Inflacja i powszechna drożyzna, zweryfikowały siłę nabywczą Polaków. Wielu zaciska pasa, szukając oszczędności. Obecne warunki ekonomiczne stwarzają okazję do sprawdzenia, jak rodacy rozumieją moralność płatniczą i jaką rolę odgrywa ona w ich życiu. Etyka płatnicza dla wielu z nas oznacza regulowanie rachunków w terminie. Jednak są Polacy, którzy pożyczyli gotówkę od rodziny lub znajomych, zakłada, że nigdy jej nie zwróci. Według danych Krajowego Rejestru Długów, zaległości konsumentów wynoszą obecnie 45,4 mld zł.
Jak pokazuje badanie „Etyka płatnicza w ocenie konsumentów”, przeprowadzone przez IMAS International na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, niemal wszyscy Polacy uważają uczciwość finansową za istotny aspekt, przy czym bardzo ważna jest ona dla dwie trzecie respondentów. Szczególnie mocno wyczulone na kwestię obowiązku płacenia w terminie są seniorzy powyżej 65 roku życia. W tym gronie silne jest poczucie godności oraz znacznie mniejszy niż w innych grupach wiekowych konsumpcjonizm.
Co to jest etyka płatnicza i jak jej przestrzegać?
Eksperci twierdzą, że dwie trzecie konsumentów definiuje etykę płatniczą jako terminowe regulowanie rachunków, a 61 proc. zwrot pożyczonych pieniędzy na czas. A jednak jak pokazują dane Krajowego Rejestru Długów, zaległości Polaków wynoszą obecnie 45,4 mld zł i dotyczy 2,3 mln osób. Średnie zadłużenie sięga 19,2 tys. zł. Składają się na to m.in. niezapłacone raty kredytów bankowych i pożyczek oraz nieuregulowane rachunki za czynsz, prąd, gaz, telefon, telewizję czy Internet.
W opinii rodaków moralność płatnicza, to również unikanie zaciągania zobowiązań finansowych, jeśli wiemy, że nie będziemy ich w stanie spłacić. Tak uważa niemal połowa z nich. Z kolei dla 43 proc. badanych etyka to powstrzymanie się od kupowania towarów lub usług wiedząc, że nie uda się za nie zapłacić w terminie.
Wysokie notowania ma także dokładne zapoznawanie się z warunkami zaciągnięcia i spłaty zobowiązań finansowych, to aż 42 proc. wskazań. Z kolei 41 proc. rodaków uważa, że etyczne jest poinformowanie osób lub instytucji, od których pożyczyliśmy pieniądze, o możliwym opóźnieniu w zwrocie - uważają eksperci.
Zbyt lekkie podejście do zobowiązań ma wpływ na terminowość spłaty
Z badania Kaczmarski Inkasso wynika, że 71 proc. konsumentów zaciągnęło już kiedyś zobowiązanie finansowe, np. kredyt, pożyczkę, zakup na raty, umowę abonamentową na telefon. Najniższy odsetek jest wśród osób najmłodszych do 25 roku życia, co jest zrozumiałe, gdyż ta grupa nie bierze jeszcze kredytów na mieszkanie czy samochód, a najczęściej kupuje smartfony i sprzęt elektroniczny na raty.
Niemal 60 proc. respondentów zawsze zapoznaje się z warunkami wzięcia i spłaty zobowiązania, a 1/4 robi to często. Mniej rozważnie zachowuje się 13 proc., sprawdzając je tylko czasami, a 2 proc. przyznaje, że w ogóle tego nie robi.
Prawie 2/3 Polaków zawsze przeprowadza kalkulację spłaty, zanim zdecyduje się na podpisanie umowy kredytowej, pożyczkowej, abonamentowej czy zakup ratalny, a co 4. robi to regularnie, za to 8 proc. sporadycznie. Tylko 5 proc. nigdy nie wykonuje obliczeń.
Niestety ta niefrasobliwa postawa dość często przekłada się na późniejsze zadłużenie. Z doświadczenia w odzyskiwaniu należności na rzecz banków, firm pożyczkowych i telekomów wiemy, że wielu klientów decyduje się na zaciągnięcie zobowiązań finansowych, zwłaszcza na zakupy ratalne, pod wpływem chwili, bez obliczenia, czy będą mieli z czego je spłacić – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
I dodaje, że to szybka droga do spirali zadłużenia. Wyjście na prostą nie jest łatwe, bo przecież codzienne życie też kosztuje. Dlatego rola negocjatorów z firmy windykacyjnej polega na ułożeniu takiego planu działania, aby dłużnik mógł spłacać zaległości i jednocześnie normalnie funkcjonować.
Według najnowszych danych GUS średnie wynagrodzenie w II kwartale tego roku wyniosło 7364 zł brutto, co daje 5076 zł netto. Biorąc pod uwagę wysokość przeciętnego zadłużenia, które sięga 19,2 tys. zł, statystyczny Polak musiałby pracować na spłatę zaległości 3 miesiące i 7 dni i to pod warunkiem, że wszystko przeznaczy na uregulowanie zobowiązań. Widać więc, że prościej jest unikać nadmiernych wydatków niż głowić się później, jak zapanować nad domowym budżetem.
Problemy osobiste to najczęstsze usprawiedliwienie niepłacenia zobowiązań
Jak wskazuje badanie, wśród osób, które zaciągnęły zobowiązania finansowe, 6 proc. przyznaje, że wiele razy nie oddało pieniędzy w wyznaczonym terminie, a 14 proc. nie zrobiło tego kilka razy. Z kolei 61 proc. deklaruje, że nigdy nie dopuściło do takiej sytuacji.
Tymczasem co trzeci Polak uważa, że istnieją sytuacje, które usprawiedliwiają nieoddanie pieniędzy na czas innej osobie lub firmie. Zdaniem trzech czwartych z nich są to problemy osobiste, jak choroba czy rozstanie z partnerem, ale dla 7,5 proc. taką wymówką jest przebywanie w podróży lub na wakacjach. Wysokie miejsce w tej hierarchii zajmuje także brak pieniędzy spowodowany koniecznością pokrycia innego pilnego wydatku, np. leczenia czy naprawy sprzętu ok. 44 proc., ale dla 22 proc. pretekstem są także niskie zarobki.
Badanie ujawniło, że 14 proc. rodaków, którzy pożyczyli pieniądze od rodziny lub znajomych, zakłada, że może ich nigdy nie zwrócić. Częściej taką opcję biorą pod uwagę mężczyźni (18 proc.) niż kobiety (11 proc.), a także osoby młodsze. Im wyższy wiek respondenta, tym mniejszy odsetek takich przypadków – wśród najmłodszych jest to 27 proc., a w grupie najstarszych zaledwie 7 proc.
Pokrzepiające jest jednak to, że trzy czwarte badanych Polaków uważa, że nieoddawanie pieniędzy jest nieakceptowalne.
Dla wielu osób zwrot pieniędzy to sprawa honoru, ale nasza wieloletnia praktyka w odzyskiwaniu należności wskazuje na inną dominującą postawę. Są konsumenci, którzy kupują na raty telewizor bądź smartfon z założeniem, że nie zamierzają za nie płacić. Nasi negocjatorzy słyszą wówczas w rozmowie z nimi, że to problem banku, który udzielił kredytu, a nie ich. Dopiero negocjatorzy uświadamiają im, że muszą wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje – podsumowuje Jakub Kostecki.
Kostecki tłumaczy też, że badanie odzwierciedla te spostrzeżenia, bo aż 14 procent ankietowanych osób zakłada, że może nie oddać pożyczonych pieniędzy. Dotyczy to wprawdzie zaciągania zobowiązań u rodziny i znajomych, ale obserwujemy, że ta postawa ma przełożenie na spłatę rat kredytu, pożyczek czy abonamentów. Społeczne przyzwolenie na nadużycia w finansach jest niestety wysokie.