Fabryki bez zamówień, tną etaty i produkcję. Ale wierzymy, że będzie lepiej
Sytuacja w polskim przemyśle nadal jest trudna, ale tempo pogorszenia warunków gospodarczych nieco wyhamowało – wynika z najnowszego badania S&P Global. PMI dla polskiego sektora przemysłowego wzrósł w lipcu do 45,9 pkt z 44,8 pkt. w czerwcu. To wciąż oznacza recesję.

Wskaźnik PMI (Purchasing Managers’ Index) jest barometrem koniunktury gospodarczej. Oparty na ankietach przeprowadzanych wśród menedżerów firm pokazuje, czy w danym sektorze (np. przemyśle) warunki się poprawiają, pogarszają czy pozostają bez zmian.
Interpretacja jest bardzo prosta.
- PMI powyżej 50 pkt oznacza, że w danym miesiącu nastąpiła poprawa warunków gospodarczych w porównaniu z miesiącem poprzednim – rosną np. zamówienia, produkcja, zatrudnienie. To sygnał ekspansji.
- PMI poniżej 50 pkt oznacza, że warunki się pogarszają – spadają zamówienia, produkcja, firmy ograniczają zatrudnienie i inwestycje. To sygnał spowolnienia lub recesji.
Przykład: jeśli PMI spada z 52 do 48 pkt, to znaczy, że gospodarka weszła w fazę kurczenia się – choć wcześniej się rozwijała. Jeśli natomiast PMI rośnie z 45 do 47 pkt, oznacza to wolniejsze tempo pogorszenia, ale wciąż nie poprawę. Dopiero przekroczenie poziomu 50 jest sygnałem ożywienia.
Przemysł w Polsce wciąż się kurczy
Lipcowy raport pokazuje, że przemysł w Polsce wciąż mierzy się z silnym spadkiem zamówień i produkcji. Główną barierą pozostają rynki zagraniczne – zwłaszcza niemiecki – które ograniczają popyt na polskie towary. Jak zauważają analitycy, nowe zamówienia eksportowe spadły w najszybszym tempie od sierpnia 2023 r.
Mimo nieznacznego ożywienia od czerwca, główny wskaźnik PMI pozostał zdecydowanie poniżej neutralnego progu. Odczyt na poziomie 45,9 pkt jest nadal znacznie niższy niż w strefie euro, gdzie wskaźnik wzrósł do 49,8 pkt – ocenia Trevor Balchin, dyrektor ekonomiczny w S&P Global Market Intelligence.
Więcej wiadomości w Bizblog o przemyśle
Trzeci miesiąc z rzędu spada produkcja, piąty raz w tym roku maleje zatrudnienie. Firmy ograniczają zakupy środków produkcji, a magazyny świecą pustkami – zapasy maleją nieprzerwanie od kwietnia. Co ciekawe, mimo słabszego popytu na surowce, w lipcu wydłużyły się terminy dostaw – najbardziej od dziesięciu miesięcy.

Ceny w dół mimo wyższych kosztów
W lipcu firmy znów obniżyły ceny wyrobów gotowych – po raz drugi w ciągu trzech miesięcy – mimo że koszty produkcji rosną już czwarty raz w ostatnich pięciu miesiącach. Wzrost kosztów pozostaje jednak umiarkowany i znacząco niższy niż w poprzednich latach.
Na tle niepokojących danych jeden wskaźnik daje cień nadziei. Poprawiły się prognozy produkcji. Już 30 proc. firm spodziewa się poprawy w ciągu najbliższego roku, podczas gdy w czerwcu było to tylko 24 proc. Przedsiębiorcy liczą na otwarcie nowych rynków, większe inwestycje i poprawę dostępności surowców.
Lipcowe dane sugerują, że najgorszy moment obecnego spowolnienia gospodarczego mógł już minąć. Spadki produkcji, liczby nowych zamówień oraz zatrudnienia osłabły, a prognozy na najbliższe 12 miesięcy uległy poprawie – zauważa Trevor Balchin.