Przymrozki wystraszyły Niemców. Chrzanić ambicje, kaloryfery muszą być ciepłe
Nasi zachodni sąsiedzi bardzo chcieli być prymusami zielonej transformacji w Europie. Ale te plany storpedowały najpierw katastrofa elektrowni jądrowej w Fukushimie w Japonii, a potem napędzany przez Moskwę kryzys energetyczny. W efekcie energetycznie Berlin coraz częściej potyka się o własne nogi. I już na starcie tegorocznego sezonu grzewczego, Niemcy musieli ponownie sięgnąć po bloki węglowe.
Polscy górnicy boją się o dalszy los nie notyfikowanej od ponad dwóch lat w Brukseli umowy społecznej, którą podpisali z rządem pod koniec maja 2021 r. Nie wiadomo, jaki stosunek do tego dokumentu będzie miał nowy rząd, który powstanie w połowie grudnia. I być może już na początku przedstawi swój pomysł na polską transformację energetyczną. Związkowcy nie ukrywają, że tego nowego rozdania po prostu się boją, a jak cokolwiek nie pójdzie po ich myśli, to straszą ulicą. Sięgają też po przykłady z innych krajów, które za bardzo zaczęły kombinować z miksem energetycznym i kiepsko na tym wyszły. Idealnie widać to, ich zdaniem, w Niemczech, które dostały energetycznej zadyszki już na starcie sezonu grzewczego. W efekcie Berlin, o czym informuje Bloomberg, nie miał innego wyjścia i musiał sięgnąć po węglowe rezerwy. Przy czym nowych kopalni Niemcy nie zamierzają otwierać.
Nie potrzebujemy żadnych dodatkowych elektrowni węglowych. Taki jest plan - stwierdził niedawno Robert Habeck, minister gospodarki Niemiec.
Niemcy sięgają po węgiel w obronie przed pierwszymi mrozami
Europę nawiedziły już pierwsze przymrozki. Z tego powodu niemiecki koncert węglowy Leag dołączył do sieci blok węglowy F Jänschwalde o mocy 500 MW, który działał już zeszłej zimy, ale w lipcu przeniesiono go do rezerwy. W razie potrzeby przygotowany do włącznie jest też drugi blok węglowy E o takiej samej mocy. Leag zapewnia, że w tym przypadku też w krótkim czasie może wystartować z produkcją energii. Podobno to wyjątkowa sytuacja. Robert Habeck zapewnia, że zimą 2024–2025 wszystko powinno już wrócić do energetycznej normy i węglowa rezerwa nie będzie już więcej potrzebna. Ale utworzenie takiej sieci bezpieczeństwa w elektrowniach węglowych było niezbędne.
Magazyny gazu są bardzo pełne. Jeśli nic się nie stanie, dobrze przetrwamy zimę. Ale Niemcy muszą zachować ostrożność - twierdzi minister gospodarki Niemiec.
Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web
Oficjalnie Niemcy chcą przestać wytwarzać energię z węgla do 2038 r., czemu ma towarzyszyć też wielomiliardowa pomoc dla regionów węglowych. Chociaż Lewica i Zieloni bardzo chcieliby przyspieszyć ten proces. Uważają, że ostatnia elektrownia węglowa powinna być zamknięta już w 2030 r., bo termin 2038 r. jest - ich zdaniem - niezgodny z globalnym celem ocieplenia o 1,5 st. C.
Jak nie węgiel, atom też nie, to co?
Węgiel ma być energetyczną rezerwą, do marca 2024 r. przywrócone będą do pracy też elektrownie opalane węglem brunatnym. Ale rząd w Berlinie zapewnia, że to tylko tak na chwilę. Przypomnijmy, że nasi zachodni sąsiedzi 15 kwietnia 2023 r. wyłączyli swoje trzy ostatnie elektrownie jądrowe: Emsland (Dolna Saksonia), Isar II (Bawaria) i Neckarwestheim II (Badenia-Wirtembergia). Stało się tak w efekcie podjętej strategii przez niemiecki rząd, po awarii reaktora w Fukushimie w Japonii w 2011 r.
To tyle z energią jądrową w Niemczech - miała wtedy powiedzieć ówczesna kanclerz Angela Merkel.
Na czym więc jak nie na atomie ani nie na węglu Niemcy zamierzają opierać swój miks energetyczny? Na gazie i OZE. Obecnie działają trzy pływające stacje lądowania skroplonego gazu ziemnego: w Wilhelmshaven w Dolnej Saksonii, w Lubminie na Pomorzu Zachodnim oraz w Brunsbüttel w Szlezwiku-Holsztynie. Do nich mają dołączyć trzy kolejne terminale LNG: w Wilhelmshaven, Stade i Mukran na Rugii. Niemiecki magazyny gazu zaś wypełnione są (stan na 21 października) w ponad 98 proc.
Uniper żegna węgiel i idzie w wodór
Dobrym przykładem, ukazującym trwającą już w Niemczech transformację energetyczną, jest strategia tamtejszej spółki energetycznej Uniper. Firma zamierza zainwestować do 8 mld euro do 2030 r., żeby w ten sposób zapewnić zrównoważony rozwój własnych obszarów biznesowych. Zgodnie z przyjętym planem Unpier zamierza do 2029 r. wycofać się z energetyki węglowej i tym samym planuje odłączać stopniowo od prądu w sumie ok. 6 GW mocy węglowych. Z kolei elektrownie gazowe mają być przekształcane tak, żeby mogły wykorzystywać np. wodór. Podobna modyfikacja techniczna ma te czekać magazyny gazu. Uzupełnieniem mają być nowe turbiny i instalacje fotowoltaiczne. Dzięki temu niemiecka spółka zamierza być już w 2040 r. neutralna jeżeli chodzi o emisję CO2, czyli o 10 lat wcześniej niż to pierwotnie zakładano.