REKLAMA

Wkurzony jak Polak w pracy. Quiet quitting i stres to mieszkanka wybuchowa

Pracujemy najwięcej w Europie, chlebem powszednim są nadgodziny. A jest jeszcze i to – Polacy pod względem złości odczuwanej w pracy znajdują się w europejskiej czołówce. Kuleje też nasze zaangażowanie, choć to akurat problem europejski. Blisko 40 proc. pracownikom z Polski doskwiera w pracy stres.

Wkurzony jak Polak. Quiet quitting i stres to mieszkanka wybuchowa
REKLAMA

Praca dla Polaka to doskonały pretekst, by się powściekać. Łatkę wkurzonych na podstawie analiz przykleił nam nie byle kto, bo Instytut Gallupa, jeden z najbardziej znanych i jednocześnie najstarszy instytut badania opinii społecznej na świecie. Agencja badawcza na podstawie m.in. danych z badań Gallup World Poll prowadzonych bezpośrednio i telefoniczne w ponad 160 krajach, analizowała samopoczucie pracowników, w tym poziom stresu i złość, przyjrzała się zjawisku quiet quitting i perspektywom zmiany pracy.

REKLAMA

Wyniki tych analiz opisano w raporcie „State of the Global Workplace 2023”, a główne wnioski nie dają powodów do radości. Choć w 2022 r. zaangażowanie w pracę, po pandemicznym tąpnięciu, na całym świecie wzrosło, to płacimy za to wysoką cenę, bo globalny poziom stresu pracowników utrzymywał się historycznie na najwyższym poziomie. Przy czym na większy stres narzekają na pracy zdalnej i hybrydowej, choć – jak wynika z badań – ta grupa bardziej angażuje się w wykonywanie obowiązków zawodowych.

Wściekamy się w pracy. Mamy powody?

Analitycy przyjrzeli się też pracownikom z Polski. I co? I okazało się, że Polak w pracy jest wkurzony - pod względem odczuwania złości znajdujemy się bowiem w europejskiej czołówce. „Czy wczoraj przez większość dnia odczuwałeś złość?” - na tak zadane pytanie twierdząco odpowiedziało 23 proc. badanych. Przy czym średnia europejska to 14 proc., a bardziej w pracy wściekają się od nas tylko pracownicy w Czarnogórze (33 proc.), Macedonii (29 proc.), Słowacji (25 proc.) i na Malcie (24 proc.).

Więcej informacji z rynku pracy przeczytasz na Bizblog.pl:

Ale trudno się dziwić, że czujemy złość, skoro zaraz po Grekach pracujemy najwięcej w Europie, o czym pisałam w materiale „Tak właśnie doganiamy Niemcy. I taką za to płacimy cenę”. Dodatkowo chlebem powszednim Polaków są nadgodziny – do których, to nie żart, przyznaje się aż 85 proc. pracowników i 92 proc. osób zarządzających zespołem, przeczytacie o tym w tekście Moniki Szafrańskiej.

Jakby tego było mało, jeszcze więcej polskich pracowników według Instytutu Gallupa – 37 proc. - utyskuje na stres. To jednak bolączka całej Europy, bo podobny problem zgłasza aż 39 proc. zatrudnionych Europejczyków. Na drugim biegunie są Łotysze, Duńczycy, Litwini i Estończycy – tym narodom najlepiej udaje się zachować spokój.

Brak zaangażowania słono kosztuje gospodarkę

REKLAMA

W świetle tych badań także quiet quitting, czyli zjawisko cichej rezygnacji, to realny problem. Okazuje się, że nasze zaangażowanie kuleje, serce w pracę wkłada jedynie 14 proc. Polaków. A to - razem ze stresem - krok w kierunku wypalenia zawodowego.

Ale nie jesteśmy tu wyjątkiem, także europejskie dane mogą wprawić w osłupienie, bo według Instytutu Gallupa tylko 13 proc. pracowników jest zaangażowanych w swoją pracę (Stary Kontynent notuje pod tym względem najgorsze wyniki na świecie), w przypadku aż 72 proc. zauważono zjawisko quiet quitting. A kto najbardziej pali się do pracy? Rumunia (35 proc.), Macedonia (29 proc.), Islandia (26 proc.), Estonia (25 proc.), Albania (25 proc.).

Wnioski są takie, że pracodawcy powinni zakasać rękawy i zawalczyć o lepsze zarządzanie i motywację pracowników. Gra jest warta świeczki, bo przez brak zaangażowania zatrudnionych według Instytutu Gallupa cierpi światowa gospodarka, którą kosztuje to aż 9 bilionów dolarów rocznie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA