REKLAMA

W Polsce brakuje pracowników fizycznych. Ukraińcy to za mało

Coraz mniej Polaków garnie się do pracy fizycznej. Niektórzy kręcą nosem na wysokość płacy minimalnej, ale nie zapominajmy również o tym, że utrzymuje się u nas niskie bezrobocie, a to znaczy, że ten kto chce pracować, tę pracę posiada. Tymczasem pracodawcy dwoją się i troją w poszukiwaniu pracowników fizycznych. Cała nadzieja w cudzoziemcach z odległych krajów Europy Wschodniej i Azji, bo Ukraińcy nas nie uratują.

W Polsce brakuje pracowników fizycznych. Ukraińcy to za mało
REKLAMA

Stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce wyniosła w lipcu 5 proc. - wynika z szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. To doskonała wiadomość. A nawet jest lepiej niż wynika to z oficjalnych danych, bo jak ostatnio pisał na łamach Bizbloga Rafał Hirsch: „tak naprawdę bezrobocie jest u nas mniejsze, bo część oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych pracuje gdzieś w szarej strefie. Generalnie więc sytuacja jest dobra albo może nawet doskonała. Gdyby zrobić listę problemów, które trapią obecnie polską gospodarkę, bezrobocie byłoby z pewnością na jednym z ostatnich miejsc albo wcale by go na tej liście nie było”.

REKLAMA

Jednak wielu pracodawców jest w kropce, bo brakuje im rąk do pracy, zwłaszcza do pracy fizycznej. Niemal w każdej branży zaczyna brakować pracowników podstawowych, mimo że minimalne miesięczne wynagrodzenie wzrosło do 3,6 tys. zł brutto, a w przypadku stawki godzinowej do 23,50 zł brutto. Niektórzy przedsiębiorcy nie mogą pozwolić sobie na podwyżki, u innych nie ma mowy o automatyzacji procesów w celu ograniczenia czynnika ludzkiego, dlatego by rywalizować o pracownika w ich ofercie znajduje się coraz więcej benefitów i bonusów.

Pomimo trudności z pozyskaniem pracowników fizycznych, większość pracodawców nie jest w stanie udźwignąć jeszcze wyższych kosztów zatrudnienia i próbuje utrzymać wynagrodzenie zasadnicze na minimalnym poziomie. Starają się za to zachęcić pracowników w inny sposób. Oferują im benefity pozapłacowe, które w pewnym stopniu mogą złagodzić skutki inflacji - mówi Wojciech Rybicki, dyrektor ds. rozwoju Regionu Centrum w LeasingTeam Group.

I nie są to zwyczajne benefity

Dla pracowników korporacji benefity takie, jak karnety na siłownie, pakiety opieki medycznej czy ubezpieczenie na życie są już pewną podstawą w ofercie pracy. Dawno przestały być zarezerwowane wyłącznie dla menedżerów i kadry zarządzającej. Teraz coraz częściej również słabiej wykwalifikowani pracownicy mogą liczyć na bonusy do pensji, wystarczy spojrzeć na oferty pracy w popularnych dyskontach. Np. Lidl i Biedronka prócz tego, że ścigają się w podnoszeniu wynagrodzenia dla pracowników, to mają szeroką ofertę świadczeń pozapłacowych. Inni pracownicy pozazdrościli tych bonusów i też chcą mieć możliwość z korzystania z nich. A eksperci prognozują, że wkrótce stanie się to standardem, bo wpływają na zadowolenie pracowników, a dla pracodawców są tańszym rozwiązaniem niż podwyższenie zasadniczego wynagrodzenia za pracę. Pod warunkiem jednak, że oferta świadczeń pozapłacowych zostanie odpowiednio sprofilowana.

Marta Pilipowicz, dyrektor Regionu Południowego w LeasingTeam Group, wskazuje, że obecnie, gdy rosną koszty życia, najbardziej pożądane są takie świadczenia pozapłacowe, które realnie odciążające domowy budżet.

Na stanowiskach produkcyjnych bardzo dobrze sprawdzają się dopłaty do posiłków czy obiady za złotówkę w przyzakładowych stołówkach. Takie rozwiązania są też korzystne dla pracodawcy, ponieważ dofinansowanie posiłków w kwocie do 300 zł miesięcznie jest zwolnione ze składek ZUS - wyjaśnia Marta Pilipowicz.

Prócz posiłków w pracy dla pracowników liczy się również dojazd do miejsca pracy. Dla aż 81 proc. Polaków on wręcz kluczowe znaczenie, bo wpływa na decyzję o przyjęciu oferty zatrudnienia - wynika z raportu LeasingTeam Group na ten temat.

Z naszych obserwacji wynika też, że pracownicy dużą wagę przywiązują do kwestii dojazdu - czy jest zorganizowany przez pracodawcę lub dofinasowany i w jakiej odległości od miejsca zamieszkania znajduje się zakład pracy – dodaje.

Pozyskać pracownika to jedno, ale jak go zatrzymać?

Eksperci uważają, że obecnie trudniej jest zatrzymać pracownika niż go pozyskać. Jako powód wskazują skokowe tempo wzrostu płacy minimalnej, która przyczyniła się do spłaszczenia wynagrodzeń, co z kolei przełożyło się na drastyczny spadek motywacji do pracy i wysoką rotację.

Pracownicy fizyczni są dużo bardziej świadomi możliwości zmiany pracy niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu i zdecydowanie chętniej podejmują związane z tym ryzyko - uważa Wojciech Rybicki.

I zwraca uwagę, że coraz częściej zauważalny jest spadek zaangażowania w realizację powierzonych zadań.

W sytuacji gdy warunki płacowe stają się coraz bardziej do siebie zbliżone, pracownicy fizyczni, zwłaszcza ci najmniej wykwalifikowani, szukają lżejszego i łatwiejszego zajęcia, które mogą wykonywać za podobne pieniądze – wyjaśnia Rybicki.

Ukraińcy już nam pomogli, ale to wciąż za mało

Eksperci wskazują, że prawie w całym kraju zaczyna brakować rąk do pracy na stanowiskach produkcyjnych i w magazynach. Brakuje także osób do wykonywania podstawowych zajęć w przemyśle, budownictwie, handlu i logistyce.

Sytuacja z brakami w obszarach blue collar wróciła do czasu sprzed pandemii. Ofert pracy jest bardzo dużo i na pewno nie możemy mówić o końcu rynku pracownika - uważa Marta Pilipowicz.

Niestety luki kadrowe tylko w pewnej części wypełnili pracownicy z Ukrainy. Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców wśród osób pełnoletnich, które przyjechały do Polski w ciągu roku od wybuchu wojny, jest aż 77 proc. kobiet. Z kolei mężczyźni w wieku produkcyjnym, zdolni wykonywać cięższe prace fizyczne, zostali bardzo szybko wchłonięci przez rynek.

Według naszych szacunków w Polsce przebywa obecnie około 1,2 -1,7 miliona obywateli Ukrainy, co okazuje się niewystarczające na potrzeby rynku pracy - mówi Rybicki.

REKLAMA

I tłumaczy, że sytuacji nie poprawia także fakt, że coraz więcej obywateli Ukrainy wraca do swojego kraju lub wyjeżdża z Polski na zachód, gdzie zarobki są jeszcze wyższe. Dlatego też pracodawcy są zmuszeni poszukiwać pracowników coraz dalej.

Pracodawcy, w tym również agencje pracy tymczasowej, poszukują więc pracowników w odległych krajach Europy Wschodniej oraz Azji. Gruzja, Azerbejdżan, Kazachstan, Uzbekistan, Indie, Nepal, Bangladesz czy Filipiny - to kierunki, z których pozyskiwanie pracowników będzie rosło w najbliższych latach – podsumowuje Wojciech Rybicki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA