Zamiast dopłat – bałagan. Czyste Powietrze w rozsypce
Bardzo smutne siódme urodziny programu Czyste Powietrze. Nie dość, że nie poradzono sobie z wcześniejszymi błędami, to w dodatku pojawiają się nowe. Liczba składanych wniosków szura po dnie.

Program Czyste Powietrze uruchomiono we wrześniu 2018 r. Wtedy mówiono, że na ten system dopłat do wymiany węglowych kopciuchów przeznaczy się 103 mld zł w 10 lat. Ale na razie, po siedmiu latach, jesteśmy bardzo daleko od tych liczb. Do tej pory wypłacono raptem ponad 18 mld zł. To jakieś 17,5 proc. założonego budżetu. Niestety, z popularnością programu Czyste Powietrze jest coraz gorzej, o czym najlepiej świadczy liczba składanych tygodniowo wniosków. Od ponad miesiąca nie potrafi przekroczyć granicy 1500. W tygodniu od 4 do 10 października (ostatnie dostępne dane) było ich 1432. Co gorsza: zarówno Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ), jak też Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) zachowują się tak, jakby żadnego problemu nie było.
Najgorzej, jak administracja państwowa żyje sama dla siebie - komentuje na YouTube Piotr Woźny, współtwórca programu Czyste Powietrze i były szef NFOŚiGW.
Czyste Powietrze jak czeski film: nikt nic nie wie
Błędów po stronie programu Czyste Powietrze jest całkiem sporo. To nie tylko cały czas zaległości w wypłatach pieniędzy, ale też brak jednego systemu informatycznego, czy oddzielne działanie, bez integracji, systemów wojewódzkich funduszy ochrony środowiska z bazą Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Dlatego Piotr Woźny rozpocząłby naprawę programu Czyste Powietrze w pierwszej kolejności od rzetelnej informacji.
Radzę grę w otwarte karty i przedstawienie bardzo precyzyjnej informacji, jak wygląda obecna sytuacja programu - uważa Piotr Woźny, który podkreśla, że jedną z bolączek Czystego Powietrza jest fatalna sprawozdawczość.
Komunikacja rzeczywiście leży na deskach. Na przykład ostatnie dane dotyczące najczęściej wnioskowanych źródeł ciepła są z lipca br. Zagadką dalej pozostaje kwota zaległości z rozpoznawanych wniosków. Nie wiadomo też, ile zostało w ogóle w kasie pieniędzy na wypłaty i jaki jest pomysł na zorganizowanie później finansowania. Piotr Woźny podkreśla, że wcześniej program Czyste Powietrze był dla przedsiębiorców z rynku termomodernizacyjnego w naszym kraju swoistym wyznacznikiem trendów i sygnałem mówiącym, jak dla państwa jest ważna ta inicjatywa.
Dzisiaj, będąc takim przedsiębiorcom, miałbym obawy, co do tego, na ile polskie państwo jest zainteresowane, żeby program Czyste Powietrze dalej realizować i jaki jest pomysł na jego kontynuowanie - twierdzi Piotr Woźny.
Zamiatanie pod dywan nic nie daje
Co na to MKiŚ i NFOŚiGW? Milczą i udają, że żadnego problemu nie ma. Wszystko starają się zamieść dobrze pod dywan, jak chociażby ostatnie zamieszanie z listą ZUM. Przypomnijmy: już na początku roku m.in. Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) biła na alarm, że na liście ZUM - która ma być jak filtr jakościowy dla końcowego klienta - znajduje się kilkaset urządzeń o błędnych klasach energetycznych. Odpowiedzialny za listę ZUM Instytut Ochrony Środowiska - Państwowy Instytut Badawczy zawiesił urządzenia z klasami A+++. Ale dalej widnieją tam dziesiątki urządzeń opisanych jako klasy A++, A+ i A, pomimo tego, że nie mają do tego żadnych podstaw prawnych, czy technicznych.
Czy to nie jest klasyczna dezinformacja pod szyldem państwowym? Bo jeśli obywatele mają ufać programom finansowanym z miliardów złotych, to dane w bazie powinny być rzetelne, transparentne i zgodne z prawem UE - nie ma cienia wątpliwości Paweł Lachman, szef PORT PC.
Więcej o Czystym Powietrzu przeczytasz w Bizblog:
Wysłano w tej sprawie już co najmniej kilka listów. Marcin Stoczkiewicz, dyrektor IOŚ-PIB, w marcu 2025 r. obiecywał zorganizowanie w ciągu kilku tygodni na ten temat spotkanie i do tej pory słowa nie dotrzymał. Zamiast tego decydenci programu Czyste Powietrze kolejny raz udają, że nic się nie dzieje i wszystko jest w najlepszym porządku.
Takie błędne oznaczenia nie tylko wprowadzają w błąd beneficjentów, ale też zaburzają konkurencję między technologiami i osłabiają zaufanie do systemu wsparcia - zwraca uwagę w serwisie X Paweł Lachman.