REKLAMA

Prawie półtora biliona złotych w plecy. Tyle nas będzie kosztować dalszy romans z węglem

W Polsce dyskusja o przyszłości naszego miksu energetycznego dopiero nabiera tempa. Jakie rozwiązanie będzie dla nas, naszych kieszeni i przy okazji też naszego zdrowia optymalne? Jakim kierunkiem będzie podążać transformacja energetyczna? Na te pytania starają się odpowiedzieć analitycy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), którzy w swoim najnowszym raporcie „Scenariusze polskiego miksu energetycznego 2040” prezentują trzy możliwe scenariusze. Jeden jest oparty dalej na węglu, jeden na OZE, a jeden na Polityce Energetycznej Polski do 2040 (PEP2040).

transformacja-energetyczna-wegiel-emisja-CO2-rzad
REKLAMA

Polską transformację energetyczną trzeba w pierwszej kolejności uporządkować. Wszak lądowa energetyka wiatrowa dalej jest blokowana przez przepisy wskazujące na minimalną odległość od zabudowań 700 m. A umowa społeczna z górnikami cały czas nie jest notyfikowana przez Komisję Europejską. Z kolei Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która miała po spółkach wydobywczych posprzątać aktywa węglowe, na razie nie powstała i tak po prawdzie wcale nie jest pewne, czy w ogóle powstanie. Więc przymuszani przez Brukselę wiemy, że od transformacji energetycznej nie uciekniemy, tylko do końca nie wiemy, jak ją zorganizować. Najnowszy raport PIE przedstawia trzy możliwe scenariusze dla naszego miksu energetycznego. 

REKLAMA

Na razie badaliśmy tylko trzy, możliwe że w toku dalszego planu prac nad strategiami energetycznymi będziemy mogli analizować ich więcej - zakłada dr Piotr Arak, dyrektor PIE.

Zostanie przy węglu będzie nas kosztować grubo ponad bilion złotych

Na razie Polska węglem stoi. W ub.r. udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej w naszym kraju wyniósł 69,2 proc. Tylko w pierwszej połowie 2023 r. paliwa kopalne stanowiły 75 proc. polskiego miksu elektroenergetycznego. Sam węgiel – aż 64,8 proc.

Ze względu na ok. 50-letni okres eksploatacji elektrowni węglowych, do 2030 r. – niezależnie od przyjętego scenariusza – konieczne jest wyłączenie około 60 proc. wszystkich mocy węglowych - wskazuje Marcelina Pilszyk, starsza analityczka z zespołu energii i klimatu PIE.

Więcej o transformacji energetycznej przeczytasz na Spider’s Web:

Pierwszy scenariusz PIE zakłada, że wbrew wszystkim i wszystkiemu, zostajemy przy węglu. Do 2030 r. w Polsce budowane są nowe jednostki na węgiel kamienny o łącznej mocy 16 GW. Ale i tak wtedy elektrownie węglowe pokrywają jedynie 43 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną. Z kolei w 2040 r. moc zainstalowana elektrowni na węgiel kamienny i brunatny osiąga wartość 31,7 GW, a jednostki te odpowiadają za 55 proc. produkcji energii elektrycznej. W 2030 r. ceny uprawnień dotyczące emisji CO2 kosztują już 150 euro za tonę dwutlenku węgla, a w 2040 r. - 250 euro. W 2030 r. cena energii na rynku hurtowym wynosi 580,10 zł/MWh, a w 2040 r. wzrasta do 738,40 zł/MWh. 

Całkowity koszt realizacji scenariusza węglowego do 2040 r. wynosi 1357,3 mld zł — wyliczają analitycy PIE.

Transformacja energetyczna: najtaniej wyjdzie nas przejście na OZE

W drugim scenariuszu eksperci z PIE założyli, że maleje generacja energii elektrycznej z węgla kamiennego i brunatnego oraz przyspiesza rozbudowa mocy opartych na odnawialnych źródłach energii. Nie ma wody też żadnych przeszkód legislacyjnych w rozwoju OZE. W takim przypadku w latach 2023–2030 następuje gwałtowny, ponad trzykrotny wzrost ilości mocy zainstalowanych w OZE. W 2030 r. 59 proc. produkowanej energii elektrycznej pochodzi z OZE, 10 proc. z węgla kamiennego i brunatnego, a 31 proc. z gazu ziemnego.

Po 2030 r. w celu zwiększenia elastyczności systemu elektroenergetycznego rozwijany jest sektor produkcji wodoru. W latach 2030–2035 na cele elektroenergetyczne produkuje się 1104 t wodoru rocznie, a po 2035 r. liczba ta wzrasta do 10 820 t rocznie — czytamy w raporcie PIE.

Dzięki temu już w 2040 r. węgiel kamienny i brunatny odpowiada jedynie za 1 proc. generacji energii elektrycznej, a aż 83 proc. energii elektrycznej pochodzi z OZE. A 3 proc. w tej układance należy do wodoru. W 2030 r. cena energii elektrycznej wynosi 514 zł/MWh. Ale w 2040 r. osiąga wartość dwukrotnie mniejszą – 251 zł/MWh. Całkowity koszt realizacji scenariusza OZE do 2040 r. wynosi 963,05 mld zł, czyli jest o ponad 394 mld zł tańszy od scenariusza węglowego.

A może trzeba się trzymać zaktualizowanej PEP2040?

W trzecim scenariuszu polska transformacja energetyczna podąża śladami zaktualizowanej PEP2040. Wtedy dochodzi zarówno do budowy elektrowni jądrowej, realizacji projektów małych reaktorów jądrowych (SMR), jak też rozwoju OZE. Nie ma za to żadnych inwestycji w nowe jednostki węglowe. W latach 2023–2030 prowadzony jest za to proces wygaszania starych bloków węglowych. 

REKLAMA

Przedstawiony scenariusz nie uwzględnia powstania magazynów energii — zakłada PIE.

W 2030 r. do użytku zostają oddane pierwsze farmy wiatrowe na morzu o mocy 5,9 GW i następuje dynamiczny rozwój energetyki słonecznej, której moc zainstalowana w 2030 r. wynosi 27 GW. OZE wtedy pokrywają już 51 proc. zapotrzebowania na energię. Z kolei w 2040 r. za 42 proc. produkcji energii elektrycznej odpowiadają elektrownie wiatrowe, a za 12 proc. panele fotowoltaiczne. Generacja energii elektrycznej z węgla kamiennego spada zaś do poziomu 4 proc. Dzięki temu w 2030 r. cena energii jest na poziomie 640,13 zł/MWh, a w 2040 r. - 334,30 zł/MWh. Całkowity koszt scenariusza PEP2040 to 1010,4 mld zł.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA