Studenci szukają mieszkań. Stawki w górę
Zaczął się sierpień, a to znaczy, że co bardziej przezorni studenci zaczynają szukać mieszkań na wynajem. I znów mają trudniej niż rok temu, bo choć mamy w wielu akademickich miastach dużą podaż, a landlordom interes się coraz bardziej psuje, to jednak ceny najmu rosną. Najgorzej mają dziś najemcy z Torunia, gdzie ceny wzrosły rok do roku nawet o 15-20 proc. To może znów opłaca się kupować mieszkania na wynajem?

Wydawałoby się, że ceny najmu mieszkań się uspokoiły, ale to wcale nie znaczy, że ceny stoją w miejscu. Przeciwnie. Rankomat.pl i Rentier.io przeanalizowały zmiany cen najmu mieszkań w II kwartale 2025 r. w porównaniu do II kw. 2024 r. w aż 17 miastach i okazuje się, że nigdzie nie widać spadków cen, ani stagnacji.
No, może poza Częstochową, która jest w ogóle najtańszym miastem spośród tych 17 i tam ceny najmu mieszkań o powierzchni 30-60 mkw rzeczywiście nie zmieniły się w porównaniu do sytuacji rok wcześniej.
Ile trzeba zapłacić za najem mieszkania?
Najdroższa z kolei jest Warszawa, choć pocieszeniem może być tu fakt, że w porównaniu do ubiegłego roku ceny nie wzrosły za bardzo. W przypadku mieszkań o powierzchni do 30 mkw ceny najmu wzrosły o 4,2 proc. r/r, w przypadku mieszkań 30-60 mkw o 2,5 proc. r/r, a tych najwiekszych, powyżej 60 mkw o 1,6 proc.
Z akademickiego punktu widzenia ważne są jeszcze Kraków, Poznań i Wrocław, bo w miastach tych mamy ponad 100 tys. studentów. W Krakowie i Wrocławiu nic strasznego się nie dzieje, bo wzrosty cen najmu niezależnie od wielkości mieszkania oscylują wokół 5 proc., czyli rozsądnej średniej.
Gorzej jest w Poznaniu, gdzie duże mieszkania, powyżej 60 mkw podrożały o ponad 9 proc. rok do roku.

Ale to jeszcze nic w porównaniu do tego, co w ciągu ostatniego roku wydarzyło się w Toruniu. Okazuje się, że małe mieszkania do 30 mkw podrożały tam w ciągu roku o prawie 15 proc., a te największe powyżej 60 mw nawet o niemal 20 proc.
Ile trzeba zapłacić za wynajem w poszczególnych miastach bez czynszu administracyjnego i rachunków, sprawdźcie sobie w tabeli poniżej:

Lepiej wynająć czy kupić?
Tymczasem musi paść tradycyjne pytanie: czy przypadkiem nie bardziej opłaca się kupić na kredyt mieszkania dla dziecka-studenta zamiast wynajmować? Pomijając fakt, że spłata raty buduje własny majątek, odpowiedź brzmi: nie.
W większości badanych miast rata kredytu (z 10 proc. wkładem własnym, na 30 lat) jest po prostu znacznie wyższa niż koszt najmu. Najgorzej pod tym względem jest w Krakowie, gdzie wynajmowana kawalerka o powierzchni 30 mkw jest o 512 zł miesięcznie tańsza niż rata kredytu za własne mieszkanie o takiej samej powierzchni. W przypadku większych mieszkań o powierzchni 50 mkw koszty wzrosną o 1187 zł.
Duże różnice występują też w Warszawie, gdzie przeniesienie się do własnego mieszkania oznacza wzrost wydatków odpowiednio o 483 zł i 1 066 zł.
Więcej o nieruchomościach przeczytasz na Bizblog.pl:
Żeby raty kredytów spadły tak, by zrównać się z kosztami najmu, oprocentowanie kredytów hipotecznych musiałoby spaść poniżej 5 proc., a dziś ostro przekraczają one 6 proc. Właściwie dokładne dane podał właśnie Narodowy Bank Polski i wynika z nich, że w czerwcu 2025 r. średnie oprocentowanie nowych kredytów mieszkaniowych wyniosło 6,8 proc. Droga więc do zrównania rat i czynszu najmu jest jeszcze daleka.
Znów opłaca się kupować mieszkania na wynajem?
No to może opłaca się kupować mieszkania na wynajem? Otóż nie! I to mimo, że dziś rentowność najmu jest nieco wyższa niż oprocentowanie lokat bankowych czy obligacji.
Bo przyszłość z dużym prawdopodobieństwem będzie wyglądała tak: stopy procentowe nadal będą spadać, a to zahamuje wzrost stawek najmu, a być może nawet doprowadzi do ich spadku.
Kiedy kredyt będzie tańszy, młodzi zaczną przenosić się do własnych mieszkań, a wtedy popyt na najem spadnie, a inwestycje w mieszkania na wynajem zaczną przekraczać poziom opłacalności.