REKLAMA

Największe nieszczęście Polski. Trump jest gorszy niż Merkel

Historia lubi powtarzać się w momentach, w których najmniej mamy na to ochotę. Gdy Angela Merkel dekadę temu przekonywała, że z Rosją lepiej prowadzić interesy niż budować bariery, wielu ekspertów – z Polski i krajów bałtyckich – rwało sobie włosy z głowy. Teraz to samo chce robić Donald Trump.

Największe nieszczęście Polski. Trump jest gorszy niż Merkel
REKLAMA

Nie chodziło o to, że przed laty Niemcy nie dostrzegały ryzyka. Chodziło o to, że wierzyły w błędną hierarchię: handel ma większą moc zmieniania Rosji niż odstraszanie. Sankcje po 2014 roku nie zmieniły faktu, że rdzeń niemieckiej polityki wobec Moskwy pozostał niezmieniony.

Dlatego nowe ustalenia „Wall Street Journal” brzmią dziś dla naszego regionu jak bolesne déjà vu. I to w chwili wyjątkowo wrażliwej: gdy Ukraina jest najbardziej uzależniona od zachodniego wsparcia, a Europa dopiero składa swoją architekturę bezpieczeństwa.

REKLAMA

To była tylko mapa, mapa znanego błędu

Trump odcina się od własnego 28-punktowego planu pokojowego, tłumacząc, że to „tylko mapa”, „koncepcja”. Mechanizm znany z Berlina: minimalizować znaczenie do czasu, aż wydarzenia same pokażą, że konsekwencje są znacznie większe. Merkel też mówiła, że Nord Stream 2 to „czysto biznesowy projekt”, choć każdy w Warszawie, Wilnie czy Rydze widział w tym narzędzie wpływu Moskwy, nie wolnorynkową inwestycję.

Tymczasem – jak opisuje „WSJ” – w Miami miała równolegle powstawać inna wizja: wykorzystanie rosyjskich aktywów zamrożonych w Europie do wspólnych przedsięwzięć USA i Rosji, odbudowy Ukrainy prowadzonej pod przewodnictwem Amerykanów, a nawet projektów energetycznych i surowcowych w Arktyce. Do tego pomysły współpracy w kosmosie. To nie brzmi jak plan pokoju, lecz jak projekt, który redefiniuje relacje z Moskwą w logice biznesu, nie bezpieczeństwa.

Czytaj więcej w Bizblogu o Rosji i USA

Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć: „Trump ma prawo szukać własnej ścieżki”. To prawda. I w tym problem, bo ta ścieżka nie jest nowa. Jest powtórzeniem strategii, która już raz doprowadziła Europę do strategicznego uzależnienia.

Ominięcie instytucji, powtórka z przeszłości

Podobieństw nie da się zbyć wzruszeniem ramion. Merkel przez lata budowała kanał Berlin–Moskwa równoległy wobec procedur unijnych. Jeśli ustalenia „WSJ” są trafne, Trump robi to samo: negocjuje poza aparatem bezpieczeństwa USA, korzysta z nieformalnych kontaktów i biznesowych emisariuszy.

Kluczowy jest tu jeden fakt – zimny, nie do podważenia:

każdy duży projekt bilateralny z Rosją, prowadzony poza instytucjami zachodnimi, automatycznie marginalizuje UE.

Tak działa geopolityka. Gdy sprawy załatwia się „poza”, wspólnotowe mechanizmy tracą moc, a Europa staje się komentatorem cudzych decyzji.

Nie dziwi więc, że w Polsce i krajach bałtyckich reakcja jest nerwowa. To region, który Rosję czyta realistycznie, a nie życzeniowo.

Polska prawica. Między zachwytem a otrzeźwieniem

I tu dochodzimy do polskiego kontekstu. Prawica nie jest monolitem, ale pewien trend da się dostrzec gołym okiem. Entuzjazm wobec Trumpa, który po wyborach w USA osiągnął kulminację w pamiętnej owacji „Trump, Trump!” na sali sejmowej, wyraźnie przygasł. Nie dlatego, że nagle zmienił się pogląd na Amerykę. Raczej dlatego że Trump coraz wyraźniej pokazuje, iż interesy USA nie muszą się pokrywać z interesami państw frontowych.

To otrzeźwienie jest jednak wybiórcze. Zmalała wiara w Trumpa jako politycznego zbawcę, ale nie zniknął odruch nieufności wobec Unii. A to oznacza, że polska polityka nadal stoi w rozkroku: mniej pewna Ameryki, ale wciąż chłodna wobec Europy. Strategicznie – to najgorszy możliwy punkt równowagi.

Europa rozszczelniona – i znów poza stołem

Tu wraca wątek fundamentalny: osłabienie UE. Merkel zrobiła to niechcący, Trump robi to samo świadomie. Ale skutek zawsze jest identyczny: gdy wielcy grają z Rosją bilateralnie, Europa traci sprawczość. A gdy traci sprawczość Europa, kraje położone między Niemcami a Rosją tracą ją jako pierwsze.

W tym wszystkim wybija się jeden, kluczowy paradoks: Polska nie musi zachwycać się UE, żeby jej potrzebować. Ale jeśli nie ufa Ameryce i nie ufa Europie, to nie zostaje już nikt, komu mogłaby zaufać naprawdę.

REKLAMA

Gdy najważniejszy sojusznik rozmawia z Rosją ponad głowami Europy, a Europa wciąż jest dla połowy polskiej sceny politycznej wrogiem, to Polska zostaje sama, dokładnie w tym miejscu, w którym nigdy nie chciała się znaleźć.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-30T16:24:22+01:00
Aktualizacja: 2025-11-30T12:56:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-30T05:49:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-30T04:28:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T22:26:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T14:21:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T13:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-29T06:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T20:13:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T18:37:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T17:05:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T14:47:58+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T13:05:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T10:29:42+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T09:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-28T04:12:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-27T21:32:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-27T18:08:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-27T15:49:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-27T14:29:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-27T11:48:56+01:00
Aktualizacja: 2025-11-27T09:43:34+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA