Nowy trend zakupowy wciąga Polaków. To się źle skończy
Kupujesz teraz, ale wcale nie musisz teraz za to płacić. To rewolucja w zakupach, ale jednocześnie pułapka, którą szykujemy młodemu pokoleniu. Już prawie 3 mln Polaków się w to wciągnęło.
Macie pojęcie, że ludzie nawet nie wiedzą, czy mają na koncie jakieś pieniądze? Te wyniki badań mnie naprawdę zszokowały i od nich zacznę. UCE Research na zlecenie platformy z usługami finansowymi Raisin badało oszczędności Polaków. Takich badań co chwilę mamy na pęczki, w tych jednak rzuca się w oczy coś nowego.
Polki nie wiedzą, czy mają pieniądze
Nie chodzi o to, żeby narzekać, że Polacy nie są bezpieczni, bo mają za małe oszczędności, żeby przetrwać w razie jakiegoś kryzysu życiowego, ani o to, że w ogóle nie mają oszczędności, a to czyni ich bezbronnymi w razie tarapatów. Chodzi o to, że w tych badaniach wyszło, że co dziesiąta Polka po prostu nawet nie wie, czy ma jakieś oszczędności. Nie wie - rozumiecie? W ogóle nie jest w stanie ogarnąć, ile ma na koncie albo w portfelu. Przecież to jest przerażające.
To świadczy o jakiejś totalnej beztrosce. To przecież naprawdę nie wymaga jakiejkolwiek edukacji finansowej, żeby wiedzieć, czy pieniądze, jakie mam, wystarczają mi tylko na przeżycie do końca miesiąca, czy coś jednak mi zostaje, nawet jeśli świadomie tymi nadwyżkami nie zarządzam, pakując je choćby na kontro oszczędnościowe czy lokatę bankową, nie mówiąc już o jakimś inwestowaniu.
Czytaj więcej w Bizblogu o zamożności
A teraz na ten przerażający brak świadomości tego, ile się ma pieniędzy, nałóżcie nową modę na zakupy odroczone, czyli model „kup teraz, zapłać późnej”.
Nie rewolucja, ale nowe zagrożenie
To nawet nie ja wpadłam na to, żeby bić w alarmistyczne tony z powodu tego nowego modelu zakupów, który coraz bardziej się panoszy. Zrobił to niedawno bardzo poważny pan o nazwisku Tom Russo, który zawodowo zajmuje się pieniędzmi. To inwestor prowadzący firmę, która zarządza portfelem amerykańskich akcji o wartości prawie 10 mld dol.
I to właśnie ten człowiek, który przecież na co dzień żyje z ryzykiem, przestrzega przed tym, że ludzkość wymyśliła sobie nowy sposób na wydawanie pieniędzy, których się nie ma. Model zakupów odroczonych to jest jakiś nowy kamień milowy w konsumpcjonizmie na miarę kart kredytowych.
I to się dobrze nie skończy - przestrzega amerykański inwestor.
3 mln Polaków już kupują bez pieniędzy
Bo to wcale nie jest jakaś tam ciekawostka czy nisza, to model, który naprawdę doskonale się przyjął również w Polsce. Pozwala na kupowanie produktów i usług, choć nie ma się na to pieniędzy. Zapłacić można później - zwykle za 30 dni, czasem 45 dni. Firm, które taki odroczony model płatności oferują jest dużo, to startupy typu PayPo, Twisto, Klarna, ale już też Allegro Pay, Inpost Pay, a nawet Blik w to wszedł.
Efekt jest taki, że dotąd z BNPL (buy now, pay later) w Polsce skorzystało już prawie 3 mln konsumentów zawierając tak 143 mln transakcji.
Co tak kupujemy? Niedawny raport PayPo „Polak na zakupach z BNPL” pokazał, że to nie tylko elektronika (55 proc. kupujących), którą przecież od zawsze Polacy lubili kupować na raty, ale też odzież i obuwie (47 proc. kupujących).
Z tego samego raportu wynika, że co druga osoba rezygnuje z zakupów online, jeśli nie oferują odroczonej zapłaty.
Czyli można by odtrąbić sukces nowego modelu konsumpcjonizmu, gdyby nie to, że jednocześnie BIG InfoMonitor donosi o ogromnych długach w polskim handlu. Niespłacone zadłużenie w tej branży wynosi 9 mld zł. Z tego niby tylko 446 mln zł przypada na handel online, ale specjaliści zauważają, że o ile handel tradycyjny się normuje, o tyle zadłużenie w handlu internetowym ciągle narasta. I już naprawdę budzi niepokój.
Gdyby wszyscy konsumenci byli odpowiedzialni i świadomi, możliwość takiej elastycznej zapłaty byłaby super. Ale biorąc pod uwagę, że niektórzy nawet nie rozumieją, czy mają pieniądze, czy nie, to się może skończyć poważna pętlą zadłużenia.
