Pompy ciepła. Rządzie, gdzie te specjalne taryfy?
Pojawiły się najnowsze statystyki programu Czyste Powietrze, obejmujące styczeń 2024 r. Niestety, potwierdza się czarny scenariusz i zjazd pomp ciepła w składanych wnioskach na wymianę kopciucha nie dość, że nie wyhamował, to w dodatku jeszcze przyspieszył. W lutym na fotel lidera powinny wskoczyć kotły na biomasę. A wszystko przez polityczną bierność.
Nie wygląda to dobrze. Najpierw spadek popularności pomp ciepła był symboliczny, eksperci mówili o sezonowej czkawce. Ale potem nie dość, że trend się utrzymał, to jeszcze przyspieszył. Potwierdza to statystka programu Czyste Powietrze za pierwszy miesiąc 2024 r. I jak tak dalej pójdzie, a wszystko na to wskazuje, to już w lutym powinniśmy być świadkami zmiany lidera w składanych wnioskach w ramach rządowej inicjatywy dotyczącej wymiany węglowego pieca.
Teraz wszystkie znaki wskazują, że będą to kotły na biomasę. Przy czym kotły gazowe kondensacyjne też są na dobre drodze, żeby wyprzedzić pompy ciepła. Skąd ta prawdopodobna zmiana warty? Przecież jeszcze rok temu można było stawiać dolary przeciwko orzechom, że panowanie pomp ciepła w programie Czyste Powietrze będzie trwać latami? Tymczasem skończyło się raptem w rok. Przyczyn jest kilka. To chociażby nieuczciwy sprzedawcy i dystrybutorzy, do tego brak serwisów gwarancyjnych. Ale głównym powodem jest coś innego.
Pompy ciepła coraz mniej popularne w Czystym Powietrzu
Rok temu, w styczniu 2023 r. pompy ciepła znowu zyskały i były zdecydowanym liderem w programie Czyste Powietrze z udziałem w składanych wnioskach na poziomie 64 proc. Drugie były kotły gazowe (24 proc.), a na trzeciej pozycji plasowały się kotły na biomasę (10 proc.). Wtedy absolutnie nic nie wskazywało na to, że to łabędzi śpiew pomp ciepła, które zaczną w kolejnych miesiącach tylko tracić. Spadek popularności trwa do teraz i za chwilę pompy stracą pozycję lidera, najpewniej na rzeczy kotłów na biomasę.
Więcej o pompach ciepła przeczytasz na Spider’s Web:
Z opublikowanej statystyki za styczeń 2024 r. wynika bowiem, że udział pomp ciepła z 40 proc. w grudniu 2023 r. skurczył się do ledwie do 35,5 proc. (4953 urządzeń), drugie miejsce przypadło kotłom na biomasę - 34 proc. (4737 kotłów), a trzecie kotłom gazowym kondensacyjnym - 29 proc. (4039 szt.). Tym samym cofnęliśmy się w czasie do pierwszego kwartału 2022 r., kiedy pompy ciepła dopiero co wskoczyły na fotel lidera programu Czyste Powietrze. To też najlepszy od dawna wynik kotłów na biomasę, które w lutym 2022 r. stanowiły 33 proc. wniosków. Wracamy też do rosnącej popularności kotłów gazowych, które w styczniu 2022 r. były najczęściej wybieranym urządzeniem grzewczym w Czystym Powietrzu (40 proc.).
Cena energii wybija nam z głowy transformację energetyczną
Co takiego się stało? Przecież w 2022 r. byliśmy mistrzami świata jeżeli chodzi o sprzedaż pomp ciepła, która była na poziomie 102 proc. Wydawało się, że kryzys energetyczny przekonał Polaków o konieczności rozwodu z paliwami kopalnymi. Gaz i węgiel osiągnęły nigdy dotąd niespotykane wartości i odwrót od tych źródeł był powodowany także kwestiami finansowymi. Wrażenie było nie do odparcia: może rząd cały czas dogaduje z górnikami fedrowanie przez następne ćwierć wieku (umowa społeczna zakłada zamknięcie ostatniej kopalni w 2049 r.), ale Polacy i tak oddolnie stawiają na transformację energetyczną. Tymczasem raptem po roku nie ma śladu po tym ożywieniu. Eksperci uważają, że jest główny winny takiej a nie innej sytuacji.
Kluczowe są takie a nie inne ceny energii. Jak reaguje przeciętny Kowalski na przewidywany wzrost cen na poziomie 70-80 proc.? – pyta retorycznie w rozmowie z Bizblog.pl Paweł Łachman, prezes Stowarzyszenia Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła.
Przypomnijmy: eksperci uważają, że bez dalszego mrożenia cen energii do poziomów z 2022 r. gospodarstwa domowe w Polsce będą musiały pogodzić się z wyższymi rachunkami za prąd o nawet 70 proc. i więcej. Inna sprawa, że to mrożenie (łącznie z ceną gazu i ciepła) obciąża budżet państwa na około 68 mld zł. Rząd Donalda Tuska podobna ma trzy rozwiązania tej patowej sytuacji. W marcu powinniśmy dowiedzieć się o tym, które z nich będzie realizowane. Paulina Hennig-Kloska, szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska uważa, że najbardziej wyważonym podejściem byłoby stopniowe podnoszenie cen o 15 proc., co miałoby uchronić Polaków przed gwałtownymi podwyżkami.
Tylko specjalna taryfa może uratować pompy ciepła
Branża od wielu miesięcy apeluje cały czas o to samo, najpierw do rządu Mateusza Morawieckiego, a teraz do gabinetu Donalda Tuska. Chodzi o specjalną taryfę energetyczną, dzięki której zakup i instalacja pompy ciepła będzie się kalkulować i bilansować nawet w kilkuletniej perspektywie. Inaczej pompy będą postrzegane jako wybór tylko dla najbardziej zamożnych, ich udział w programie Czyste Powietrze dalej będzie spadać, a Polacy gremialnie znowu zaczną kochać gaz. Ten jest już na poziomach cenowych z maja 2021 r., kiedy Gazprom dopiero co zaczynał manipulować swoimi dostawami.
Nic więc dziwnego, że Polacy wybierają coraz tańszy gaz niż droższy prąd, który ma w tym roku jeszcze dodatkowo zdrożeć. Ale być może, że w drugiej połowie roku coś się zmieni. Wtedy bowiem powitać mamy zupełnie nową taryfę energetyczną, co - jak przekonuje szefowa resortu klimatu i środowiska - mogłoby też równoważyć przyszły wzrost cen prądu. Na razie szczegółów brak, ale pojawiły się domysły, że być może chodzi właśnie o specjalne taryfy dla użytkowników pomp ciepła.