REKLAMA

Górnictwo walczy o przetrwanie, górnicy o podwyżki. Czego nie rozumiecie?

Polskie górnictwo jest w fatalnej sytuacji. Produkcja węgla szoruje po dnie. A przy okazji na branżę wydobywczą coraz bardziej krzywym okiem patrzą ubezpieczyciele. W Sejmie procedowana jest już nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, ale jej los nie jest wcale przesądzony. A górnicy? Z Polskiej Grupy Górniczej (PGG) wnioskują o wzrost wskaźnika wynagrodzeń na 2024 r.

gornicy-PGG-Tauron-rzad
REKLAMA

Miała być notyfikacja Komisji Europejskiej umowy społecznej z górnikami, potem premier Mateusz Morawiecki obiecywał wzrost krajowego wydobycia, a na koniec Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) miała po niektórych spółkach wydobywczych posprzątać aktywa węglowe, co miało im pozwolić na zielony oddech. Takie były plany, a jak jest? Niestety, polskie górnictwo jest na finansowym dnie. 

REKLAMA

Umowa społeczna nie jest notyfikowana przez Brukselę, rodzima produkcja węgla runęła. W tym roku wydobycie przekroczyło miesięcznie 4 mln ton tyko trzy razy: w styczniu, marcu i we wrześniu. A NABE na razie nawet nie powstała. Do tego doszedł rekordowy (20,2 mln t) import węgla, przez co elektrownie przestały odbierać opał z polskich kopalni. Ale górnicy wspominają jeszcze o jednym. Bogusław Hutek, szef „S” górników, w rozmowie z serwisem górniczej „Solidarności” zwraca uwagę na cenę węgla.

W 2022 r., po nałożeniu embarga na węgiel z Rosji, ceny węgla wzrosły bardzo mocno i kształtowały się na poziomie ponad 200 dolarów za tonę, dochodząc momentami do 300 dolarów za tonę. W tym czasie polskie spółki węglowe sprzedawały węgiel energetyce, zgodnie z umowami, po 70 dolarów za tonę. Policzmy. Różnica w złotówkach pomiędzy ceną, w jakiej sprzedawaliśmy węgiel spółkom energetycznym a ceną referencyjną węgla na świecie wyznaczaną przez indeks ARA, wyniosła mniej więcej 1000 zł na każdej tonie - wylicza Hutek.

Na tych zasadach PGG sprzedała polskiej energetyce ponad 14 mln t węgla. Hutek przekonuje, że jakby spółka wtedy sprzedawała węgiel po cenach rynkowych, jej przychód zwiększyłby się o 14 mld zł.

Nie zarobiliśmy 14 mld zł, bo ceny zostały zamrożone, dzięki czemu energia w Polsce nie zdrożała aż tak jak w Europie Zachodniej. Te 14 mld zł zostało w spółkach energetycznych i w budżecie państwa - przekonuje szef górniczej „Solidarności”.

Górnictwo na dnie, znowu trzeba rzucać finansowe koło ratunkowe

I właśnie to ma być główną przyczyną obecnego deficytu spółek węglowych. W sumie PGG, Tauron Wydobycie i Węglokoks Kraj potrzebują 7 mld zł, z czego zdecydowanie najwięcej, bo aż 5,5 mld zł PGG. Projekt nowelizacji zakłada wydłużenie terminu zawieszenia spłaty zaległości względem ZUS i PFR do końca 2025 r. Dodatkowo te trzy spółki byłyby też zwolnione z obowiązkowych wpłat do skarbówki zaliczek na poczet podatku CIT. Uregulowanie należnego podatku następowałoby do końca trzeciego miesiąca następnego roku, bez wcześniejszych zaliczek. 

Więcej o górnictwie przeczytasz na Spider’s Web:

Brak uchwalenia tych zapisów może doprowadzić do upadku PGG - przestrzega w social mediach Marek Wesoły, wiceminister aktywów państwowych.

W rozmowie telefonicznej z Radiem Katowice urzędnik dodatkowo podkreśla, że obecny rząd nie zostawia niczego następcom i przygotowuje montaż finansowy pomocy górniczym spółkom. Projektem nowelizacji zajęły się już połączone sejmowe komisje: ds. klimatu i aktywów państwowych oraz finansów publicznych. Niestety nowej ustawy górniczej wciąż nie ma w porządku obrad Sejmu. 

Lepiej ratować pracowników, a nie kopalnie

Ale wcale nie jest tak, że wszyscy jednym głosem opowiadają się za tą nowelizacją górniczych przepisów. Nie brakuje też ekspertów, którzy twierdzą, że w ten sposób nasza energetyka robi dwa kroki w tył.

Pomoc dla branży górniczej na odchodne rządu PiS to działanie skrajnie nieodpowiedzialne. Zamiast uruchomić na szybko wsparcie na rzecz odchodzenia z zawodu bezpośrednio dla pracowników, ustępujący rząd zamierza przekazać bezwarunkową pomoc spółkom górniczym. Ratujmy pracowników, a nie kopalnie - uważa Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat i ekspert ds. sprawiedliwej transformacji.

Z kolei Krzysztof Bocian, analityk WiseEuropa, zwraca uwagę, że w sektorze górniczym jest coraz mniej zatrudnionych, coraz mniejsze wydobycie, którego też zwiększają się ciągle koszta. 

Efekt jest taki, że w szybkim tempie spada jego efektywność. W 2015 r. średnie wydobycie na osobę zatrudnioną w sektorze to było 72 tony, w 2022 roku dla PGG to już tylko 53 tony, a w maju obecnego 2023 r. 47 ton. W Polsce do wydobycia 1 ton węgla potrzeba ponad 2,5-razy więcej górników niż średnio na świecie i aż 10-krotnie więcej niż w USA czy Australii - twierdzi.

Ale pensje górników nie będą czekać na tę nowelizację

Górnicy jednak wydają się być spokojni o losy tej nowelizacji. I w tzw. międzyczasie postanowili zadbać o swoje przyszłoroczne zarobki. Przedstawiciele Pomocniczego Komitetu Sterującego (w skład którego wchodzą szefowie największych central związkowych działających w spółce) zawnioskowali do zarządu PGG w sprawie podniesienia wskaźnika wynagrodzeń na 2024 r. o wartość inflacji plus jeden punkt procentowy.

To daje pewność, że pracownik finansowo nie straci - komentuje Bogusław Hutek.

REKLAMA

Zdaniem związkowców przyjęty wcześniej wskaźnik na poziomie 3,4 proc. nie zrekompensuje wysokości inflacji. Dlatego chcą rozmów z zarządem PGG. 

Nie chcemy dopuścić do tego, by ta wartość spadła, a tak by się stało, gdybyśmy pozostawili wskaźnik bez zmian - przekonuje Hutek.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA