Prawie 40 proc. Polaków uważa, że są sytuacje, gdy mamy prawo nie oddawać pożyczonych pieniędzy od innej osoby. Jednocześnie prawie każdy z nas uważa, że gdy ktoś spóźnia się ze zwrotem długu, trzeba mu o tym przypomnieć. Takie dość przykre wyniki przynosi najnowsze badanie „Etyka płatnicza w ocenie konsumentów” przeprowadzone na zlecenie firmy Kaczmarski Inkasso.
„Na biednego nie trafiło” albo „ale to tylko 50 zł” – tak wielu z nas tłumaczy sobie lub wierzycielowi, dlaczego nie oddaje pożyczonych pieniędzy, ale pretekstów potrafimy wymyślić więcej. Wskazujemy na problemy osobiste, takie jak rozstanie z partnerem czy utratę pracy, ale powodem, by nie oddawać komuś pieniędzy, może być inny, „pilniejszy” wydatek.
Nie oddajemy długów, bo mamy swoje powody
Badanie „Etyka płatnicza w ocenie konsumentów” przeprowadzone w lipcu na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso pokazuje, że wprawdzie trzy czwarte Polaków uważa, że nie istnieje kwota, do której nie trzeba oddawać pieniędzy, ale prawie 7 proc. jest przeciwnego zdania. Co czwarta taka osoba uważa, że można nie zwrócić pożyczonej sumy, jeśli jest to 50 zł lub mniej.
Jeszcze większym powodem do wstydu są wyniki badania dotyczące tego, czy uważamy, że mamy prawo nie oddać w terminie pożyczonych pieniędzy od innej osoby. Aż 38 proc. z nas akceptuje nieoddawanie w terminie pożyczonych pieniędzy innej osobie, a nieco tylko mniej, bo 35 proc. uważa, że można nie rozliczyć się na czas z firmą lub instytucją.
Badanie wykazało, że najpopularniejszym pretekstem do nieoddawania pieniędzy są problemy osobiste, takie jak poważna choroba, rozstanie z partnerem czy śmierć bliskiej osoby. Na takie „okoliczności łagodzące” wskazały trzy czwarte osób, które uważają, że czasem długu można nie spłacić. Wystarczającym powodem dla wielu osób jest też brak pieniędzy spowodowany utratą pracy, pojawienie się innego, pilnego wydatku, czy konieczność opłacenia innych zobowiązań, takich jak rachunki za prąd czy raty kredytu. Niektórzy potrafią się wytłumaczyć nawet wyjazdem na wakacje czy... okazyjnym zakupem jakiegoś sprzętu.
Więcej o finansach osobistych przeczytacie w tych tekstach:
Niestety deklaracje o konieczności zwracania pożyczonych pieniędzy nie zawsze mają pokrycie w rzeczywistości. Nasze wieloletnie doświadczenie w odzyskiwaniu należności pokazuje, że choć konsumenci uważają zadłużanie się za niewłaściwe, to brną w zaciąganie kolejnych zobowiązań finansowych, wiedząc, że nie będą w stanie ich spłacić – mówi Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Jak wyjaśnia, dotyczy to szczególnie zakupów ratalnych, które są dostępne niemal od ręki, a refleksja, z czego klient będzie opłacał raty za sprzęt elektroniczny, przychodzi zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy pracownicy firmy windykacyjnej dzwonią, aby w imieniu wierzyciela upomnieć się o zwrot długu. Kostecki przyznaje, że zdarza się też, że ktoś przeoczy termin zapłaty jednej czy kilku rat bądź faktur za abonament telefoniczny i jego zaległości trafiają do windykacji, ale zwraca uwagę, że takie osoby zwykle sprawnie regulują należność, aby uwolnić się od długu.
Etyka płatnicza na dnie
Niestety nasz luźny stosunek do kwestii finansowych nie ujawnia się tylko wtedy, gdy musimy oddać pożyczone pieniądze. Kredyt Inkasso wskazuje, że niemal co trzeci konsument uważa, że można nie zwrócić uwagi kasjerowi, gdy pomyli się on na swoją niekorzyść przy wydawaniu reszty, a 5 proc. takich osób twierdzi nawet, że jest to akceptowalne w każdej sytuacji. Takie same wskazania widać, kiedy respondenci zostali zapytani o to, czy można przymknąć oko na wykonywanie pracy „na czarno”, aby uniknąć ściągnięcia długu z pensji.
Inne przykłady akceptacji dla nieuczciwości? Aż 35 proc. konsumentów nie widzi niczego złego w zawyżeniu wartości szkody podczas ubiegania się o odszkodowanie, a jedna czwarta badanych Polaków nie odesłałaby do sklepu towaru, jeśli przez pomyłkę dostaliśmy lepszy, niż ten, który zamówiliśmy.
Największe przyzwolenie wśród badanych zyskało zatajenie informacji przed bankiem, które uniemożliwiłyby zaciągnięcie kredytu. Taką postawę aprobuje aż 47 proc. osób – czytamy w raporcie Kredyt Inkasso.