Wódka droższa o 4 zł. Politycy martwią się o zdrowie Polaków
Co dalej z wysokością akcyzy na alkohol? Przyjęta przez Senat nowelizacja zakłada przyspieszenie względem wcześniejszej tzw. akcyzowej mapy drogowej. Ale ciągle nie wiadomo, czy znajdzie się pod nią podpis prezydenta Karola Nawrockiego.
Ponad 4 lata temu, pod koniec października 2021 r., Sejm przyjął tzw. akcyzową mapę drogową, zgodnie z którą do 2027 r. akcyza na alkohol miała rosnąć co roku o 5 proc. Ale, że skala spożycia procentów w Polsce jest cały czas ogromna (w 2024 r. na zakup alkoholu mieliśmy wydać ponad 50 mld zł), to bardzo chętnie w tym kierunku zerka Ministerstwo Finansów, będące pod coraz większą presją zadłużenia Skarbu Państwa. I sygnał o podwyższeniu akcyzy poszedł już pod koniec sierpnia. Rzecz jasna oficjalnie chodzi o nasze zdrowie.
To potrzeba przeciwdziałania szkodliwemu wpływowi alkoholu na zdrowie Polaków - tłumaczył resort finansów, wchodząc przy okazji na szczyt hipokryzji.
Bo wychodzi na to - idąc logiką Ministerstwa Finansów - że jak coś jest szkodliwe, to wcale nie należy tego czegoś wycofywać z obrotu, tylko podnieść cenę, żeby ludzie dalej sobie szkodzili i płacili za to więcej.
Akcyza na alkohol ma być wyższa
Ministerstwo Finansów chce, żeby akcyza na alkohol spuchła 0 15 proc. już w 2026 r. i o kolejne 10 proc. w 2027 r. Jak takie przyspieszenie wpłynęłoby na ceny w sklepach? Zdaniem resortu pół litra wódki z nową akcyzą byłoby o 3 zł droższe i kosztowałoby blisko 35 zł, w przypadku zaś butelki piwa podwyżka byłaby na poziomie 16 groszy.
Nieco inne wyliczenia przedstawia branża alkoholowa. Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZPPPS) mówi o wódce droższej o 4 zł. Ale takie działania spowodują nie tylko znaczny wzrost cen, ale również spadek legalnej sprzedaży i wzrost niekontrolowanego obrotu alkoholem. Bo konsumpcja, jak przekonuje ZPPPS, przesunie się do tzw. szarej strefy, która już dzisiaj szacowana jest na 18 mln litrów rocznie, co oznacza stratę dla budżetu państwa w wysokości 1,3 mld zł oraz ogromne ryzyko dla zdrowia konsumentów.
Nagłe zmiany podatkowe i regulacyjne mogą nie przynieść oczekiwanych efektów ani fiskalnych, ani w zakresie zdrowia publicznego. Ryzykujemy jeszcze większym niż obecnie przesuwaniem konsumpcji do szarej strefy i wzrostem obrotów w handlu nielegalnymi produktami alkoholowymi. Straci na tym budżet państwa i zdrowie Polaków - uważa Karol Stec, Prezes Zarządu ZPPPS.
Chodzi o pieniądze i zysk polityczny
Ale nic nie jest jeszcze przesadzone. Bo tak jak o zdrowie Polaków troszczy się Ministerstwo Finansów i przemysł spirytusowy, tak też priorytetem jest to także dla prezydenta Karola Nawrockiego, który już wcześniej jednoznacznie dał do zrozumienia, co myśli o wyższej akcyzie na alkohol.
Nie pozwolę, by pod pozorem troski o zdrowie Polaków sięgano głębiej do ich kieszeni - zapowiadał prezydent Nawrocki już kilka miesięcy temu.
Więcej o akcyzie przeczytasz w Bizblog:
Jest jeszcze drugie dno tej sprawy, oprócz tak priorytetowo traktowanego przez wszystkich zdrowia Polaków. Chodzi o finansową wymianę ciosów miedzy rządem a Kancelarią Prezydenta. Resort finansów wylicza, że podwyżka akcyzy przyniosłaby dodatkowe wpływy do budżetu państwa na poziomie 1,96 mld zł.
Taki plaster na podziurawiony budżet musi być w cenie. Kancelaria Prezydenta doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Tymczasem przez legislacyjne sito przeszła poprawka do projektu budżetu na 2026 r., która obniża wydatku m.in. Kancelarii Prezydenta RP o ponad 12,75 mln zł. Zawetowanie wyższej akcyzy na alkohol mogłoby być wiec traktowane jako cios odwetowy.
