Aż siedem na dziesięć firm w Polsce zmaga się z kryzysem pracowniczym. W 2026 roku luka kadrowa sparaliżuje kluczowe sektory, w tym transport, medycynę i edukację. Grupa Progres alarmuje: już 323 powiaty borykają się z brakiem lekarzy. Główną przyczyną są braki kompetencyjne i zaporowe oczekiwania kandydatów.

Jak pokazuje badanie ankietowe pracodawców przeprowadzone przez Grupę Progres, siedem na dziesięć firm w Polsce zmaga się dziś z niedoborem pracowników, co oznacza, że większość przedsiębiorstw działa przy zbyt małej liczbie osób w stosunku do rosnącej skali realizowanych zadań. W 2026 roku niedobór pracowników szczególnie mocno dotknie kluczowe sektory gospodarki, takie jak energetyka, budownictwo, TSL, usługi medyczne, edukacja, finanse czy administracja.
Luka kadrowa będzie się pogłębiać, a wiele branż w 2026 roku stanie przed największym wyzwaniem rekrutacyjnym od lat. Obecnie wiele firm działa na pełnych obrotach, a rosnąca liczba obowiązków przy zbyt małej liczbie pracowników sprawia, że coraz trudniej im utrzymać tempo – podkreśla Joanna Dargiewicz, dyrektorka regionu w Grupie Progres.
Zdaniem Dargiewicz sytuacja nie omija żadnego zakątka Polski – dziś w większości powiatów obserwuje się wyraźne deficyty kadrowe, które wpływają na funkcjonowanie lokalnych rynków pracy.
Jeśli ten trend się utrzyma, spowolnienie pracy przedsiębiorstw odczują nie tylko pracodawcy i pracownicy, ale także klienci – poprzez dłuższy czas realizacji usług, mniejszą dostępność specjalistów czy ograniczoną ofertę. To szczególnie niepokojące, bo wiele z tych branż na co dzień dostarcza usługi i produkty niezbędne w życiu codziennym – mówi Joanna Dargiewicz.
Gdzie najbardziej brakuje rąk do pracy
Braki kadrowe prognozowane są m.in. w energetyce i budownictwie, gdzie niedobór elektryków i energetyków obejmie 258 z 380 powiatów. Firmy poszukujące spawaczy napotkają trudności w 274 powiatach, w których liczba ofert znacznie przewyższy liczbę dostępnych specjalistów. Monterów instalacji budowlanych zabraknie w 196 powiatach, a operatorów sprzętu ciężkiego w 252 powiatach.
Kryzys kadrowy dotknie też kolejny sektor – transport. W znacznej większości polskich powiatów, ponieważ 326 będzie zbyt mało kandydatów do pracy kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych. Kierowców autobusów zabraknie w 232 powiatach.
Transport, budownictwo czy energetyka to szczególnie trudne obszary rekrutacyjne, bo mówimy o zawodach wymagających uprawnień, dużej odpowiedzialności i gotowości do pracy w trudnych warunkach - zaznacza dyrektorka regionu w Grupie Progres.
W jej ocenie liczba osób zdobywających kwalifikacje w tych profesjach spada. Widać też rosnącą lukę pokoleniową, młodzi kandydaci rzadko wybierają te ścieżki zawodowe, podczas gdy doświadczeni specjaliści odchodzą na emerytury.
Prawie cała Polska bez lekarzy i pielęgniarek
Deficyt lekarzy wystąpi w 323 powiatach, a pielęgniarek i położnych w 287 powiatach. Niełatwo będzie też znaleźć opiekunów osób starszych i osób z niepełnosprawnością – w 202 powiatach wystąpią znaczne niedobory chętnych na te stanowiska. Deficyt psychologów i psychoterapeutów odczują mieszkańcy 309 powiatów.
Sprawdzian rekrutacyjny czeka też edukację. W 256 powiatach odczuwalny będzie niedobór nauczycieli praktycznej nauki zawodu. Nauczyciele przedmiotów zawodowych będą poszukiwani w 252 powiatach. W szkołach specjalnych i oddziałach integracyjnych braki dotkną 243 powiaty. Obejmą one też nauczycieli języków obcych i przedmiotów ogólnokształcących – liczba powiatów, w których prognozowane są deficyty wyniesie 196.
Problem z pracownikami nie ominie też logistyki, księgowości oraz sektora bezpieczeństwa i służb mundurowych. Magazynierów będzie brakować w 190 powiatach, samodzielnych księgowych w 225 powiatach, a w 230 powiatach prognozowany jest niedobór pracowników służb mundurowych.
Więcej wiadomości na temat rynku pracy można przeczytać poniżej:
Główne powody kryzysu kadrowego
Według ekspertów jedną z głównych przyczyn deficytów kadrowych jest niewystarczająca liczba kandydatów, którzy aplikują na oferowane stanowiska. Wielu z tych, którzy biorą udział w procesach rekrutacyjnych, nie spełnia oczekiwań firm. Brakuje im odpowiednich kompetencji, uprawnień, doświadczenia lub kwalifikacji, co szczególnie dotyczy zawodów technicznych, specjalistycznych i regulowanych.
Rosną też oczekiwania samych kandydatów. Osoby poszukujące zatrudnienia coraz częściej odrzucają propozycje pracy ze względu na warunki zatrudnienia – nie chcą pracować w systemie zmianowym, unikają zawodów wymagających dużego wysiłku fizycznego i oczekują wyższego standardu organizacji pracy oraz wynagrodzeń. W efekcie nawet tam, gdzie kandydaci się pojawiają, trudno o dopasowanie ich potrzeb do możliwości przedsiębiorstw – komentuje Joanna Dargiewicz.
Badania Grupy Progres wskazują, że największe problemy rekrutacyjne w firmach to:
- niewystarczająca liczba kandydatów, co bezpośrednio utrudnia obsadzanie wakatów (73 proc.),
- problem niedostatecznych kompetencji – brak odpowiednich umiejętności, uprawnień czy kwalifikacji (68 proc.),
- zbyt wysokie oczekiwania osób aplikujących, które często nie idą w parze z realiami rynku, zwłaszcza w branżach pracujących w systemie zmianowym lub wymagających dużej dyspozycyjności (65 proc.).
Jednocześnie widzimy coraz większą konkurencję o pracownika między branżami. Sektory, które jeszcze niedawno nie musiały zabiegać o kandydatów, dziś podnoszą wynagrodzenia, wprowadzają premie lub skracają procesy adaptacyjne – podsumowuje Joanna Dargiewicz, dyrektorka regionu w Grupie Progres.
W jej ocenie to napędza presję płacową i powoduje kolejne przetasowania, na które wiele firm zwłaszcza z sektorów publicznych nie jest przygotowanych.







































