Tu się nie da oddychać! W innym kraju dawno poleciałyby głowy
Parę dni temu w przygranicznym Cieszynie normy jakości powietrza dla pyłów zawieszonych PM10 przekroczone były o 2189 proc. Ale w Polsce na nikim nie robi to już żadnego wrażenia, a na pewno nie na rządzie, który kolejny raz w strachu przed górniczym gniewem modyfikuje swoje pierwotne plany. Kosztem naszego zdrowia.
Ten Cieszyn rzecz jasna to pierwszy przykład z brzegu. A jest tego znacznie więcej. Np. w Pleszewie (woj. wielkopolskie) normy jakości dla pyłów PM10 w ostatnich dniach przekroczone były o 2226 proc. (1002 µg/m sześc.), a w Mikołowie (woj. śląskie) te dla PM10 przekroczone były o 1178 proc. (530 µg/m sześc.), a te dla pyłów PM2.5 - o 3280 proc. (492 µg/m sześc.). W Tarnowie z kolei poszli na rekord i normy dla PM2.5 przebito o 5397 proc. (810 µg/m sześc.), a te dla PM10 - o 2048 proc. (922 µg/m sześc.). W każdym innym kraju takie wyniki wywołałyby sensacje w mediach i pewnie poleciałyby przez to też parę głów. A u nas? Nic się nie dzieje, dzień jak każdy inny. Dzisiaj dusi bardziej na północy kraju, a jutro na południu. Polska, taki mamy klimat, co zrobisz? Co gorsza: wszystko wskazuje na to, że tak brudne powietrze będzie demolować nasze płuca dłużej. Bo rząd opóźnia wejście w życie nowych norm jakości węgla.
Proponujemy kompromisowe rozwiązanie inne niż w projekcie - stwierdził podczas posiedzenia podkomisji stałej ds. sprawiedliwej transformacji w Sejmie Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska.
Zgodnie z tymi propozycjami pierwsze zmiany w związku z nowymi normami jakości paliw stałych w tym węgla zaczęłyby obowiązywać nie od 1 września a od 1 grudnia 2024 r. Jednocześnie proponuje się wydłużenie terminów końcowych, od kiedy obowiązywałyby normy dla węgla, który nie jest przeznaczony dla klasowych urządzeń grzewczych: dla paliw z przeróbki termicznej węgla brunatnego z 30 czerwca 2025 r. na 30 czerwca 2027 r. i dla węgla kamiennego sortymentu kostka, orzech, groszek z 30 czerwca 2029 na 30 czerwca 2031 r.
Normy jakości, czyli robimy w zielonego konia, bo możemy
Już poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy starał się zrobić porządek z normami węgla i z jego nazewnictwem też. Od lat wszak dostępne są badania naukowców jednoznacznie wskazujące, że ekogroszek ma tyle wspólnego z ekologią, co pięść z nosem. Ale w niczym to nie przeszkadza dalej sprzedawcom robić w ten sposób swoich klientów w zielonego konia. Dotyczy to nie tylko prywatnych składów węgla, ale państwowych spółek jak najbardziej również. Np. opał zwany ekogroszkiem dalej jest w ofercie Południowego Koncernu Węglowego. Bo tak prawo zezwala.
Południowy Koncern Węglowy w swojej ofercie handlowej posługuje się nazewnictwem zgodnym z aktualnie obowiązującym rozporządzeniem Ministra Klimatu i Środowiska z dnia 23 grudnia 2022 roku przepisami w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych. Nazwa „ekogroszek” wynika wprost z tabeli nr 4 cytowanego rozporządzenia i używana jest wraz z nazwą handlową oraz nazwą groszek plus. W przypadku zmiany obowiązujących w tym zakresie przepisów, spółka niezwłocznie dostosuje nazewnictwo swoich produktów do wymagań prawa - tak Południowy Koncern Węglowy odpowiada na moje pytania w sprawie praktykowanego przez siebie greenwashingu.
Co ciekawe: ekogroszku nie znajdziemy już ani w ofercie sklepu PGG, ani Węglokoksu Kraj - tutaj ten opał zmienił się nagle w zwykły groszek, już bez dopisku „eko”. Chociaż przepisy prawa jeszcze się w tej sprawie nie zmieniły. Można? Pewnie, że tak. Trzeba tylko chcieć.
Polska gospodarka nie ma żadnych szans bez ekogroszku?
Na razie ani sklep PGG, ani Węglokoks Kraj ze względu na zmianę nazewnictwa części swojego sortymentu nie zgłaszają żadnych problemów, czy np. gremialnego odpływu klientów. A właśnie takie katastrofalne wizje kreślone są za każdym razem, jak ktoś chce pomieszać z nazwami węgla i dopilnować, żeby więcej nie wprowadzały klientów w błąd. Górnicy od lat własną piersią bronią ekogroszku i przekonują, że jak ta nazwa rzeczywiście zniknie z rynku, to polskie górnictwo znajdzie się na krawędzi. Trzeba będzie zamykać kopalnie i zwalniać ludzi.
Już poprzednia władza chciała zrobić to samo, ale wtedy stanowczo i skutecznie zaprotestowaliśmy, bo nie mogliśmy się zgodzić na ruch, który w sposób fundamentalny szkodził kondycji finansowej wszystkich polskich kopalń wydobywających węgiel energetyczny. Teraz również się temu sprzeciwiamy - stawia sprawę jasno Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.
Więcej o normach jakości przeczytasz na Spider’s Web:
Co ciekawe: tym razem ramię w ramię przy górnikach w obronie starych norm węgla i ekogroszku stanęło też Ministerstwo Przemysłu. Kolejny raz udowadniając tym samym wszem wobec, że po pierwsze poszczególne resorty w rządzie Tuska ze sobą po prostu nie rozmawiają, a po drugie ten rząd dalej nie ma nawet zarysu jednej strategii energetycznej na kolejne lata.
Po doświadczeniach z sezonu grzewczego 2022/2023, gdzie dystrybucją węgla zajmowały się samorządy – zapotrzebowanie na węgle grube okazało się dużo wyższe, niż szacowane przez resort klimatu i środowiska. Wobec powyższego można spodziewać się, że wycofanie w tak szybkim czasie znaczących wolumenów węgli grubych z polskich kopalń spowoduje "panikę" wśród odbiorców oraz znaczny wzrost ceny węgla. Przełoży się to wzrost importu węgla przez firmy prywatne - przestrzega przed nowymi normami jakości węgla Ministerstwo Przemysłu, które przy tej okazji niestety o smogu i kondycji płuc Polaków nie wspomina ani słowem.