Koniec kopalni, górnicy na bruk. A tak niewinnie wyglądają te przepisy
Normy jakości paliw stałych, w tym węgla, przesuwaliśmy w czasie głównie przez kryzys energetyczny i w obawie przed tym, żeby nowe regulacje nie zablokowały dostępu Polakom do niektórych rodzajów opału. Teraz jednak Ministerstwo Klimatu i Środowiska zdecydowało się na przyspieszone ich wprowadzenie. Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa twierdzi, że przez nowe prawo trzeba będzie zamknąć wcześniej kopalnie, a górników zwolnić.
W skrócie normy jakości paliw stałych, w tym węgla, mają dbać o to, żeby palić w domach odpowiednim opałem, bez uszczerbku dla swojego i innych zdrowia, a także bez demolowania środowiska oraz powietrza, którym oddychamy. Nie jest wszak tajemnicą, że wcześniejsze odkładanie tych regulacji w czasie, a także dopuszczenie do handlu z klientem indywidualnym także węgla brunatnego - mocno zanieczyściło nasze powietrze.
Surowy węgiel brunatny składa się w ponad 50 proc. z wody, bardzo ciężko jest go w ogóle rozpalić, a ze względu na niską temperaturę spalania będzie dymił niczym mokre liście i może zgasnąć przed wypaleniem - tłumaczył wtedy Bernard Swoczyna, główny ekspert programu Energia & Klimat w Fundacji Instrat.
Mogło więc się wydawać, że nowym formom paliw stałych nikt nie będzie się sprzeciwiła. A jednak! Okazało się, że Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa widzi w tym śmiertelne zagrożenie dla naszego górnictwa.
Nowe normy jakości zdemolują polskie górnictwo?
Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa bije na alarm i przekonuje, że sytuacja jest bardzo poważna. Dlatego zdecydowali się napisać w tej sprawie do premiera Donalda Tuska i proszą szefa rządu o jaki najpilniejszą interwencję.
W przedmiocie dostosowania wymogów dotyczących jakości węgla, znajdujących się w projekcie, do możliwości technicznych polskich producentów tego surowca - czytamy w liście do premiera Tuska.
Więcej o normach jakość przeczytasz na Spider’s Web:
Sygnatariusze pisma chcą też ponownego opracowania wpływu przedmiotowego rozporządzenia na konkurencyjność gospodarki i przedsiębiorczość, w tym w szczególności na funkcjonowanie polskich przedsiębiorców górniczych. Sami bowiem przewidują bardzo bolesne dla całego polskiego górnictwa konsekwencje. A najwięcej straci na tym węgiel opałowy.
Projekt w proponowanym kształcie doprowadzi do poważnego ograniczenia w wykorzystaniu tego paliwa z polskich kopalń w gospodarstwach domowych. Równocześnie, projektowane regulacje nie przyczynią się do zmniejszenia zużycia węgla w gospodarstwach domowych, bowiem węgiel krajowy zostanie zastąpiony węglem z importu, pochodzącym przede wszystkim z kierunków wschodnich - twierdzi Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa.
Uzależnienie od importu i zamykanie kopalni
A to jeszcze nie wszystkie złe informacje, jakie na nas czekają - zdaniem Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej - po wprowadzeniu w życie nowych norm jakości dla paliw stałych, w tym też dla węgla. Bo przecież, jak tego węgla made in Poland będzie systematycznie mniej, to w efekcie niektóre kopalnie staną na skraju bankructwa.
W konsekwencji, wejście w życie proponowanych regulacji może doprowadzić do likwidacji niektórych kopalń lub ich części, wywołując negatywne skutki dla pracowników górnictwa i firm z nim współpracujących, a także regionów górniczych oraz ich mieszkańców - czytamy w liście Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej do premiera.
Przy czym węgla wcale nie będzie wtedy w Polsce mniej: ten krajowy będzie tylko zastąpiony przez ten z importu, głównie z kierunków wschodnich. I w ten sposób skazujemy się na kolejną zwyżkę rachunków.
Wywoła to zwiększenie uzależnienia od importu węgla i wzrost jego cen, a w dalszej kolejności przełoży się na podniesienie poziomu ubóstwa energetycznego w kraju - nie ma cienia wątpliwości Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa.
Janusz Olszowski, prezes Izby, przypomina, że producenci węgla opracowali i skierowali do Ministerstwa Przemysłu oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska szczegółowe propozycje zmian zapisów rozporządzenia, które eliminują zagrożenia wynikające z projektowanych norm.