REKLAMA

Tak właśnie doganiamy Niemcy. I taką za to płacimy cenę

Niby furorę robią działania na rzecz lepszego traktowania pracowników, tak żeby lepiej czuli się w firmie i mogli godzić życie zawodowe z rodzinnym. Pracodawcy chwalą się, że przywiązują do tego coraz większą uwagę, ale jednocześnie Polacy, zaraz po Grekach, pracują najwięcej w Europie. Co z nami jest nie tak?

Tak właśnie doganiamy Niemcy. I taką za to płacimy cenę
REKLAMA

W kategorii czasu pracy jesteśmy jednym z europejskich liderów, ale niekonieczne jest to powód do dumy. W 2022 r. w krajach Unii Europejskiej przeciętny pracownik spędzał w firmie 37,5 godz. tygodniowo. Tak przynajmniej mówią najnowsze dane Eurostatu. Polacy, zawyżając średnią, stanęli na podium z wynikiem 40,4 godz. w tygodniu. Okazuje się, że większymi pracusiami z wynikiem 41 godz. okazali się tylko Grecy. Ktoś powie: sytuacja w Polsce się poprawia. Czyżby? Od blisko dekady statystyki drgnęły tylko nieznacznie. W 2013 r. według danych Eurostatu w pracy spędzaliśmy tygodniowo tylko pół godziny więcej. To raczej niewielka zmiana.

REKLAMA

Polski szef lubi kontrolę i mikrozarządzanie

Czemu zawdzięczamy ten wynik? Zdaniem ekspertów powodów jest kilka.

To nie przypadek, że w czołówce są kraje takie jak Bułgaria, Rumunia, Czechy, które podobnie jak my mają doświadczenie gospodarki centralnie planowanej, której cechą była rozbudowana biurokracja oraz mała elastyczność i niska wydajność – tłumaczy Alicja Kotłowska, ekspertka ds. zarządzania Uniwersytetu SWPS.

Jak zauważa, według Digital Economy and Society Index Polska znajduje się na końcu zestawienia oddającego poziom digitalizacji. A zależność między tym, w jakim stopniu gospodarka jest zdigitalizowana, a tym, jak długo pracujemy jest dość istotna. W czołówce tego zestawienia są kraje takie jak Holandia, Dania, Finlandia, czyli te, w których tygodniowy czas pracy jest najkrótszy.

Indeks gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego

Aby zobaczyć realny spadek godzin pracy w Polsce, potrzebna jest mentalna zmiana wśród menedżerów, właścicieli i pracodawców, a wiemy że zmiany paradygmatu w zarządzania są trudne i wymagają czasu. Chodzi o zmianę mentalności i metod zarządzania oraz odejście od mikrozarządzania, kontrolowania pracownika, do większej autonomii, elastyczności i zarządzania opartego na rezultatach. Zmiana ta jest już widoczna w takich krajach jak Wielka Brytania, Holandia, Niemcy. I to właśnie w tych krajach pracuje się najkrócej – wskazuje ekspertka.

Jedna uwaga: jeśli w zestawieniu spojrzymy tylko na osoby zatrudnione na etatach, owszem, wyniki Polski będą nieco lepsze – 41, 3 godz. tygodniowo, co wówczas plasuje nas za Grecją, Austrią, Szwecją, Cyprem i Portugalią. Ale to wciąż powyżej średniej, która w tym wypadku wynosi 40,6 godz.

Więcej wiadomości o rynku pracy:

Skracanie czasu pracy. Trend nie do zatrzymania?

Na przeciwnym biegunie znalazły się Holandia, Dania, Norwegia. W tych krajach czas spędzony na pracy jest najkrótszy. W 2022 r. było to kolejno 37,7, 34,4 i 34,5 godz. Tuż poza podium znajdują się Niemcy z wynikiem 35,2 godz. tygodniowo.

Znamienne, że nasi zachodni sąsiedzi, którzy już dziś pracują pięć dni w tygodniu po siedem godzin, chcą iść jeszcze dalej. Cięć godzin pracy do 32 godz. tygodniowo domaga się niemiecki związek zawodowy reprezentujący około 2,17 mln pracowników przemysłu stalowego. Co więcej, w lutym 50 niemieckich firmy z różnych branż w eksperymencie 4 Day Week Global, czyli globalnej firmy doradztwa biznesowego, przetestuje 4-dniowy tydzień pracy. Wynagrodzenia? Bez zmian. Wystarczy przypomnieć, że podobny eksperyment w Wielkiej Brytanii miał taki finał – że spośród 61 testujących firm 56 chciało kontynuować ten model pracy.

