REKLAMA

Nikt nie chce podważać umów z USA. Nowy rząd i tak przeprowadzi audyt jądrowy

Podobno przyszły rząd ma zamiar powywracać wszystko do góry nogami i poustawiać od nowa – po swojemu. A co z budową elektrowni jądrowej, w którą zaangażowani mają być spółki z USA, z którymi już zresztą podpisywano pierwsze umowy? Czy tym samym grozi nam kolejny, atomowy falstart? Politycy zasiadający jeszcze w ławach poselskich, a mający apetyty na rządowe posady, zapewniają, że jądrowe opóźnienie nam się nie zdarzy. Ale i tak chcą dokładnie przejrzeć wszystkie powstałe do tej pory w tej sprawień dokumenty i zapowiadają audyt.

elektrownia-jadrowa-rzad-czas-i-koszty
REKLAMA

Nasza jądrowa ścieżka, którą podążamy od lat, wydawała się niezagrożona. W pierwotnym kształcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. ustalono, że budowa pierwszego reaktora ruszy w 2026 r. i zakończy się w 2033 r. Kolejne zaś bloki atomowe mają być oddawane do użytku w latach 2033–2043. 

REKLAMA

Przewiduje się, że udział elektrowni jądrowej w miksie energetycznym ok. 2045 r. będzie wynosił ok. 20 proc., natomiast udział w podstawie obciążenia systemu będzie znacząco większy — czytamy w programie pod nazwą „Program polskiej energetyki jądrowej”, który przyjął rząd w 2020 r.

Pierwsza elektrownia jądrowa ma powstać w nadmorskiej gminie Choczewo. Konsorcjum Westinghouse Electric Company i Bechtel oraz spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały już umowę na usługi inżynieryjne. Prace mają ruszyć niezwłocznie. Tak przynajmniej było ustalone przed wyborami. Teraz zaś coraz głośniej słychać głosy, że nowy rząd chce jeszcze raz wszystko sprawdzić z każdej strony. Czy to oznacza, że polski atom znowu znalazł się w rozkroku? Niekoniecznie.

Elektrownia jądrowa: będzie audyt dotychczasowych umów

Chociaż wydaje się, że znajdujemy się w parlamentarnym pacie, to jednak wszystko wydaje się jasne. A desygnowanie przez najwyższe władze PiS obecnych marszałków Sejmu i Senatu na stanowiska zastępców kierujących pracami obu izb, dobitnie pokazuje, że za chwilę będziemy świadkami przekazania władzy. Nowy rząd koalicyjny (KO, Trzecia Droga i Lewica) zapowiada zaś, że dokładnie prześledzi dokonania swoich poprzedników, w kwestii energetyki jądrowej również. Ale głównych filarów polskiej polityki atomowej nie zamierza tykać. 

Przedstawiliśmy bardzo dokładny plan transformacji energetycznej Polski, w którym zakładamy, że w 2030 r. 68 proc. energii w naszym kraju będzie wytwarzana z OZE. Widzimy miejsce w systemie dla dwóch dużych elektrowni jądrowych, widzimy też miejsce dla mniejszych reaktorów SMR — zapewnia w rozmowie z Radiem Zet Andrzej Domański, jeden z współtwórców programu PO i kandydat na przyszłego ministra finansów.

Więcej o elektrowni jądrowej przeczytasz na Spider’s Web:

Ale podpisane do tej pory umowy z Amerykanami i tak mają być dokładnie prześwietlone. Dlatego zapowiadany jest specjalny audyt, który ma być prowadzony równolegle z trwającymi projektami, tak żeby ich w żaden sposób nie hamować.

Nikt tych umów nie widział, przynajmniej w takim kształcie, który można upublicznić. Mam wrażenie, że część z nich ma kształt listów intencyjnych, bez zobowiązań, bez biznesplanu. Czy tak jest faktycznie? Po to musi być proponowany przez nas audyt — tak decyzję o audycie tłumaczy Rzeczpospolitej Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy.

Rozmowy z Brukselą o modelu finansowania

REKLAMA

Zapowiadany przez dzisiejszą opozycję audyt jądrowy ma potrwać jakieś dwa-trzy miesiące. Z pewnością więcej czasu trzeba poświęcić na ostateczne ustalenia z Brukselą modelu finansowania budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Rozmowy w tej sprawie już trwają i jak przekazała Rzeczpospolitej Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, ostatnie spotkanie robocze odbyło się raptem kilka dni temu. Polska chce nakłonić KE na wsparcie finansowe tej budowy z budżetu państwa i na pomoc publiczną. Szacuje się, że budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce może pochłonąć nawet 100 mld zł.

Nasza koncepcja została przyjęta ze zrozumieniem. KE zdaje sobie sprawę, jak ważny i pilny dla Polski jest projekt pierwszej elektrowni jądrowej oraz że jej budowa wymaga odpowiedniego systemu wsparcia — przekonuje Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA