld zł. Ale to dopiero wierzchołek tego szczytu absurdu. Jak przekonuje Forum Energii: same dopłaty do węglowej branży do 2040 r. mogą wynieść od 31 mld do 83 mld zł. To ogromne kwoty, które mogłyby na przykład pomóc wybudować drugą elektrownię jądrową. To dalej jeszcze nie wszystko. Jest jeszcze umowa społeczna, podpisana z górnikami w maju 2021 r. Dokument zakłada, że ostatnią kopalnię zamkniemy dopiero za 25 lat - w 2049 r. 

Obietnice zawarte w umowie społecznej będzie kosztować znacznie więcej - wydobyty węgiel trzeba na bieżąco zużywać, a więc wspierać finansowo elektrownie i elektrociepłownie, które od dawna nie zarabiają na generacji z węgla - nie mają cienia wątpliwości analitycy Forum Energii.

Zamiast atakować politykę klimatyczną UE, rozmawiajmy lepiej szczerze z górnikami

Wiceszefowa PGG uważa, że od drugiej połowy 2031 r. w ogrzewnictwie będzie zużywany prawie wyłącznie węgiel importowany, a polskie kopalnie nie będą mogły sprzedawać konsumentom węgla. Przy okazji Iwona Szczygioł krytykuje również obecną sytuację na rynku i twierdzi, że nie ma żadnych przesłanek ku temu, żeby cokolwiek miało się istotnie poprawić. 

Ze strony Polskich Sieci Energetycznych otrzymaliśmy informację, że zapotrzebowanie ze strony energetyki będzie z roku na rok coraz niższe - przyznaje wiceprezes PGG.

Ktoś nad tym sprawuje jakąkolwiek piecze? Zbiera dane że spółek, także ich przewidywania na przyszłość i stara się na tej podstawie zorganizować jakąś strategię (chyba znowu używam zbyt mocnego słowa)? Nic z tych rzeczy. Rząd działa całkiem inaczej. Jedną ręką sypnie górnikom kasę, drugą zwalnia w ślimaczym tempie kaganiec z lądowych wiatraków. A w międzyczasie jeszcze planuje nowe inwestycje gazowe. Taktyki jest tutaj tyle, co kot napłakał. 

Teraz nagle obudził się z jesiennej drzemki sam premier Donald Tusk. Celem ataku okazał się system handlu emisjami ETS2, który ma objąć sektor budownictwa i transportu. 

Nie dość, że Europa ma energię średnio dwa i pół raza droższą niż Stany Zjednoczone, to my jesteśmy niestety w czołówce cen energii - zaczął się żalić polski premier.

Więcej o górnictwie przeczytasz na Spider’s Web:

Tusk z groźną miną, wyrażającą jak rozumiem troskę o nasze rachunki za prąd i ogrzewanie, zapowiada twarde rozmowy na ten temat w Brukseli. Ale mam dla szefa rządu inną radę.

Bardzo proszę, panie premierze, zacząć poważnie rozmawiać z górnikami. Stworzyć wreszcie spójną strategię energetyczną i zacząć ją realizować. Gwarantuję, że rachunki Polakom w końcu spadną. Zaczniemy też przy okazji oddychać świeżym powietrzem.  No chyba, że celem nadrzędnym, jak to najczęściej u polityków bywa, jest reelekcja, a nie zrobienie porządku z energetyką.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA