Zróbcie węglowi papa. Mamy coś znacznie lepszego i tańszego
Kiedy już wydaje się, że wyniki polskiego górnictwa naprawdę nie mogą być gorsze, to sektor wydobywczy kolejny raz nas zaskakuje i z uporem maniaka przebija dno. To znamienne, że węgiel i w ogóle paliwa emisyjne kurczą się szósty miesiąc z rzędu i to akurat wtedy, kiedy górnicy grożą strajkami w obronie najgorszego i najbardziej zanieczyszczonego węgla. Chyba czują, że zbliża się ich koniec.
Sprzedaż węgla, tak jak jego wydobycie, szorują po dnie. W końcu doszło do sytuacji, kiedy sześć miesięcy z rzędu udział paliw kopalnych w produkcji energii w Polsce sukcesywnie się zmniejsza. Niektórym mogłoby się wydawać, że to wina UE, bo nie ma tygodnia, żeby Bruksela nie dociskała do ściany polskiego górnictwa, przez co nasz sektor wydobywczy w kolejnym miesiącu ma fatalne wyniki. Ale nic takiego przecież się nie dzieje, wręcz przeciwnie. Wywalczone zmiany w rozporządzeniu metanowym były zwycięstwem Polski i naszego górnictwa. Tak słyszałem. Rząd też nie ma żadnego węglowego planu i swoje działania ogranicza do opowiadania różnych bajek górnikom.
Nowe normy jakości węgla sugerują, że te miesiące miodowe mają w końcu swój finał i od teraz górnicze negocjacje mogą być bardziej pod górkę niż wcześniej. I w takim anturażu Fundacja Instrat publikuje Przegląd Węglowy za kwiecień 2024 r. Powiedzieć, ze jest źle, po jego lekturze, to jakby nic nie rzec.
Węgiel kamienny z najniższym udziałem w miksie w historii polskiej elektroenergetyki - akcentuje Instrat.
Węgiel z coraz mniejszym udziałem w miksie energetycznym
Możemy opowiadać węglowe bajki każdego dnia, ale liczb tak nie oszukamy. A te są jednoznaczne i bezwzględne. Wyraźny, bezprecedensowy zjazd trwa od listopada 2023 r. Jeszcze wtedy węgiel kamienny miał udział w naszym miksie energetycznym na poziomie 42,2 proc. Do paliw bezemisyjnych wtedy należało raptem 19 proc. tego tortu. W grudniu ub.r. udział węgla kamiennego spadł do 39,7 proc., a zielone paliwa wzrosły do 22 proc. I w kolejnych miesiącach tylko pogłębiał się ten trend.
Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:
W styczniu 2024 r. węgiel kamienny były reprezentowany w 38,23 proc. A do paliw bezemisyjnych należało już 23 proc. W lutym węgiel spadł do 36,3 proc., a OZE kolei spuchły do 25 proc. Podobne zjawisko obserwowaliśmy również w marcu br.: węgiel skurczył się do 35.9 proc., a zielone paliwa wzrosły do 26 proc. W kwietniu też nie chce być inaczej. Węgiel ma już tylko 34,7 proc. udziału w miksie, za to paliwa bezemisyjne reprezentowane są w aż 28 proc.
Wydobycie i sprzedaż na dnie, puchną zapasy
Niestety, nie ma też dobrych informacji jeżeli chodzi o poziom wydobycia i sprzedaży polskiego węgla. I tu i tu kolejny raz jesteśmy poniżej 4 mln t. Do czego takiego przed 2020 r. nie dochodziło nigdy wcześniej. Teraz to już powoli norma. W kwietniu br. wydobycie węgla kamiennego w polskich kopalniach wyniosło tylko 3,49 mln t. Gorzej w całej historii polskiego górnictwa było tylko raz: w pandemicznym maju 2020 r. Bardzo źle jest też ze sprzedażą czarnego złota, która czwartego miesiąca roku wyniosła 3,27 mln t. Niższe była tylko dwa razy: w lutym 2024 r. (3,24 mln t) i w czerwcu 2023 r. (3.03 mln t).
A skoro polskie kopalnie z miesiąc na miesiąc wydobywają i sprzedają coraz mniej węgla, to muszą w tym czasie rosnąć przykopalniane zapasy. I rzeczywiście, jak wykazuje to Przegląd Węglowy za kwiecień 2024 r., obecnie są one na poziomie 5,15 mln t. Ostatni raz w takim przypadku byliśmy na poziomie ponad 5 mln t w maju 2021 r. (5,42 mln t). Co ciekawe: polskie górnictwo ma przy okazji coraz mniej miejsc pracy.
Zatrudnienie spada trzeci miesiąc z rzędu, tym razem o 192 miejsca pracy m/m. W kwietniu wyniosło 75723 etaty, 185 więcej niż rok temu - wykazuje Fundacja Instrat.