Twoja elektrownia wiatrowa to bubel. Pożałujesz, że postawiłeś ten złom
Pamiętacie zamieszenie z listą ZUM w programie Czyste Powietrze? Za chwilę z podobnym bałaganem możemy mieć do czynienia w programie Moja Elektrownia Wiatrowa. Niestety, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) nie uczy się na własnych błędach.

Pompy ciepła były pierwsze. Oszuści wcisnęli Polakom urządzenia, które zamiast oszczędności przyniosły jeszcze wyższe rachunki za prąd. To dlatego uruchomiono listę ZUM. Dzięki niej każdy może wybrać odpowiednie i sprawdzone źródło ciepła, z wymaganymi certyfikatami. Ale później wyszło na to, że na tej liście ZUM są też kotły na pellet z możliwością instalacji tzw. rusztu awaryjnego, co pozwala spalać opał najgorszej jakości. Zaczęła się seria zawieszania tych pieców na liście ZUM, odwoływania się producentów i ich odwieszania. Polacy zainteresowani wymianą źródła ciepła w swoim domu znowu nie wiedzieli, na czym stoją.
NFOŚiGW niewiele z tej lekcji wyniósł. Podobny bałagan mamy w dopłatach do przydomowych wiatraków w programie Moja Elektrownia Wiatrowa.
Przydomowe wiatraki bez kontroli
Pojawia się coraz więcej głosów, że przydomowe wiatraki stawianie m.in. z pieniędzy pozyskanych z programu Moja Elektrownia Wiatrowa są fatalnej jakości. Znaki zapytania mają pojawiać się szczególnie w przypadku ich rzeczywistej mocy i rzetelności ich weryfikacji. Być może to jest główna przyczyna dosyć ślamazarnego tempa programu, który od uruchomienia w połowie czerwca 2024 r. miał na koniec września 2025 r. raptem 2242 złożone wnioski, z czego w 1047 przypadkach wypłacono dotację. Ale NFOŚiGW żadnego zagrożenia nie widzi.
Do NFOŚiGW nie docierają bezpośrednio głosy z branży dotyczące jakości dotowanych urządzeń. Należy podkreślić, że NFOŚIGW podejmuje szereg działań mających na celu zapewnienie wysokich standardów technicznych, aby ograniczyć ryzyko finansowania urządzeń niespełniających deklarowanych parametrów. Wprowadzono dodatkowe procedury kontrolne, obejmujące dokumentację techniczną, jak i fizyczne oględziny instalacji - przekonuje Fundusz.
Więcej o wiatrakach przeczytasz w Bizblog:
Przedstawiciele z branży podkreślają, że nie tylko nie ma pilnującej kryteriów technicznych listy ZUM. W programie Moja Elektrownia Wiatrowa nie ma nawet założeń dotyczących wymaganej wysokości montażu, czy minimalnych parametrów mocy przy danej prędkości wiatru. Pojawia się więc znowu ryzyko, że na żer wyjdą oszuści, a zaufanie do dotacji do wiatraków poleci na łeb i szyję, tak jak ma to miejsce w przypadku Czystego Powietrza, gdzie liczba tygodniowych wniosków cały czas jest na kiepskim poziomie. W tygodniu od 27 września do 3 października było ich raptem 1518. Ale NFOŚiGW nie uczy się na własnych błędach i niczego nie zamierza zmieniać.
Obecnie przydomowe turbiny wiatrowe nie znajdują się na Liście Zielonych Urządzeń i Materiałów (ZUM) i nie są planowane do jej włączenia w najbliższym czasie. W przypadku turbin wiatrowych ich włączenie do listy wymagałoby stworzenia odrębnych procedur certyfikacyjnych, co obecnie nie jest przewidziane przez NFOŚiGW - przekonuje NFOŚiGW.
Pieniądze na turbiny i magazyny energii
Program Moja Elektrownia Wiatrowa jest wsparciem finansowym skierowanym do właścicieli budynków lub lokali mieszkalnych, obejmującym zakup i montaż przydomowych wiatraków oraz ewentualnie także magazynu energii elektrycznej. W ten sposób można otrzymać dotację do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, nie więcej niż 30 tys. zł na jedną współfinansowaną mikroinstalację wiatrową o zainstalowanej mocy elektrycznej nie mniejszej niż 1 kW oraz nie większej niż 20 kW, ale nie więcej niż 5 tys. zł/1 kW.
Możliwe jest również dofinansowanie w formie dotacji do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, nie więcej niż 17 tys. zł na jeden magazyn energii elektrycznej – akumulator o pojemności minimalnej 2 kWh, lecz nie więcej niż 6 tys. zł/1 kWh. Budżet programu, realizowany ze środków Funduszu Modernizacyjnego, wynosi od 400 mln zł. Nabór wniosków odbywa się do końca 2028 r. lub do wyczerpania przyznanych na ten cel środków.