Ministerstwo Finansów mówi jasno: żadnych zmian w PPK nie będzie, środki są prywatne, a wypłaty możliwe w każdej chwili. Skąd więc te teorie? I dlaczego wciąż straszy się nas „powtórką z OFE”?

Wyobraźcie to sobie. Cichy gabinet na tyłach Ministerstwa Finansów. W powietrzu unosi się dym z cygar, na stole rozłożone kartki z planem przejęcia miliardów z PPK. „Nazwijmy to reformą zaufania” – mówi jeden z urzędników. „Może lepiej korektą stabilizacyjną?” – proponuje drugi. Wszyscy wiedzą, o co chodzi. O pieniądze. O wasze pieniądze. O prywatne środki zgromadzone w pracowniczych planach kapitałowych PPK.
Scenariusz niczym z kiepskiego thrillera politycznego? Nie mówcie, że natknęliście się w sieci na takie insynuacje. Plotki, spekulacje, zmanipulowane półprawdy. A wszystko po to, by wywołać u Polaków jedno konkretne skojarzenie: „grabież środków z OFE”.
Ministerstwo: Nic się nie dzieje, proszę się rozejść
Ministerstwo Finansów szybko zareagowało, publikując jasne i konkretne stanowisko:
Ministerstwo Finansów nie planuje zmian w zakresie likwidacji możliwości wypłaty środków z PPK – poinformowano.
Resort dodał, że „środki gromadzone w PPK są prywatną własnością oszczędzającego”, a wypłata możliwa jest w każdej chwili – bez rezygnacji z dalszego uczestnictwa. Przejrzyste? Do bólu.
Taka możliwość została uzgodniona na etapie konsultacji społecznych z rynkiem kapitałowym i zainteresowanymi stronami. Przyjęte rozwiązanie wzbudza zaufanie do takiego systemu oszczędzania – podkreśla ministerstwo.
Ale przecież „było już kiedyś OFE”
Aha, tak, oczywiście. I dlatego teraz, jak tylko słowo „emerytura” pojawi się w komunikacie rządowym, w komentarzach natychmiast pojawia się armia samozwańczych ekspertów z hasłem: „znowu nam zabiorą”.
Sprawa tzw. „przejęcia OFE” to osobny mit polityczny, który ciągle pokutuje w zbiorowej pamięci, mimo że niczego fizycznie ludziom nie zabrano. Przeniesiono część środków z obligacji do ZUS i zapisano je na kontach emerytalnych. I choć sposób był kontrowersyjny, to nie miał nic wspólnego z grabieżą gotówki. Ale niestety – mit żyje i ma się dobrze. A że wiele osób nie rozumie różnicy między OFE a PPK? Cóż ignorancja – jak widać – bywa zaraźliwa.
Czytaj więcej o PPK w Bizblogu
PPK działa – i to bardzo dobrze
Agata Kołodziej w Bizblogu napisała wprost „nie ma żadnej luki w PPK”. A to, że można z tych środków skorzystać przed emeryturą? To nie wada. To fundament zaufania.
Ten system celowo został zaprojektowany w taki sposób, by ludzie wiedzieli, że mogą swoje pieniądze wypłacić – i to kiedy chcą. Dzięki temu nie mają wrażenia, że państwo im coś „zamyka na klucz”.
„To wentyl bezpieczeństwa, że nie będzie jak z OFE” – podkreśla Kołodziej.
Co więcej, wcześniejsze wypłaty zdarzają się, ale nie niszczą systemu – bo 80 proc. osób, które raz wypłaciły środki, nadal w PPK oszczędza. I co tydzień przybywa kolejnych 10-15 tys. nowych uczestników.
Likwidacja PPK? Więcej rozsądku
Jeśli ktoś na poważnie wierzy, że rząd tworzy program oszczędzania dla milionów ludzi tylko po to, by za chwilę go rozmontować i zabrać środki, to może lepiej na jakiś czas wylogować się z internetu. Żeby zrozumieć, jak działa PPK, nie trzeba doktoratu z ekonomii. Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. A tego w przestrzeni publicznej ostatnio dramatycznie brakuje.