Chiny postawiły największą elektrownię słoneczną na świecie. To nie odkupi ich grzechów
Chiny od lat perfekcyjnie wykonują energetyczne fikołki. Z jednej strony kpią z galopujących zmian klimatu i dalej inwestują krocie w paliwa kopalne. Z drugiej Państwo Środka może być jednak spokojnie wzorem dla innych państw, jeżeli chodzi o rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE). Pekin właśnie tym znowu zaszokował cały świat i uruchomił największą na świecie elektrownię produkującą energię słoneczną. Tylko że to chińskich grzechów związanych z gazem i węglem nie wymaże.
Trudno nadążyć za Chinami, które chyba chcą złapać dwie sroki za ogon. W 2023 r. wydobyto tam 4,66 mld ton węgla, czyli o 2,9 proc. więcej rok do roku. A w 2024 r. Pekin planuje dodać 40 GW nowych mocy węglowych. Inna sprawa, że Su Huipeng, analityk CCTD, już pod koniec maja br. przewidywał, że Chiny zaczną też więcej kupować węgla z Rosji, która zwiesiła cła eksportowe do sierpnia. A co z ograniczeniem paliw kopalnych i ze zmianami klimatu? Pekin wydaje się tym w ogóle nie przejmować. Ale ponieważ Chiny uparcie grają na dwie strony, to swoją antyklimatyczną politykę tłumaczą równoważącymi to inwestycjami w OZE. Właśnie zszokowali cały świat i włączyli największą instalację produkującą energię słoneczną na świecie.
Trzymamy się filozofii zorientowanej na człowieka, ekologii jako korzenia i kultury jako duszy - przekonuje China Green Development Group, deweloper elektrowni.
Energia słoneczna, czyli wyraźny prym Chin
China Green Development Group swój projekt fotowoltaiczny uruchomiła w Urumczi, w chińskim regionie Xinjiang. Instalacja wytwarzająca energię słoneczną w sumie składa się z ponad 5,26 mln monokrystalicznych, dwustronnych, podwójnych szklanych paneli fotowoltaicznych o mocy 650 W. Cała elektrownia zajmuje powierzchnię 32947 akrów i ma moc 3,5 GW. Roczna produkcja energii ma być na poziomie 6,09 miliarda kW. Jak wylicza Reuters, taka ilość energii wystarczyłaby do zasilania Papui Nowej Gwinei przez rok.
Zdaniem PV Magazine obiekt budowano etapami i łącznie kosztował 15,45 mld chińskich juanów (około 2,13 mld dol.). Tymczasem China Development chce do końca 2024 r. osiągnąć ponad 20 GW w OZE. Tylko w 2022 r. globalny poziom energii słonecznej wzrósł o 26 proc., a w Chinach - o 38 proc. Daleko z tyłu znalazła się pod tym względem UE (17 proc.) i Stany Zjednoczone (15 proc.).
Z kolei w 2023 r. Państwo Środka zapewniły 55 proc. OZE i odpowiadały za 63 proc. nowych globalnych mocy wytwórczych energetyki wiatrowej i słonecznej. Przypomnijmy, że dwie do tej pory największe elektrownie słoneczne też znajdują się w Chinach: pustynny projekt fotowoltaiczny Ningxia Tenggeli, należący do Longyuan Power Group i kompleks fotowoltaiczny Golmud Wutumeiren, którego właściciel jest China Lüfa Qinghai New Energy.
Gra na dwa fronty przyspiesza zmiany klimatu
Tyle tylko, że taka polityka - skierowana zarówno na paliwa kopalne, jak i na OZE - zmian klimatu raczej nie wyhamowuje, wręcz odwrotnie. Najnowszy raport Statistical Review of World Energ nie pozostawia żadnych złudzeń: pomimo tego, że udział paliw kopalnych w światowym koszyku energetycznym nieznacznie spadł w ciągu roku, to i tak zużycie paliw kopalnych i emisje energii osiągnęły w 2023 r. najwyższy poziom w historii. Nie jest żadną tajemnicą, że zdecydowana większość tego tortu należy do Chin i Indii.
W roku, w którym udział energii odnawialnej osiągnął nowy rekord, stale rosnące globalne zapotrzebowanie na energię oznacza, że udział energii pochodzącej z paliw kopalnych praktycznie się nie zmienił - wskazuje Simon Virley z firmy doradczej KPMG.
Więcej o energii słonecznej przeczytasz na Spider’s Web:
Autorzy raportu jednocześnie podkreślają, że trend dotyczące paliw kopalnych zmieniają się różnie - w zależności od regionu. I na przykład w takiej Europie udział paliw kopalnych w miksie energetycznym spadł poniżej 70 proc. po raz pierwszy od rewolucji przemysłowej.
W gospodarkach rozwiniętych obserwujemy oznaki szczytowego zapotrzebowania na paliwa kopalne, co kontrastuje z gospodarkami Globalnego Południa, dla których rozwój gospodarczy i poprawa jakości życia w dalszym ciągu napędzają wzrost paliw kopalnych - komentuje Nick Wayth, dyrektor naczelny Energy Institute.