Polska a klimat. Węgiel pójdzie w odstawkę o wiele wcześniej?
Rząd Zjednoczonej Prawicy traktował zmiany klimatu dosyć obcesowo. Węgiel planował wydobywać jeszcze przez ponad ćwierć wieku, a przepisy zacieśniające rynek emisji CO2 zaskarżył do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Nic dziwnego, że przy okazji zmiany władzy, Bruksela liczy też na nową strategię klimatyczną nad Wisłą. Podobno opozycja demokratyczna, która ma szansę przejąć władze, jest tutaj wyjątkowo zgodna.
Rząd Mateusza Morawieckiego traktował politykę klimatyczną UE tylko w jeden sposób: żeby na własnym podwórku przekonywać, że brukselski dyktat coraz bardziej uderza w krajową suwerenność. A to, wraz z bezpieczeństwem na granicach, stanowiło oś kampanii wyborczej PiS. Zmiana władzy, do jakiej najprawdopodobniej dojdzie jeszcze w tym roku w Polsce, jest dla wielu nadzieją na zmianę tej strategii.
To przełomowy moment we współczesnej historii Polski. Chociaż jesteśmy w świetnym humorze, musimy pamiętać o wyzwaniach, które nas czekają - twierdzi Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, szefowa polskiego oddziału ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, cytowana przez The Guardian.
Polityka klimatyczna z długą listą wyzwań
Na razie nie ma jednak żadnego żelaznego planu, a jedynie hasła z kampanii wyborczej. Wiadomo, że Koalicja Obywatelska chciałaby sporych zmian w polskim miksie energetycznym jeszcze do końca tej dekady. Do 2030 r. aż 65 proc. energii miałoby pochodzić z odnawialnych źródeł energii. Jednak na razie jest dokładnie odwrotnie - w sierpniu 2023 r. 77 proc. energii pochodziło z paliw emisyjnych, 39 proc. z węgla kamiennego i 22 proc. z brunatnego. Do tego dołączyłyby działania ograniczające emisje CO2 - o 75 proc. do 2030 r. Ceny gazu zaś mają być w 2024 r. zamrożone na poziomie z 2023 r. dla gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych. Lewica z kolei obiecała gruntowną modernizację sieci elektroenergetycznej kraju, a Trzecia Droga z hasłem „elektrownia w każdym domu” celuje w niezależność energetyczną. Tyle tylko, że żadna z tych partii nie pokazała, jak te swoje cele chce osiągnąć.
W partiach, które najprawdopodobniej utworzą rząd, panuje dość duża zgodność w kwestiach energetycznych i klimatycznych. Poziom ambicji jest również wysoki - zaznacza Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa think tanku energetycznego Forum Energii.
Więcej o umowie społecznej z górnikami przeczytasz na Spider’s Web:
Umowa społeczna z górnikami wymaga korekt?
Do poprawy jest naprawdę sporo, ale na czoło chyba najbardziej wysuwa się umowa społeczna, którą rząd podpisał z górnikami pod koniec maja 2021 r. Dokument musi być jeszcze notyfikowany przez Komisję Europejską. Zawiera m.in. gwarancje zatrudnienia dla górników, a także harmonogram zamykania kopalń, który w pierwotnej wersji kończy się datą 2049 r. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energetyczna oczekuje, że bogate kraje od węgla najpóźniej odejdą do 2030 r., o ile faktycznie poważnie traktują wyhamowanie globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 st. C.
W ogóle transformacja następuje. Ale w deklaracjach węgiel traktują jak polskie złoto - komentuje Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
Rozmowa z górnikami na temat ewentualnych korekt w umowie społecznej z pewnością nie będzie łatwa. Ci już zapowiadają, że tego, co wynegocjowali z rządem Mateusza Morawieckiego, łatwo nie oddadzą. A być może dobrym pomysłem byłyby okrągły stół energetyczny, o którym zresztą związkowcy wspominają nie od dzisiaj.
Taki okrągły stół ponad podziałami mógłby dotyczyć całej transformacji energetycznej i wszystkich jej odcieni. Niestety, za czasów premiera Morawieckiego, który tak po prawdzie nigdy nie czuł ani Śląska, ani górnictwa, to się nie udało. Może teraz jest na to większa szansa? - zastanawia się Bogdan Tkocz z Solidarności w Tauron Serwis.