Łatwiej sięgać po benefity

Ostatnie lata to bez wątpienia boom działań pracodawców pod hasłem wellbeingu, czyli takich, które dobrze wpłyną na lepsze samopoczucie pracowników. Także w Polsce. Kołem zamachowym trendów związanych z tym zjawiskiem była pandemia. To wtedy biznes doszedł do wniosku, że przemęczenie pracowników i kiepski stan psychiczny źle wpływają na wykonywaną przez nich pracę. Joga lub masaż w biurze? Proszę bardzo. Szkolenia z zachowania work-life balance? Czemu nie? Konsultacje z psychologiem? Brawo, firmo. Zresztą nie ma miesiąca, by dziennikarze nie dostali raportu o wellbeingu lub informacji, w której biznes zachwala wprowadzone rozwiązania.

Ale jeśli jest tak wspaniale i zadowolenia pracownika firmy stawiają na piedestale, to czemu nie przekłada się to na skrócenie czasu pracy?

Bo to tylko jedna z metod, które mogą poprawić dobrostan pracowników. Myślę, że firmom na pewno łatwiej jest zainwestować w dodatkowe i znane, bo stosowane od lat, benefity pracownicze niż w skrócenie czasu pracy do którego trzeba się dobrze przygotować – komentuje Alicja Kotłowska.

Kierownicy: Jest dobrze. Pracownicy: Wcale nie!

Raport Deloite „Well-Being at Work Survey”, dobitnie pokazał, że w postrzeganiu sytuacji pracowników istnieje przepaść między personelem niższego szczebla a kadrą zarządzającą.

Kiedy większość pracowników twierdzi, że ich samopoczucie w ubiegłym roku pogorszyło się lub pozostało na tym samym poziomie, a tylko około jedna trzecia deklaruje, że ich zdrowie uległo poprawie. Członkowie kadry kierowniczej oceniają jednak sytuację zupełnie inaczej: ponad trzy czwarte menedżerów błędnie uważa, że dobrostan ich pracowników poprawił się. Liderzy nie mają pełnej wiedzy na temat tego, jak naprawdę radzą sobie ich zespoły – czytamy w raporcie.

John Guziak, partner Deloitte, lider zespołu ds. Kapitału Ludzkiego w Polsce, wskazuje, że choć zwiększa się ogólna świadomość w tym zakresie, to większość firm jedynie deklaruje chęć zajęcia się tym tematem.

Optymistycznym prognostykiem na przyszłość może być fakt, że zarządzający, wywodzący się z pokolenia millenialsów i pokolenia Z, wiodą prym w opiece nad pracownikami. Ponad 90 proc. z nich publicznie zobowiązało się do poprawy dobrostanu w ich firmach, podczas gdy wśród przedstawicieli pokolenia baby boomers odsetek ten był trzykrotnie niższy – zauważa ekspert Deloitte.

Wnioski z raportu Deloitte potwierdzają, że żyjemy w kulturze zmęczenia. Nie powinno to dziwić. Także według Barometru Polskiego Rynku Pracy 2022 Personnel Service niemal połowa, bo 45 proc. pracowników przyznaje, że od początku pandemii praca ich bardziej stresuje. Dlaczego to takie ważne? Z opublikowanej przez Harvard Business Review analizy kilku badań wynika, że zadowoleni pracownicy są bardziej produktywni średnio o 31 proc. A według „Health and Wellbeing at Work” (2022 r.) to właśnie zdrowie psychiczne i stres mają ogromny wpływ na absencje w pracy (i to zarówno krótko, jak i długoterminowe).

Najlepszy czas pracy? Dopasowany do potrzeb pracowników

Zdaniem Alicji Kotłowskiej dobry wpływ na samopoczucie pracowników będzie miało eksperymentowanie z elastycznym czasem pracy, oferowanie różnych trybów pracy, większej autonomii.

Sygnały z rynku są jasne: pracownicy chcą pracować w inny sposób, dopasowany do ich indywidualnych potrzeb – zauważa ekspertka.

I wskazuje, że nawet jeśli pozwoli się pracownikowi na pracę zdalną lub hybrydową, w dopasowanych do jego potrzeb godzinach, a to nie skróci jego czasu pracy, to i tak lepiej będzie mógł lepiej funkcjonować w domu, łącząc pracę z życiem rodzinnym. A to poprawi jego dobrostan, zwiększy zadowolenie z pracy i mocniej przywiąże go do pracodawcy.

Tymczasem w Polsce wiele firm jest na początku reformy modalności pracy. W mediach słyszymy głosy pracodawców i ekonomistów, że na skracanie czasu pracy nie jesteśmy gotowi, gospodarka przestanie być konkurencyjna. Tymczasem w innych krajach europejskich firmy zastanawiają się, jak zatrzymać pracownika, jak poprawiać jego dobrostan, jak pracować bardziej efektywnie, nie tracąc czasu na dojazdy, niepotrzebne spotkania i pseudopracę – wylicza Alicja Kotłowska.

REKLAMA

W końcu skracanie czasu pracy to nie wymysł pracowników. Gra toczy się przecież nie tylko o lepszą jakość życia, ale i efektywność oraz łatwiejsze pozyskanie pracownika na rynku pracy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA