REKLAMA

Hiszpania planuje 100-proc. podatek od nieruchomości. Ma zaboleć obcokrajowców

Hiszpania zamierza iść na wojnę z osobami, które kupują nieruchomości w ich kraju. Tamtejszy rząd planuje wprowadzić aż 100-proc. podatek, aby ukrócić zapędy inwestorów, bo mieszkania mają być do mieszkania, a nie do zarabiania.

Hiszpania planuje 100-proc. podatek od nieruchomości. Ma zaboleć obcokrajowców
REKLAMA

Zacznijmy od tego, że Hiszpania zmaga się z kryzysem mieszkaniowym: brakuje tam nawet 3,5 miliona tanich mieszkań dla obywateli tego kraju, w 2024 r. ceny nieruchomości wzrosły średnio o ok. 8 proc., a nowy rok nie zapowiada się lepiej. Tymczasem trwa tam boom inwestycyjny wśród obcokrajowców, którzy zgodnie z danymi ministerstwa ds. mieszkalnictwa kupują już niemal co piąte mieszkanie w tym kraju. Wśród nabywców dominują Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi i Marokańczycy, ale po wybuchu wojny w Ukrainie w tym gronie coraz częściej znajdują się Polacy czy Ukraińcy.

REKLAMA

Dlatego Hiszpański rząd postanowił uderzyć pięścią w stół i zadać cios zwłaszcza inwestorom, którzy nie mieszkają w kupionych nieruchomościach, ale na nich zarabiają.

100-proc. podatek od zakupu nieruchomości w Hiszpanii

Premier Hiszpanii Pedro Sánchez problemy mieszkaniowe rodaków wziął sobie do serca i zamierza przestraszyć inwestorów, nakładając 100-proc. podatek od nieruchomości. Ale spokojnie - nie wszyscy obcokrajowcy znajdą się w tym worku, a Polacy mogą planować swoje zakupy na Półwyspie Iberyjskim bez zmartwień, bo słona danina ma objąć nieruchomości kupowane jedynie przez osoby, które nie są rezydentami Unii Europejskiej. Jak już wcześniej wspomniałam, w czołówce kupujących nieruchomości w Hiszpanii są np. Brytyjczycy, ale spoza UE mieszkania w Hiszpanii chętnie nabywają również obywatele Maroka, Meksyku, Wenezueli, Kolumbii czy Peru. Jak podliczył premier Hiszpanii, w 2023 r. obywatele krajów spoza UE mieli wykupić 27 tys. nieruchomości, ale tylko po to, by na nich zarabiać, a nie mieszkać.

Zachód stoi przed decydującym wyzwaniem: nie stać się społeczeństwem podzielonym na dwie klasy: bogatych właścicieli ziemskich i biednych dzierżawców – powiedział Sánchez cytowany przez BBC.

I uznał, że „to niesprawiedliwe, że osoby wynajmujące krótkoterminowo trzy, cztery lub pięć mieszkań płacą niższe podatki niż hotele”.

Póki co jeszcze nie znane są szczegóły nowego planu hiszpańskiego rządu.

Więcej o najmie krótkoterminowym przeczytasz na Bizblog.pl:

Nie tylko Hiszpania ma problem z najmem krótkoterminowym

Również polski rząd pochylił się nad sprawą najmu krótkoterminowego i zamierza wprowadzić rejestr takich mieszkań, a także obowiązek uzyskania zgody wspólnoty mieszkaniowej na prowadzenie takiej działalności. Projektem ustawy przygotowuje Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Z kolei, jak argumentowała minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, najem krótkoterminowy przyczynia się do wzrostu cen wynajmu i spadku dostępności mieszkań. I wskazała, że w samej Warszawie na 100 nowo oddanych mieszkań, przypada 20 nowych ofert Airbnb, a od 2020 r. liczba ofert najmu krótkoterminowego wzrosła o 30 proc.

Ograniczmy najem krótkoterminowy typu airbnb. Mieszkania nie służą do osiągania szybkich zysków. Są miejscem do życia – zaapelowała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

REKLAMA

Jak widać, nie tylko Hiszpania zmaga się z plagą najmu przez platformy typu Airbnb czy Booking. Dane Eurostatu wskazują, że Polska znalazła się w czołówce najmu wakacyjnego. W III kw. 2023 r. najpopularniejsze w okresie wakacyjnym (lipiec-wrzesień) jeśli chodzi o najem krótkoterminowy za pośrednictwem platform online były kolejno: Malta, Niemcy, Francja, Litwa i Polska. Hiszpania zajęła dopiero 12. miejsce w zestawieniu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA