Wrócimy do importu węgla z Rosji? Szokująca sytuacja
W zeszłoroczne wakacje letnie premier Mateusz Morawiecki, chcąc uspokoić nastroje po wejściu w życie embarga na rosyjski opał, obiecał szybkie zwiększenie rodzimego wydobycia. Teraz, po blisko półtora roku, widać jak bardzo szef rządu minął się wtedy z prawdą. Produkcja jest na dnie, rosną zapasy przy kopalniach, a import węgla bije rekordy. Co gorsza, zdaniem Tomasza Rogali, szefa PGG, mniejsze wydobycie krajowe nie przekłada się wcale na mniejsze zużycie węgla i większe zastosowanie OZE.
Sławomir Wołyniec, Prezes Zarządu V-PROJECT S.A, w rozmowie z Bizblog.pl szacuje, że import węgla w okresie od stycznia do lipca 2023 r. wzrósł o ok 64 proc. r/r do ok. 12,5 mln ton. Zachowanie tego tempa do końca roku grozi pobiciem rekordu. Poprzednie najwyższe wyniki pochodzą z 2018 r., kiedy za granicą kupiliśmy w sumie 19,86 mln ton węgla, z czego lwia część, czyli prawie 13,5 mln t pochodziła z Rosji. W 2022 r. kiedy zaimportowaliśmy 20,2 mln t węgla. Przy obecnej dynamice na koniec 2023 r. znów możemy przebić 20 mln ton. Zdaniem górników winny takiej sytuacji jest tylko jeden.
Skrajnie nieodpowiedzialna polityka rządu Morawieckiego doprowadziła do importu węgla, który zalega zwałach powodując wypieranie z rynku węgla pochodzącego z polskich kopalń. Sytuacja kopalń PGG i kopalń Tauron Wydobycie jest krytyczna - nie ma cienia wątpliwości Bogusław Ziętek, szef Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80”.
Import węgla w Polsce idzie na rekord
Związkowcy doskonale zdają sobie sprawę z tego co się dzieje. Interweniowali w rządzie, pisali do szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacka Sasina. Bezskutecznie. A o tym, że polski węgiel coraz bardziej się zwija można przekonać się przeglądając dane dotyczące przykopalnianych zapasów węgla. Jeszcze w marcu 2023 r. było tam raptem 1,73 mln t węgla. W kwietniu to było już 1,93 mln t; w maju - 2,46 mln t, w czerwcu - 3,27 mln t; w lipcu - 3,54 mln t; w sierpniu - 3,8 mln t i we wrześniu - 3,78 mln t. Jednocześnie przez większość część roku produkcja węgla była poniżej 4 mln t.
Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:
Brak odbioru węgla ze strony spółek energetycznych, zmniejsza przychody polskich kopalń i sprawia, że już wkrótce, część z nich będzie musiała wstrzymać produkcję z powodu braku miejsca na jego składowanie - przewiduje Ziętek.
I możliwe, że część tego zagranicznego opału pochodziła z Rosji. W 2022 r. zaimportowaliśmy łącznie 20,2 mln t czarnego złota, z czego ok. 3,2 mln t (niecałe 16 proc.) pochodziło z Kazachstanu. Ten z kolei ma tak naprawdę pochodzić z Rosji, czemu jednak rząd Zjednoczonej Prawicy zaprzecza.
Żaden rosyjski węgiel nie trafia do Polski. Zleciliśmy służbom sprawdzenie tego i na ten moment mamy informację, że jest to węgiel pochodzący z Kazachstanu - przekonuje Piotr Müller, rzecznik rządu.
Mniej węgla krajowego, to wcale nie więcej OZE
Co gorsza, tego polskiego węgla z biegiem lat ma być coraz mniej, a nie więcej. Z kolei import bije kolejne rekordy i nie ma mowy o jego wstrzymaniu, pomimo licznych deklaracji rządu w tej sprawie.
Deklaracje te, podobnie jak wiele innych obietnic PiS-u wobec górnictwa i energetyki okazały się kłamstwem. Rząd Morawieckiego, pomimo różnych progórniczych deklaracji okazał się jednym z najgorszych w historii. Nadmierny import węgla, z jakim mamy do czynienia, to tylko jeden z licznych przykładów skrajnie antygórniczego i antyśląskiego nastawienia tego rządu - nie ma wątpliwości szef „Sierpnia 80”.
Na to, że mniej polskiego węgla wcale nie oznacza automatycznie więcej OZE w miksie energetycznym - zwraca uwagę z kolei Tomasz Rogala, prezes PGG. Szef największej w UE spółki węglowej w trakcie XII Meetingu Gospodarczego Krajowej Izby Gospodarczej „Energetyka jutra: suwerenna, bezpieczna, konkurencyjna” podkreślał, że w ciągu ostatniej dekady jesteśmy świadkami gwałtownego spadku produkcji krajowego węgla: z ok. 64,5 mln t w 2013 r. do ok. 36 mln t w 2023 r. (o 44 proc.).
W tym tempie w ciągu kolejnej dekady produkcja krajowego węgla obniży się do 20 mln ton rocznie. Jednak w rzeczywistości redukcja będzie jeszcze większa, bo kończy się rynek mocy i derogacje dla ciepłownictwa - przewiduje Rogala.
Obecna produkcja węgla już jest o ok. 5 mln ton niższa niż zakładano przez dwoma laty w umowie społecznej, podpisanej pod koniec maja 2021 r. Szef PGG jednocześnie przekonuje, że mniej rodzimego węgla, to wcale nie oznacza jego mniejsze zużycie. Wtedy przecież tę dziurę za każdym razem zasypuje import.
Duża dynamika odejścia od własnego węgla oznacza także, że w krótkim czasie zabraknie mocy produkcyjnych węgla nie tylko dla energetyki, ale również dla ogrzewania domów i dla małych ciepłowni. Chyba, że wrócimy do importu węgla z Rosji, bo stamtąd może zostać dostarczony surowiec odpowiednio przesortowany dla potrzeb sektora komunalnego - stawia sprawę jasno Tomasz Rogala.