Wyznania importera: sprowadzamy węgiel najwyższej jakości. W Polsce takiego nie ma
W 2022 r. pobiliśmy importowy rekord i w sumie z zagranicy sprowadziliśmy 20,2 mln ton węgla. Tylko od stycznia do lipca br. zaimportowaliśmy już 12,5 mln ton. Dawniej takie liczby wprawiały w osłupienie górników, którzy natychmiast straszyli blokadą granic i manifami w Warszawie. Teraz o żadnym górniczym proteście nie usłyszycie. O tym, czy import węgla rzeczywiście jest kulą u nogi polskiego górnictwa rozmawiam z Sławomirem Wołyńcem, szefem V-PROJECT S.A., spółki będącej jednym z dostawców wysokojakościowego węgla kamiennego dla polskiej energetyki zawodowej – dla elektrowni, elektrociepłowni i ciepłowni.
Polscy górnicy bardzo nie lubią importowanego węgla. I trudno im się dziwić. Wtedy przecież kopalnie mniej fedrują, rosną za to zapasy węgla. No i nie ma pretekstu do podwyżek. Nic dziwnego, że jak tylko import węgla niebezpiecznie się zwiększał - górnicza brać podnosiła głos i groziła władzy palcem. Po tym, jak w 2018 r. sprowadziliśmy w sumie z zagranicy 19,68 mln ton węgla (z czego aż 13,47 mln t pochodziło z Rosji), związkowcy górniczy napisali do premiera Morawieckiego, gdzie mu radzili, żeby się opamiętał, bo inaczej górnicy zablokują granice.
W 2022 r. z wolumenem 20,2 mln ton węgla pobiliśmy ten wynik. I najwyraźniej mamy apetyt na więcej. Od stycznia do lipca br. import węgla wyniósł ok. 12,5 mln ton i tym samym był wyższy (rok do roku) o 64 proc. A mimo to górnicy siedzą cicho jak mysz pod miotłą. Dlaczego? Przypomnijmy: w 2021 r. średnia pensja w PGG wyniosła 8 058 zł (brutto). W 2022 r. pod tym względem było znacznie lepiej, bo to średnie uposażenie w największej spółce węglowej w UE wyniosło już 10 744 zł. Mówimy więc o przeciętnym wzroście na poziomie 2 686 zł, czyli o ok. 33 proc.
Związkowcy milczą więc jak zaklęci, dlatego o skali importu węgla i o tym, czy rzeczywiście, jak mawiali dawniej górnicy, demoluje polskie górnictwo, czy to jednak lekka przesada - rozmawiam z jednym z importerów Sławomirem Wołyńcem, prezesem V-PROJECT S.A.
Dlaczego Polska kupuje węgiel za granicą?
Sławomir Wołyniec, Prezes Zarządu V-PROJECT S.A.: Wydobycie węgla kamiennego w Polsce systematycznie spada. W ciągu ostatnich 10 lat zmalało o ponad 25 mln ton. Z prawie 80 mln ton w roku 2012 do nieco ponad 50 mln ton w roku 2022. Z czego 85-77 proc. to węgiel energetyczny, a 15-23 proc. to węgiel koksowy. Mój komentarz w kwestii podjętych decyzji o zmniejszaniu wydobycia krajowego ograniczę jedynie do stwierdzenia, że decyzje, które mogły wydawać się decydentom w pewnych okolicznościach słuszne, jak pokazała sytuacja na rynku krajowym w 2022 r., były przedwczesne.
Import łatał dziury po rosyjskim węglu.
Faktycznie, import uzupełnia braki węgla na rynku krajowym. Węgiel importowany konkurował przez całe dekady z węglem krajowym, ponieważ w zdecydowanej większości pochodzi z kopalń odkrywkowych, których koszty są nieporównywalnie niższe w porównaniu do kosztów górnictwa głębinowego. Mogło wydawać się, że w przypadku niedoborów zawsze można je uzupełnić poprzez zwiększenie importu. Tak się stało, ale odbyło się to olbrzymim kosztem. Jeszcze kilka lat temu ceny miałów węglowych dla energetyki oscylowały w przedziale od 6 do 12 zł/GJ. Jednak w minionym roku ceny transakcyjne węgla importowanego w polskich portach sięgały rekordowych 80 zł/GJ.
Była to sytuacja bezprecedensowa, która nie miała miejsca nigdy wcześniej w historii branży. Myślę, że doświadczenia 2022 r. skłonią do przemyśleń, że decyzje w kwestii pozornych oszczędności na rodzimym górnictwie nie są warte niebosiężnych kosztów uzależnienia sektora energetycznego od dostaw pochodzących z importu, nie wspominając nawet o bezpieczeństwie energetycznym Polski i Polaków.
Związkowcy narzekają, że elektrownie kolejny raz nie kupują polskiego opału, przez co rosną przykopalniane zapasy, jak temu można zapobiec?
W mojej ocenie jest to sytuacja chwilowa, która ma związek z kontraktami zawartymi w roku minionym. Wiele podmiotów handlowych zaangażowało się w ubiegłym roku w import węgla, przez co rynek szybko się nasycił. Polskie elektrownie i elektrociepłownie w zdecydowanej większości spalają węgiel krajowy. Import węgla w okresie od stycznia do lipca 2023 r. wzrósł o ok 64 proc. r/r i wyniósł ok 12,5 mln ton. Na obecną sytuację nadwyżki miałów węglowych na rynku krajowym miała wpływ łagodna zima, a także znaczące zwiększenie produkcji energii z fotowoltaiki oraz farm wiatrowych. Jeśli nadejdzie prawdziwa zima, sytuacja w krótkim czasie powinna się unormować.
Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:
Bardzo koncentrujemy się na rosyjskim opale, a co z tym amerykańskim? Jak w ostatnich latach wyglądał import węgla z USA? Jest na podobnym poziomie, rośnie, maleje?
W 2022 r. do Polski trafiło ok 20 mln ton węgla z importu, z czego ok. 3,4 mln ton pochodziło z RPA, ok. 3,24 mln ton z Australii, ok 3,2 mln ton z Kazachstanu. Dostawy były także realizowane z Kolumbii, Indonezji, Mozambiku, Czech, Ukrainy, Norwegii, Kanady i USA. Węgiel pochodzący z USA ma obecnie marginalny udział. W minionej dekadzie można było zaobserwować wzrost importu węgla amerykańskiego do Polski, ale spadek cen ARA spowodował, że import z innych kierunków stał się bardziej opłacalny. Węgiel pochodzenia amerykańskiego większości odbiorców kojarzy się z wysoką wartością opałową, ale i z bardzo wysokim poziomem zasiarczenia, sięgającym nawet 2,8-3,2 proc. Poziom siarki można zoptymalizować w zakładach przeróbczych poprzez pomieszanie takiego węgla z węglem o niskiej zawartości siarki, pochodzącym na przykład z Kazachstanu, lecz generuje to dodatkowe koszty i nie zawsze jest opłacalne.
Stany Zjednoczone to wielki kraj i można tam znaleźć węgiel o różnych parametrach, ale trzeba liczyć się z dodatkowymi kosztami logistycznymi z głębi lądu do portu transportem kolejowym lub barkami rzecznymi. Obecnie wydobycie węgla w USA wynosi ok 600 mln ton. V-Project SA sprowadziło na początku roku 2023 statek z węglem pochodzenia USA, który był bardzo wysokiej jakości: przykładowo poziom siarki (Sr) wynosił zaledwie 0,6 proc. (Qir 27,2 GJ, Vr30 proc., Ar7 proc., Wtr 8 proc., chlor 0,006 proc.). Zamierzamy kontynuować współpracę z naszym amerykańskim dostawcą, gdy tylko sytuacja na rynku krajowym się ustabilizuje.
W czym ten amerykański węgiel jest lepszy od polskiego?
Kwestia jakości węgla to temat co najmniej na pracę doktorską. Można by o tym wiele pisać. Nie można powiedzieć, że jakiś węgiel jest lepszy lub gorszy. To zależy do czego chcemy go zastosować. Inne parametry węgla będą optymalne dla elektrociepłowni, inne dla elektrowni, a jeszcze inne dla kotłowni przydomowych. Każdy węgiel charakteryzują dziesiątki parametrów i każdy odbiorca ma szereg wymagań odnośnie przedziałów, w których powinna się zmieścić realizowana dostawa węgla. Obecnie V-Project SA uruchamia w Będzinie zakład przeróbczy o zdolności przerobowej ok 700 tys. ton rocznie, w którym będzie optymalizował jakość węgla dla odbiorców do pożądanych parametrów. Można to porównać do szycia garniturów na miarę. Odbiorcy będą usatysfakcjonowani.
Jak Pana zdaniem transformacja energetyczna i odchodzenie od węgla w Polsce wpłynie na import amerykańskiego węgla w kolejnych latach?
Trudno to przewidzieć. Zależy to od wielu czynników. Przede wszystkim od cen węgla na rynkach międzynarodowych. Jeśli będą niskie to z pewnością spowoduje to spadek importu, ponieważ jest cały czas dostępny węgiel z bliżej położonych lokalizacji niż USA, a koszty frachtu i transportu sięgają często poziomu 70-80 proc. finalnej ceny. Jeśli ceny się utrzymają lub wzrosną, możliwy jest wzrost. V-Project SA zamierza kontynuację współpracy z amerykańskim partnerem. Nawet gdyby same koszty były nieco wyższe, to wyznajemy zasadę, że cenę pamięta się o wiele krócej niż jakość.